#23 Derrick Robie - tragiczna śmierć czteroletniego chłopca


 Latem 1993 roku kilkuletni chłopiec udał się na zajęcia organizowane tuż obok jego domu, ale niestety nigdy tam nie dotarł. Nikt nie spodziewał się, kto tak naprawdę stał za jego zaginięciem.

 USA, STAN NOWY YORK

 Savona to bardzo małe miasteczko – przez ostatnich kilka dekad jego populacja utrzymuje się na poziomie zaledwie 750-900 mieszkańców. W 1993 roku znalazło się w centrum zainteresowania mediów za sprawą szokujących okoliczności śmierci małego chłopca.

Savona, NY

 Derrick Robie urodził się 2 października 1988 roku, zaś niespełna dwa lata później na świat przyszedł jego brat Dalton. Zdaniem rodziców (Doreen i Dale’a) Derrick nie mógł się doczekać, aż młodszy brat trochę podrośnie i będą mogli bawić się razem poza domem - tymczasem czytał mu bajki na dobranoc i uczył grać w piłkę.

 Choć nie zbywało mu na energii to był raczej spokojnym chłopcem: lubił obserwować przyrodę, zbierał rośliny i orzechy hikorowe (za którymi przepadał), ale najbardziej podobało mu się pomaganie dorosłym. Nie odstępował rodziców na krok, gdy zajmowali się gotowaniem lub drobnymi naprawami i chciał to robić za nich.

 Lubił też żartować z sąsiadów – wiedząc, że niedługo ich dom będą mijać wierni udający się na mszę podkładał na chodniku zabawkowe węże - po czym obserwował z okna, czy ktoś z nich dał się nabrać. Niektórzy wspominali potem, iż robił to na tyle często, że już kilka metrów wcześniej hałaśliwie odgrywali swoje przerażenie, by sprawić mu radość.

Derrick Robie

 W wakacje 1993 roku Derrick przez trzy poranki w tygodniu uczęszczał na zajęcia rekreacyjne, organizowane w ramach letniego obozu dla dzieci zaledwie przecznicę od jego domu.

 Zwykle odprowadzała go mama, jednak chłopiec coraz częściej marudził, że jest na tyle duży by poradzić sobie samemu. Tak też było 2 sierpnia: Doreen uległa jego namowom, tym bardziej że o tej porze ich dom licznie mijały dzieci udające się na te same zajęcia. Pośpiech chłopca wynikał także z faktu, iż zanosiło się na deszcz i nie chciał zmoknąć po drodze, dlatego męczyło go czekanie aż mama przygotuje się do wyjścia.

 Około godziny 11-tej Doreen poszła odebrać chłopca z zajęć, lecz ku jej przerażeniu okazało się, że tego dnia w ogóle nie dotarł na miejsce. Zajęcia były nieobowiązkowe i dzieci uczęszczały na nie z różną częstotliwością, zatem żaden z opiekunów prowadzących rekreację nie był tym zaniepokojony.

 Policja przybyła na miejsce od razu po otrzymaniu zgłoszenia, w poszukiwaniach brali udział także liczni sąsiedzi – równie szybko zaczęto przeczesywano okolicę.

 Wypytywano także dzieci, czy nie widziały Derricka lub cokolwiek podejrzanego tego dnia – ale chłopiec wręcz rozpłynął się w powietrzu: nie było żadnych świadków jego zniknięcia.

 Niestety po 4 godzinach, około 15-tej znaleziono ciało Derricka w pobliskim lesie.

ŚLEDZTWO

 Informacja o śmierci Derricka szybko nabrała medialnego rozgłosu: nie tylko za sprawą zaginięcia tuż obok domu, ale przede wszystkim ze względu na szokujące okoliczności śmierci. Chłopiec był duszony, zadawano mu ciosy w głowę ze znaczną siłą - a co najgorsze jego ciało zostało spenetrowane przy użyciu gałęzi.

 Nie dziwi zatem, że społeczność Savony zmobilizowała się, by odnaleźć mordercę i na porządku dziennym były wizyty mieszkańców na pobliskim posterunku. Rodzice wypytywali swoje dzieci o dokładny przebieg poranka w drodze na zajęcia, by zebrać wszystkie informacje przydatne śledczym.

