#21 Irlandia - zaginiony Philip Cairns


  To zaginięcie jest do dziś uważane za najbardziej zagadkową sprawę kryminalną w Irlandii. Co stało się z Philipem?



IRLANDIA

  Philip Cairns wychowywał się w Rathfarnham na przedmieściach Dublina. Miał cztery siostry (Mary, Sandrę, Helen i Suzanne) oraz brata Eoina. Zdaniem sąsiedztwa ich rodzice, czyli Alice i Philip senior nie mieli z nimi problemów wychowawczych, a sama rodzina Cairns miała dobrą opinię.

  Najbliższe relacje łączyły go z bratem: w późniejszych wywiadach Eoin wspominał, że uwielbiali grać w piłkę nożną oraz wspólnie wędkować.

  23 października 1986 roku 13-letni wówczas Philip opuścił szkołę ok. godziny 12:45 (jak każdego dnia) i udał się do domu na przerwę obiadową. Po posiłku opuścił dom ok. 13:30, mając jeszcze kwadrans na dotarcie z powrotem na lekcje. Jako ostatnia widziała go siostra Alice (ich ojciec był jeszcze w pracy, a matka pojechała na badanie dentystyczne z jedną z córek).

  Rzymskokatolicka szkoła dla chłopców „Coláiste Éanna”, do której uczęszczał mieści się przy ulicy Ballyroan Road w Rathfarnham:

Aktualne zdjęcie szkoły, do której uczęszczał Philip

  Niestety, Philip nie pojawił się ani na najbliższej, ani na następnych lekcjach. Szkoła szybko powiadomiła jego rodzinę (wiedząc, że chłopiec nigdy nie opuszczał zajęć bez uprzedniego powiadomienia), ta zaś niezwłocznie powiadomiła policję (tzw. „Gardę”).

  Wtedy też rozpoczęły się największe poszukiwania w historii Irlandii.

Alice i Philip Senior Cairns

ZAGINIĘCIE

  W ciągu 24 godzin od otrzymania zgłoszenia kilkuset funkcjonariuszy Gardy (wraz z ekipą przeszkolonych nurków) przeczesywali tereny Rathfarnham i okolic. Sprawdzono parki, rzeki, lasy, jaskinie… Dodatkowe patrole sprawdzały i legitymowały chłopców zbliżonych wyglądem do zaginionego. W akcję zaangażowali się także uczniowie dublińskich szkół, niestety wszystkie te działania nie przyniosły skutku.

  Funkcjonariusze po zapoznaniu się z otoczeniem chłopca wykluczyli możliwość, by ten uciekł z domu. Zakładano, iż padł ofiarą przestępstwa lub nieszczęśliwego wypadku w drodze powrotnej do szkoły. Nie znaleziono jednak żadnych śladów, które mogłyby potwierdzić lub wykluczyć jakąkolwiek teorię.

  Lokalna mleczarnia także zaoferowała pomoc: ich pracownicy razem z zamówionymi produktami zostawiali klientom pod drzwiami poniższy plakat (był też rozwieszany przez bliskich chłopca i wolontariuszy w całym mieście):


  Rodzice dzieci z Rathfarnham i okolicznych miejscowości byli coraz bardziej zaniepokojeni: do zaginięcia doszło w biały dzień i to na trasie, którą o tej porze poruszało się dużo uczniów i pracowników szkoły, a mimo to nikt nie zauważył nic podejrzanego.

  Rodzina i koledzy Philipa nie sądzili, by dobrowolnie oddalił się z nieznaną mu osobą. Podejrzewali, że jeśli nie został uprowadzony siłą (np. wciągnięty do samochodu czy w którąś z bocznych uliczek), to najprawdopodobniej znał porywacza lub ten użył przekonującego podstępu.

  Absolutnie wykluczali ucieczkę z domu czy wagary – tym bardziej, że chłopiec nie otrzymywał regularnie kieszonkowego i tym samym nie mógł mieć żadnych oszczędności (jego rodzina żyła skromnie i wydatki na dom oraz dzieci pochłaniały większość środków), a tego dnia miał ponoć przy sobie tylko 50 pensów.

  W szkole Philipa szerzyły się pogłoski o pedofilu, który zwabił chłopca pod wymyślonym pretekstem obiecując mu prezent.



PRZEŁOM

  29 października 1986 roku, czyli w 6 dni od zaginięcia Philipa nastąpił przełom w sprawie - dwie dziewczynki znalazły szkolny plecak w alejce na terenie Rathfarnham.

  Na wskazane miejsce wkrótce przybyli funkcjonariusze. Po sprawdzeniu zawartości okazało się, że faktycznie jest to tornister poszukiwanego chłopca.

Miejsce znalezienia plecaka

  Znaleziono w nim podpisane przez chłopca szkolne podręczniki i zeszyty oraz piórnik, a rodzice chłopca potwierdzili że plecak na pewno należał do Philipa. Stwierdzili też, że brakowało w nim dokładnie trzech przedmiotów: podręcznika do geografii oraz dwóch książek do religii (pt. „Christian Way 1” i „Good News New Testament”).

  Sam plecak nie był uszkodzony, nie znaleziono na nim także śladów krwi (jak na metody analiz stosowane w latach 80-tych). Co ważne, w ciągu 6 dni od zaginięcia padało każdego dnia (a nawet jednego dnia wystąpiła duża ulewa), mimo tego plecak i przedmioty w nim spakowane były całkowicie suche.
Funkcjonariusz Gardy zabezpiecza znaleziony plecak
   Co równie ważne: miejsce znalezienia plecaka było oddalone o kilkaset metrów od jego rodzinnego domu, na dodatek poszukiwania w tym miejscu odbywały się wielokrotnie: zarówno przez Gardę, jak i wolontariuszy z sąsiedztwa.

  Nigdy nie oddano go rodzinie chłopca, nawet po pobraniu próbek możliwych śladów biologicznych. Do dziś jest zabezpieczony najważniejszy dowód w sprawie:

Zdjęcie z 2016 roku (Independent)

DONIESIENIA
  Kilka tygodni po znalezieniu plecaka na policję zgłosił się kierowca, który prawdopodobnie 23 października widział Philipa (a przynajmniej chłopca odpowiadającego jego opisowi) wsiadającego dobrowolnie do czerwonego auta przy Ballyroan road. Auto miał prowadzić mężczyzna w wieku ok. 50 lat o siwych włosach z kosmykami „odstającymi na boki”. Możliwy świadek nie był pewien godziny zdarzenia, mogła to być zarówno 13:30 jak i inna pora dnia, gdy było jeszcze jasno. Ten trop niestety prowadził donikąd.

   W trakcie śledztwa otrzymano ponad 400 informacji o możliwym miejscu pobytu chłopca i każda z nich została sprawdzona. Różne osoby zgłaszały, że widziały go w Dublinie, w Irlandii Północnej, w Manchesterze w Wielkiej Brytanii… żadna pogłoska się nie potwierdziła.

  Szczególne podziękowania otrzymała organizacja sąsiedzka „ACRA”, która bezpłatnie prowadziła kampanię informacyjną na temat zaginięcia Philipa.

  Początkowo Garda w oficjalnych komunikatach skierowała pochwałę także dla mediów (co akurat rzadko się zdarza). Jednak z upływem kilku miesięcy w pogoni za sensacją dziennikarze publikowali coraz więcej kontrowersyjnych teorii, które zdecydowanie odrzucali śledczy: od porwania przez politycznych ekstremistów po uprowadzenie przez sektę satanistów i złożenie chłopca w ofierze.

  To sprawiło, że rodzice Philipa zaczęli odsuwać się od mediów (w których wcześniej pojawiali się regularnie prosząc o pomoc). Zdaniem ich bliskich to dlatego, że niektóre z doniesień przedstawianych na łamach prasy jako ‘nowe, sensacyjne tropy’ i ‘potwierdzone informacje’ dawały im złudną nadzieję, że wkrótce dowiedzą się prawdy.

Alice Cairns

  Trzeba podkreślić, że w tej sprawie śledczy są pewni, że chłopcu nic się nie stało w rodzinnym domu. Jego bliscy byli wielokrotnie sprawdzani i przesłuchani, każdy z nich miał żelazne alibi.

  W 2006 roku, w rocznicę zaginięcia Philipa jego bliscy zorganizowali mszę w jego intencji oraz wystosowali kolejny apel do społeczeństwa z prośbą o jakiekolwiek informacje.

  W kolejną rocznicę w 2007 roku ponowiono apel, gdy okazało się że w ciągu poprzednich 12 miesięcy aż 50 osób skontaktowało się z Gardą przekazując nowe informacje mogące pomóc w tej sprawie. Zaangażowano także redakcję programu telewizyjnego ‘Crimecall” oraz stowarzyszenie Crimestoppers. Zaoferowano również nagrodę w wysokości 10 000 euro za nowe informacje. Trudno powiedzieć, czy sprawiła to ogólnokrajowa emisja telewizyjna czy też kwota nagrody, ale w ciągu jednego dnia aż 80 osób skontaktowało się z policją i z infolinią Crimestoppers.

Sandra Cairns podczas przemówienia dla organizacji poszukującej zaginionych dzieci
   W maju 2009 roku śledczy niespodziewanie pojawili się na prywatnym, zalesionym terenie nieopodal klubu golfowego przy autostradzie M50 – po wykarczowaniu roślin sprawdzali przy użyciu specjalistycznego sprzętu, czy może tam być zakopane ciało Philipa lub jego szczątki. W tym samym miesiącu badania ponowiono w miejscu oddalonym o ok. 50 metrów od tego terenu, jednakże w obu przypadkach bezskutecznie.