 Tammy Smith także była przerażona zabójstwem Derricka. Nie chciała, by którekolwiek dziecko spotkał podobny los, zwłaszcza że sama miała ich trójkę. Wiedząc zatem, że jej 13-letni syn Eric feralnego dnia jechał rowerem na te same zajęcia udała się z nim na komisariat dokładnie 3 dni później. Policjanci zadali chłopcu standardowe pytania: czy coś widział, czy ktoś go śledził lub zaczepiał?

 Chłopiec zachowywał się bardzo nerwowo, a w jego opisie przebiegu poranka było kilka nieścisłości: podejrzewano, że był świadkiem napaści na Derricka – może nawet zna sprawcę i został przez niego skutecznie zastraszony.

Eric Smith

 W trakcie ok. 50-minutowej rozmowy Eric spytał dwukrotnie: „Myślicie, że ja to zrobiłem?”. Policjanci zaprzeczyli, jednakże tego samego dnia za zgodą Tammy udali się z chłopcem w okolicę jego domu, by odtworzył opisane przez siebie czynności. Wtedy też Eric pytał policjantów, co stanie się z osobą „która to zrobiła”.

 Następnego dnia na żądanie śledczych Eric ponownie zjawił się na posterunku policji. Tym razem jego zeznania dotyczące przebiegu 2 sierpnia zarejestrowano na kasecie video. Po kilku godzinach zeznań Eric wrócił do domu.

 Rodzina chłopca widziała, że coś go gnębi. Bardzo źle spał, często wracał do sprawy śmierci Derricka (mimo, że starali się go od tego odwieść). Wypytywał o nią także swoich dziadków i pradziadka, który był emerytowanym zastępcą szeryfa.

 Ojczym Erica, Ted, wspominał później w wywiadzie: „Wewnętrzny głos mówił mi, że dzieje się coś złego - że coś tu jest nie tak”. Z kolei Tammy opisywała to słowami: „Podkreślaliśmy, jak ważne jest by powiedział prawdę, że to naprawdę poważny temat. Jeżeli ktoś mu groził to musi nam to powiedzieć. Jeżeli cokolwiek wie to musi o tym opowiedzieć”.

 8 sierpnia bliscy po raz kolejny rozmawiali z chłopcem, ponownie zapewniając go że jest bezpieczny i że może na nich liczyć. Po ok. półtorej godziny spokojnej rozmowy Eric spojrzał na Tammy i powiedział po prostu: „Mamo, zrobiłem to”.

KIM JEST ERIC?

 Eric Smith urodził się 22 stycznia 1980 roku. Od najmłodszych lat spędzał dużo czasu w gronie rodzinnym, zwłaszcza z dziadkiem Redem i babcią Edie Wilsonami. Opisywali go jako rodzinnego klauna-żartownisia, który zarażał innych swym uśmiechem, ale też był bardzo spragniony uwagi i miał niską samoocenę. Grał w szkolnym zespole na perkusji, lubił też jeździć na rowerze.

 Dalsze śledztwo wykazało, że dzieciństwo Erica nie było tak przyjazne, jak mogłoby się wydawać. Choć jego ojczym Ted nie dopuszczał się typowych aktów przemocy fizycznej, to jego głównymi metodami wychowawczymi były krzyki i dawanie klapsów, czego Eric bardzo się bał.

 Okazało się także, że jego starsza siostra Stacy przeprowadziła się krótko wcześniej do domu biologicznego ojca nie tylko z powodu tych metod, ale dlatego że Ted dwukrotnie „dotykał jej w seksualny sposób” – czego Eric mógł być świadkiem. Ojczym zaprzeczył, by kiedykolwiek molestował samego chłopca.

Eric na sali sądowej

 Eric miał niewielu kolegów – dość wcześnie stał się obiektem żartów i prześladowań ze względu na swój wygląd: piegi, duże okulary i rude włosy. Nie umiał się obronić słownie czy fizycznie, co sprawiało że nastolatkowie jeszcze częściej go atakowali.

 Rodzina przyznaje, że czuła się bezradna. Eric często płakał i mówił, że ma dosyć takiego traktowania i że jest „coraz bardziej zły”. Ojczym doradził mu, by narastającą złość rozładowywał w aktywności fizycznej, raz zaproponował nawet by wyżywał się na drzewach wokół domu – krótko potem chłopiec podszedł do niego z zakrwawionymi kłykciami i powiedział: „To nie pomaga”.

 W 1989 roku, czyli mając zaledwie 9 lat udusił kota sąsiadów używając do tego ogrodowego węża. W 1991 roku, gdy jego szkolny kolega zginął w wypadku Eric wielokrotnie dzwonił do jego pogrążonych w żalu bliskich i prosił tego kolegę do telefonu. Nie wiadomo, czy były to okrutne żarty, czy też rzeczywistość mieszała mu się z fikcją.

PRZEBIEG WYDARZEŃ I PROCES

 Gdy Eric przyznał się matce jego rodzina tego samego dnia powiadomiła śledczych. Wspomniany pradziadek, emerytowany zastępca szeryfa skontaktował się telefonicznie z aktualnym szeryfem i powiedział, że to Eric jest zabójcą i że „chłopiec potrzebuje pomocy”. Umówiono się na spotkanie z prokuratorem okręgowym w biurze szeryfa.

 Na wstępie przesłuchania, gdy odczytano mu tzw. Prawa Mirandy (LINK z opisem dla zainteresowanych) chłopiec powiedział, że je rozumie, ale nie wie „kto to jest adwokat”, Śledczy wspominali, że po raz pierwszy w swojej karierze mieli do czynienia z tak młodym podejrzanym, zatem kolejno (wraz z rodziną chłopca) musieli mu się wytłumaczyć, jakie ma prawa, czym jest proces oraz kim są prokurator i obrońca.

 Podczas trwającego 3 godziny przesłuchania Eric opisał między innymi przebieg zdarzeń. Mieszkał na przeciwnym końcu miasta od rodziny Derricka, ale jak wiemy latem 1993 roku uczęszczał na te same zajęcia rekreacyjne co chłopiec. Zauważył go, gdy jechał na nie rowerem:

(…) Spojrzałem w lewo i zobaczyłem małego chłopca z blond włosami w jasnym T-shircie, który niósł niebieskobrązową torbę.

(...) Zawróciłem i gdy byłem ok 10 stóp od niego powiedziałem: "Hej, dzieciaku". Chłopiec się odwrócił i wtedy go dogoniłem. Wiedziałem od razu, że chcę go gdzieś zabrać i skrzywdzić... Spytałem, czy chce pójść skrótem przez las.

Chłopiec powiedział: "Nie, nie mogę". Odparłem: "Ale to jest OK, jestem tuż obok". Wtedy chłopiec podążył za mną, ale ja puściłem go przodem.

Gdy znaleźliśmy się między drzewami otoczyłem jego szyję od tyłu ramieniem. Stałem tuż za nim. Wtedy chłopiec upuścił swój lunch.

Ściskałem go coraz mocniej, a on machał rękami żeby się uwolnić.

Zamierzałem przycisnąć go do drzewa i udusić rękami.

Gdy poluzowałem ucisk wydał z siebie dźwięk, jakby próbował złapać powietrze, taki dziwny dźwięk.

Powiedziałem wtedy: "Zapomnij" i ścisnąłem go jeszcze mocniej.

Puściłem go po jakiś 30 sekundach. Nie wydawał już żadnego dźwięku, więc upuściłem go na ziemię. Miał zamknięte oczy, nie wiem czy oddychał.

Tuż za nim leżał mały kamień, więc uderzyłem go nim z trzy razy. Potem obiema rękami podniosłem większy kamień i zrzuciłem na jego głowę.

Wtedy z nosa zaczęła mu lecieć krew. Jeszcze dwa razy zrzuciłem mu ten kamień na głowę. Następnie podniosłem jeszcze jeden duży kamień i zrzuciłem mu go na tors.

Teraz pamiętam, że gdy już leżał i zanim zacząłem uderzać go tymi kamieniami to starał się złapać trochę powietrza. Rozrzuciłem też jego lunch na ziemię: była to kanapka, ciastko, napój, plastikowe opakowanie i coś jeszcze, nie pamiętam.

Znalazłem też papierową serwetkę i włożyłem mu ją do ust - gdy to robiłem ugryzł mnie w palec, ale nie zostały mi ślady po tym ugryzieniu.

(...) Następnie podniosłem napój i wylałem mu na twarz (...) Teraz nie pamiętam, czy ściągnąłem mu spodnie... Ale musiałem je ściągnąć. Rozejrzałem się za jakim patykiem, w końcu oderwałem jeden z drzewa. Wtedy go obróciłem, włożyłem mu patyk w pupę i odszedłem stamtąd.

Poszedłem prosto na te zajęcia, ale po ok. 5 minutach wyszedłem i wróciłem do jego ciała, bo bałem się że jeżeli go tam nie znajdę, to znaczy że żyje i komuś coś powie. Przekonałem się, że na pewno nie żyje i już wiedziałem, że raczej nie mam się o co martwić.