  Okazało się, iż starsza mieszkanka Dublina (której dane nie są upublicznione) powiadomiła policję, że jej były partner przyznał się kiedyś do zabicia Philipa i ukrycia jego ciała na tym terenie. Wiadomo jedynie, iż mężczyzna ten jest obecnie emerytem i mieszka w Rathfarnham, jednakże śledczy nie znaleźli żadnych dowodów mogących potwierdzić jego udział.

  Do dziś media najczęściej skłaniają się ku teorii, która pojawiła się… 30 lat po zaginięciu.
TEORIE

  W 2016 roku zaginięcie Philipa po raz kolejny przykuło uwagę społeczeństwa. Otóż w czerwcu śledczy poinformowali, iż oficjalnym podejrzanym w tej sprawie został Eamon Cooke.

   Eamon zyskał popularność w latach 70-tych, gdy stał się właścicielem pirackiej stacji „Radio Dublin”. Miał większe ambicje niż jego założyciel w 1966 roku (Ken Sheehan). „Radio Dublin” było pierwszą irlandzką stacją, która przeprowadziła jedną audycję trwającą 24 godziny (w czerwcu 1977 roku). Kilka miesięcy później pobiła i ten rekord – prowadząc jedną audycję przez blisko 185 godzin w okresie świąt Bożego Narodzenia. Mimo powszechnej wiedzy o istnieniu tej (jak i wielu innych) pirackich stacji przez dłuższy czas przymykano oko na brak licencji, zwłaszcza że audycje obejmowały głównie popularne wydarzenia oraz tematy z życia codziennego, co miało świadczyć o jej niekomercyjnym charakterze.

  Przez kilka dekad Eamon był podejrzewany o pedofilię, jednakże nie stawiano mu oficjalnych zarzutów – po prostu krążyły różne plotki o tym, że miał się niestosownie zachowywać w towarzystwie nieletnich.

  Zmieniło się to dopiero około 2000 roku – wtedy też na policję zaczęły się zgłaszać jego (dorosłe już) ofiary. Ostatecznie w 2002 roku mężczyzna usłyszał zarzuty gwałtów i molestowania czterech dziwczynek w późnych latach 70-tych: rok później odbył się jego proces.

  Po 3 latach spędzonych w zakładzie karnym Eamon wyszedł na wolność, bowiem wyrok unieważniono – dopatrzono się uchybień w postępowaniu sądowym. Jednakże w 2007 roku odbył się kolejny proces: tym razem nie stwierdzono błędów proceduralnych i Eamon usłyszał wyrok skazujący na 10 lat więzienia (w tym drugim postępowaniu jako świadkowie zeznawały m.in. dwie kobiety oskarżające go podczas pierwszego procesu w 2003 roku).

  Media błyskawicznie podchwyciły określenie, którym posługiwały się jego ofiary - nazywając go ironicznie „Cooke Monster” i nawiązując w ten sposób do „ciasteczkowego potwora” z Ulicy Sezamkowej.

Eamon Cooke w swoim studiu

  W maju 2016 roku na policję zgłosiła się kolejna kobieta – poinformowała, że to Cooke uprowadził i zabił Philipa – zeznała, że sama była jedną z ofiar Eamona jako mała dziewczynka. Z treści jej zeznań wynika, że była przez niego wielokrotnie molestowana – między innymi w studiu nagraniowym w Inchicore (oddalonym od Rathfarnham o 10-15 minut drogi), gdzie prowadzono audycje „Radio Dublin”.

  Ponoć 23 października 1986 roku (gdy miała 9 lat) także przebywała w studiu, gdy usłyszała głośny hałas dochodzący z sąsiedniego pomieszczenia. Gdy poszła sprawdzić co się stało zobaczyła zakrwawionego Philipa leżącego na ziemi i stojącego nad nim Eamona z jakimś narzędziem w ręce. Wtedy zemdlała i następna migawka, jaką pamięta to ta, że później siedziała w samochodzie Cooke'a gdy odwoził ją do domu.

  Policja uznała jej opowieść za wiarygodną i postanowiła przesłuchać Eamona. Mężczyzna przebywał wówczas w hospicjum do którego trafił z zakładu karnego „Arbour Hill”, bowiem krótko przed tym zdiagnozowano u niego zaawansowanego raka płuc oraz objawy demencji. Mimo swojego stanu miał udzielić wyjaśnień, które miały uwiarygadniać i potwierdzać „niektóre aspekty” zeznań kobiety – pomimo faktu, że nie przyznał się do winy ani nie wskazał miejsca gdzie miałby ukryć jego ciało.