Gdy wróciłem na zajęcia zaczęło grzmieć i wtedy dyrektor Bill Horn kazał nam wszystkim wrócić do domu"

 Tego samego dnia prokurator zdecydował, że chłopiec będzie sądzony jak dorosły, co spotkało się ze sprzeciwem jego rodziny. Sądzili, że skoro Eric nie odmawia zeznań, współpracuje ale też ewidentnie potrzebuje pomocy specjalistów to stanie przed sądem rodzinnym, który skieruje go do odpowiedniego ośrodka dla nieletnich.

 Prawnik rodziny starał się przekonać prokuratora, by najpierw wysłać chłopca na badania psychiatryczne i to od ich wyniku uzależnił decyzję o procesie, ale spotkał się z odmową.

 Prokurator tłumaczył potem, że Eric zaplanował to morderstwo i nie cofnął się w żadnym momencie, tylko konsekwentnie realizował swój plan. Sam przyznał, że od razu chciał mu zrobić krzywdę, napomknął też że rozglądał się czy nie ma świadków ich spotkania, a dodatkowo za cel obrał czterolatka, wobec którego miał znaczną przewagę fizyczną - co jego zdaniem przekreślało późniejszą wersję obrońców o nagłej chęci rozładowania gniewu na przypadkowej ofierze. Tu cytat: „Nie mam wątpliwości, że Eric Smith był początkującym seryjnym mordercą”.

 Na sugestię dziennikarza, że bądź co bądź zbrodnia w tak młodym wieku musi świadczyć o zaburzeniach psychicznych prokurator odparł: „Zgadzam się z Panem. Ale w tej konkretnej sprawie to zupełnie inna kwestia. Czy wiedział co robi? Czy dusząc Derricka wiedział, że dusi małe dziecko, że to żywa osoba ? Jeżeli wiedział, że to co robi jest złe i nie powinien tego robić, to musi mieć poważne zaburzenia, ale nadal jest odpowiedzialny za to, co zrobił”.

 Sam Eric, ilekroć pytano go o najbardziej kontrowersyjny moment zbrodni, tj. spenetrowanie ciała Derricka za pomocą gałęzi powtarzał, że zrobił to tylko po to, by mieć pewność że nie żyje – twierdził, że najpierw próbował nią przebić serce ofiary, ale nie udało mu się to, bo gałąź za bardzo się wyginała.

Eric na jednej z rozpraw

Eric Smith i jego obrońca

 Jako pierwszy opinię na temat stanu Erica wydał dr Stephen Herman, psychiatra dziecięcy zatrudniony przez obronę. Był on m.in. stroną w sprawie o opiekę nad dzieckiem wytoczonej przez aktorkę Mię Farrow przeciwko reżyserowi Woody'emu Allenowi.

 Herman we wstępnym raporcie wskazał, że chłopiec cierpi na depresję i jest uzależniony od nikotyny. Stwierdził, że Eric cierpi na IED („Intermittent explosive disorder”), zaburzenie obejmujące cykliczne i nagłe epizody impulsywnego, agresywnego zachowania, w których chory reaguje rażąco nieproporcjonalnie do sytuacji, w której się znajduje.

 „To było jak przełącznik” cytował go wspomniany psychiatra. „Wściekłem się. Wściekłem się. Chciałem to z siebie wyrzucić” Już kilka minut po tym, gdy Eric ‘przełączył się’ w stan agresji Derrick leżał martwy w lesie. Jego zdaniem Eric nie mógł się powstrzymać od dokonania tego brutalnego czynu.

 Podczas procesu prokurator okręgowy John Tunney spierał się z dr Hermanem, że ten próbuje połączyć kilka teorii o osobowości oskarżonego by przekonać ławę przysięgłych, że chłopiec nie ponosi odpowiedzialności za swój czyn z powodu choroby psychicznej. Stwierdził też, że oskarżony był świadomy popełnianego czynu, wybrał bezbronną ofiarę i zadbał, by nie było świadków. Dr Herman odpowiadał niezmiennie, że jest pewien występowania u Erica zaburzeń IED i że kierował nim „patologiczny gniew”.

 Tammy Smith zeznała, że w trakcie ciąży zażywała lek o nazwie Trimethadione, środek stosowany w leczeniu epilepsji. Badania potwierdzają jego negatywny wpływ na płód w łonie matki – od powodowania wad fizycznych (np. uszkodzenia serca) po możliwe upośledzenie umysłowe dziecka.

 Na podstawie tych raportów obrona zbudowała strategię, według której Eric był zaburzony już od najmłodszych lat, a feralnego dnia zamierzał tylko zranić 4-latka: jednakże gdy go zwabił był już „całkowicie napędzony patologicznym gniewem”, tym samym nie powinien być pociągany do odpowiedzialności karnej jak zdrowy psychicznie i dorosły człowiek.

 16 sierpnia 1994 roku Eric Smith został skazany za morderstwo drugiego stopnia (popełnione z premedytacją, ale bez wcześniejszego planowania) i skazany na maksymalny okres kary przewidziany dla nieletniego zabójcy: co najmniej dziewięć lat pobytu w więzieniu z możliwością przedłużenia kary.

 Od dnia skazania przebywał w kilku różnych placówkach: pierwsze trzy lata w zakładzie dla nieletnich, następnie przeniesiono go do więzienia dla tzw. ‘młodych dorosłych’.

 W 2001 roku został ponownie przeniesiony, tym razem do zakładu karnego w Dannemora (stan Nowy York) - na oddział o maksymalnym poziomie bezpieczeństwa.

 Od 3 maja 2016 roku widniał w rejestrze zakładu o średnim stopniu bezpieczeństwa - w hrabstwie Erie w stanie Nowy York.

 26 kwietnia 2019 roku przeniesiono go do więzienia Gowanda o średnim poziomie bezpieczeństwa.

 30 listopada 2019 r. został ponownie przeniesiony – tym razem do więzienia w zakładzie poprawczym Woodbourne w hrabstwie Sullivan.

POKUTA BEZ PRZEBACZENIA

 Eric Smith nadal przebywa w zakładzie karnym. Średnio co dwa lata składa wniosek o możliwość zwolnienia warunkowego, jednak za każdym razem otrzymuje odmowę (ostatnią w styczniu 2020 roku).

 Swój udział mają w tym także bliscy Derricka: do dziś jego rodzice przekazali ponad 100 obszernych listów do komisji do sprawy zwolnienia warunkowego z żądaniem niewypuszczania Erica na wolność. W późniejszych latach do listów dołączali także film zmontowany przez brata Derricka, Daltona. Film ukazywał fragmenty rodzinnych nagrań z krótkiego życia chłopca.

Dorosły Eric Smith

Eric podczas jednego z wywiadów

 Eric wysłał list do rodziców Derricka, który po latach przeczytał w wywiadzie dla telewizji. Pisał między innymi:

Wiem, że mój czyn uczynił straszliwą stratę rodzinie Robie i naprawdę ich za to przepraszam.

Wielokrotnie myślałem o tym, czego Derrick już nigdy nie doświadczy: szesnaste urodziny, Boże Narodzenie, posiadanie własnego domu, ukończenie szkoły, pójście do college'u, ślub, jego pierwsze dziecko…

Gdybym mógł cofnąć czas zamieniłbym się miejscami z Derrickiem i zniósł cały ten ból, który mu zadałem. Bo oznaczałoby to, że Derrick by żył. Chciałbym zamienić się miejscami, ale nie mogę”.

W tym samym wywiadzie Smith stwierdził, że nie może znieść myśli o „murach, drutach kolczastych i stalowych kratach przez resztę swojego życia”. Deklaruje także, że po opuszczeniu placówki nigdy nie wróciłby do Savony (co akurat nie wydaje się wyrzeczeniem w sytuacji, gdy gros jej mieszkańców jest przeciwko niemu).

 Trudno o informację, jak służby więzienne oceniają jego zachowanie w zakładzie. Czy odmowa zwolnienia wynika z uzasadnionej obawy, że nadal stwarza zagrożenie, czy też wpłynęła na to głównie medialność sprawy i apele bliskich Derricka?

GDY DZIECKO ZABIJA

 Sprawy, w których zabójcami są nieletni zdarzają się na tyle rzadko (i w różnych jurysdykcjach), że trudno jednoznacznie oceniać słuszność decyzji sądu. Poniżej kilka przykładów:

Alyssa Bustamante (USA, stan Missouri) w 2009 roku została skazana na dożywocie za zabójstwo 9-letniej Elizabeth Olten, dziewczynki mieszkającej po sąsiedzku – w momencie popełniania zbrodni miała 15 lat.