  Krótko po tym Cooke zmarł. Dwa dni po jego śmierci jeden z jego krewnych odkrył wśród dokumentów Cooke'a list i po zapoznaniu się z jego treścią zawiadomił policję. Otóż w tym liście, będącym czymś w rodzaju testamentu Cooke pisał o „swoim synu Filipie, którego bardzo przeprasza za wszystko, co się stało”. Imię „Filip” powtarzało się w nim kilkakrotnie, chociaż Cooke (przynajmniej oficjalnie) nie miał żadnych dzieci ani też po nagłośnieniu tej sprawy nie zgłosiła się żadna kobieta, z którą mógł je mieć.

Eamon Cooke podczas procesu

  Śledczy dotarli też do informacji, że dwa dni przed zaginięciem Philipa Eamon zgłosił się na lokalny posterunek przyznając się do zaplanowania ataku na swojego byłego pracownika – miał namówić 4 mężczyzn do wrzucenia do mieszkania ofiary „bomby z benzyną” domowej roboty. Jego wspólnicy zostali skazani na 4 lata w zawieszeniu, zaś proces Eamona odroczono do listopada, gdy również i jemu zasądzono wyrok zawieszając jego wykonanie.

  W tej sprawie jest wiele niejasności, przynajmniej dla zwykłych czytelników niemających wglądu w akta sprawy. Nie wiadomo, kim była ta kobieta i dlaczego jako 9-letnia dziewczynka przebywała wielokrotnie w miejscu pracy Eamona.

  Jak wiemy Eamon miał podczas przesłuchania zdiagnozowaną demencję, a nie znając treści jego zeznań nie dowiemy się, na ile spójnych i logicznych odpowiedzi udzielał śledczym.

  Nie wiadomo też, jakie aspekty zeznań ofiary potwierdził, kim był tajemniczy Filip, o którym pisał ani kiedy ten list powstał. Czy podczas pisania listu Eamon już nie myślał logicznie i powiązał wcześniejszą rozmowę ze śledczymi z myślą, że pytano go o jego syna? A może list powstał dużo wcześniej i Eamon pisał o jednej ze swoich ofiar, która do dziś się nie ujawniła lub po prostu o kimś mu bliskim?

  Kwestią do dyskusji jest też fakt zgłoszenia się Eamona na policję odnośnie wspomnianego napadu. Wiedział, że policja nim się interesuje i może otrzymać wyrok skazujący, a mimo to postanowił zaryzykować i uprowadzić chłopca w czasie, gdy toczyło się postępowanie w innej sprawie?

  Kolejnym znakiem zapytania są też wcześniejsze oskarżenia. Eamon był karany już wcześniej: w 1957 jako nastolatek był podejrzewany o kradzieże, w 1978 roku dostał karę za prowadzenie radia bez licencji, w 1986 wyrok w zawieszeniu za zaplanowanie wspomnianego napadu, w 2001 roku wyrok za niebezpieczną jazdę i dodatkowy wymiar kary za obrazę sądu, wreszcie w 2003 i 2007 roku dwa różne za gwałty i molestowanie. Ale nawet w ostatnim przypadku jedynymi znanymi ofiarami były kobiety.

  Czy jest możliwe, że jego ofiarą padali też chłopcy (w tym Philip), jednakże do dziś się nie ujawnili?

  W sierpniu 2016 roku wydano oświadczenie, że ślady biologiczne zabezpieczone na plecaku (uzyskane dzięki nowym metodom badań DNA) nie należą do Eamona. Jednakże nie został skreślony z listy podejrzanych – podejrzewano, że plecak został podrzucony w okolice jego domu przez którąś z jego nieletnich ofiar lub też przez nieustalonego wspólnika.

ECHA SPRAWY

  Rodzina Philipa od czasu do czasu wyraża zgodę na rozmowę z dziennikarzami. Jego ojciec zmarł jeszcze w 2014 roku, jednakże jego matka Alice nadal wierzy że sprawa zostanie kiedyś rozwiązana. W 2007 roku w książce pt. „Gdy niebo czeka”(„When heaven waits”) zamieszczono obszerny wywiad z Alice, w którym przyznała że przez lata zostawiała zapalone światło przed domem dla syna.

  Jego siostry, Sandra i Suzanne zaangażowały się w działalność organizacji zajmującej się zaginionymi dziećmi.

  Do dziś śledztwo w sprawie Philipa Cairnsa nie zostało zamknięte.
ŹRÓDŁA:
Reddit oraz materiały na YouTube

ZOBACZ TEŻ: https://nierozwiazane.blogspot.com/2019/11/20-smierc-terri-bevers-nagranie-mordercy.html
 blog "Nierozwiązane"

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#18 Historie zaginionych dzieci z utworu „Runaway Train” - 25 lat później