Jasmine Richardson (Kanada, prowincja Alberta) została skazana na 10 lat za zaplanowanie oraz uczestnictwo w morderstwie swoich rodziców i brata w 2006 roku (wraz ze swoim 23-letnim chłopakiem Jeremym Steinke) – miała wówczas zaledwie 12 lat. Polecam obszerny podcast o tej sprawie: autorstwa Jaśmin z kanału 'Stanowo' na YT (LINK dla zainteresowanych). Decyzją z 2007 roku cztery pierwsze lata kary spędziła w szpitalu psychiatrycznym, następnie cztery i pół roku na wolności pod dozorem specjalnym. Jeremy był sądzony osobno i otrzymał wyrok dożywocia, z możliwością ubiegania się o zwolnienie warunkowe po 25 latach.

Robert Thompson i Jon Venables (Wielka Brytania) to dwóch 10-latków, którzy zostali skazani za zabójstwo dwuletniego Jamesa Bulgera w 1993 roku. O tej sprawie opowiadała m.in. Karolina Anna na swoim kanale YT (LINK do filmu). Sentencja wyroku zawierała zwrot 'Her Majesty’s Pleasure' („oddać Królowej według uznania”), co w praktyce oznacza brak konkretnego terminu końca kary i w tej konkretnej sprawie uznano za dość kontrowersyjną decyzję. Ostatecznie zostali wypuszczeni na wolność w 2001 roku i otrzymali nową tożsamość. Zgodnie z Wikipedią „O Robercie Thompsonie brak jest jakichkolwiek wiadomości, odkąd został uwolniony. Jon Venables odsiedział dwa następne wyroki, w tym za posiadanie pornografii dziecięcej. Używa już czwartej fikcyjnej tożsamości, gdyż nie potrafi utrzymać w tajemnicy, kim naprawdę jest”.

Mary Flora Bell (Wielka Brytania) w wieku 11 lat dokonała zabójstwa 4-letniego Martina Browna i 3-letniego Briana Howe. Jest to jedna z najgłośniejszych spraw tego typu: opowiedziała ją m.in. Mariola z kanału 'Kartoteka' na YT (LINK dla zainteresowanych). W 1968 roku została skazana z taką samą sentencją jak Thompson i Venables. 12 lat później opuściła zakład poprawczy, a 4 lata później na świat przyszła jej córka. Ich nowa tożsamość jest ukrywana, zaś od 2003 roku decyzją sądu obu zapewniono dożywotnią ochronę.

EPILOG

 Jeszcze w grudniu 1993 roku rodzina Robie przeprowadziła się na przedmieścia Savony. Dom wypełnili zdjęciami chłopca, zachowali także liczne listy wsparcia i i listy kondolencyjne, w tym od ówczesnego prezydenta – na ścianie powiesili także wiersz ku pamięci Derricka, napisany przez zaprzyjaźnioną sąsiadkę Mary Davidson.

 Wielokrotnie mierzyli się z zarzutami, że Derrick był za młody by pozwolić mu samemu wychodzić z domu. Doreen tłumaczyła, że nie obawiali się niczego złego w tak spokojnym miejscu jak Savona, zwłaszcza że zajęcia odbywały się tuż za rogiem i wiele dzieci przychodziło na nie bez rodziców. Jest przekonana, że Derrick nigdy nie rozmawiałby z dorosłymi na ulicy w ich nieobecności – ale Eric był przecież tylko dzieckiem, tak jak ich syn.

 Dalton, brat chłopca ciężko zniósł jego stratę. Choć był wtedy bardzo młody pamiętał, że starszy brat nie odstępował go na krok, zapewniając mu poczucie bezpieczeństwa. Ich matka wspominała, że kilka lat później Dalton przybiegł do ich sypialni w nocy i powiedział „Derrick przyszedł do mnie we śnie. Powiedział, że wszystko u niego w porządku i że nie czuł żadnego bólu”.



Niektóre źródła:

Fragmenty książki „Insanity: Murder, Madness, and the Law”, autor: Charles Patrick Ewing




Wikipedia, Reddit, wywiady dostępne w portalu YouTube






                                                                                                          blog „Nierozwiązane"


Dale i Doreen Robie w 2016 roku


Kadr z rodzinnego nagrania video

Miejsce pochówku Derricka

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#18 Historie zaginionych dzieci z utworu „Runaway Train” - 25 lat później