#23 Derrick Robie - tragiczna śmierć czteroletniego chłopca
Latem
1993 roku kilkuletni chłopiec udał się na zajęcia organizowane
tuż obok jego domu, ale niestety nigdy tam nie dotarł. Nikt nie
spodziewał się, kto tak naprawdę stał za jego zaginięciem.
USA, STAN NOWY YORK
USA, STAN NOWY YORK
Savona
to bardzo małe miasteczko – przez ostatnich kilka dekad jego
populacja utrzymuje się na poziomie zaledwie 750-900 mieszkańców.
W 1993 roku znalazło się w centrum zainteresowania mediów za
sprawą szokujących okoliczności śmierci małego chłopca.
Savona, NY |
Derrick
Robie urodził się 2 października 1988 roku, zaś niespełna dwa
lata później na świat przyszedł jego brat Dalton. Zdaniem
rodziców (Doreen i Dale’a) Derrick nie mógł się doczekać, aż
młodszy brat trochę podrośnie i będą mogli bawić się razem
poza domem - tymczasem czytał mu bajki na dobranoc i uczył grać w
piłkę.
Choć
nie zbywało mu na energii to był raczej spokojnym chłopcem: lubił
obserwować przyrodę, zbierał rośliny i orzechy hikorowe (za
którymi przepadał), ale najbardziej podobało mu się pomaganie
dorosłym. Nie odstępował rodziców na krok, gdy zajmowali się
gotowaniem lub drobnymi naprawami i chciał to robić za nich.
Lubił
też żartować z sąsiadów – wiedząc, że niedługo ich dom będą
mijać wierni udający się na mszę podkładał na chodniku
zabawkowe węże - po czym obserwował z okna, czy ktoś z nich dał
się nabrać. Niektórzy wspominali potem, iż robił to na
tyle często, że już kilka metrów wcześniej hałaśliwie
odgrywali swoje przerażenie, by sprawić mu radość.
Derrick Robie |
W
wakacje 1993 roku Derrick przez trzy poranki w tygodniu uczęszczał
na zajęcia rekreacyjne, organizowane w ramach letniego obozu dla
dzieci zaledwie przecznicę od jego domu.
Zwykle
odprowadzała go mama, jednak chłopiec coraz częściej marudził,
że jest na tyle duży by poradzić sobie samemu. Tak też było 2
sierpnia: Doreen uległa jego namowom, tym bardziej że o tej porze
ich dom licznie mijały dzieci udające się na te same zajęcia.
Pośpiech chłopca wynikał także z faktu, iż zanosiło się na
deszcz i nie chciał zmoknąć po drodze, dlatego męczyło go
czekanie aż mama przygotuje się do wyjścia.
Około
godziny 11-tej Doreen poszła odebrać chłopca z zajęć, lecz ku
jej przerażeniu okazało się, że tego dnia w ogóle nie dotarł na
miejsce. Zajęcia były nieobowiązkowe i dzieci uczęszczały na nie
z różną częstotliwością, zatem żaden z opiekunów prowadzących
rekreację nie był tym zaniepokojony.
Policja
przybyła na miejsce od razu po otrzymaniu zgłoszenia, w
poszukiwaniach brali udział także liczni sąsiedzi – równie
szybko zaczęto przeczesywano okolicę.
Wypytywano
także dzieci, czy nie widziały Derricka lub cokolwiek podejrzanego
tego dnia – ale chłopiec wręcz rozpłynął się w powietrzu: nie
było żadnych świadków jego zniknięcia.
Niestety
po 4 godzinach, około 15-tej znaleziono ciało Derricka w pobliskim
lesie.
ŚLEDZTWO
Informacja
o śmierci Derricka szybko nabrała medialnego rozgłosu: nie tylko
za sprawą zaginięcia tuż obok domu, ale przede wszystkim ze
względu na szokujące okoliczności śmierci. Chłopiec był
duszony, zadawano mu ciosy w głowę ze znaczną siłą - a co
najgorsze jego ciało zostało spenetrowane przy użyciu gałęzi.
Nie
dziwi zatem, że społeczność Savony zmobilizowała się, by
odnaleźć mordercę i na porządku dziennym były wizyty mieszkańców
na pobliskim posterunku. Rodzice wypytywali swoje dzieci o dokładny
przebieg poranka w drodze na zajęcia, by zebrać wszystkie
informacje przydatne śledczym.
Tammy
Smith także była przerażona zabójstwem Derricka. Nie chciała, by
którekolwiek dziecko spotkał podobny los, zwłaszcza że sama miała
ich trójkę. Wiedząc zatem, że jej 13-letni syn Eric feralnego dnia
jechał rowerem na te same zajęcia udała się z nim na komisariat dokładnie 3
dni później. Policjanci zadali chłopcu standardowe pytania: czy
coś widział, czy ktoś go śledził lub zaczepiał?
Chłopiec
zachowywał się bardzo nerwowo, a w jego opisie przebiegu poranka było kilka nieścisłości: podejrzewano, że był świadkiem
napaści na Derricka – może nawet zna sprawcę i został przez
niego skutecznie zastraszony.
Eric Smith |
W
trakcie ok. 50-minutowej rozmowy Eric spytał dwukrotnie: „Myślicie,
że ja to zrobiłem?”. Policjanci zaprzeczyli, jednakże tego
samego dnia za zgodą Tammy udali się z chłopcem w okolicę jego
domu, by odtworzył opisane przez siebie czynności. Wtedy też Eric
pytał policjantów, co stanie się z osobą „która to zrobiła”.
Następnego
dnia na żądanie śledczych Eric ponownie zjawił się na posterunku
policji. Tym razem jego zeznania dotyczące przebiegu 2 sierpnia
zarejestrowano na kasecie video. Po kilku godzinach zeznań Eric
wrócił do domu.
Rodzina
chłopca widziała, że coś go gnębi. Bardzo źle spał, często
wracał do sprawy śmierci Derricka (mimo, że starali się go od
tego odwieść). Wypytywał o nią także swoich dziadków i
pradziadka, który był emerytowanym zastępcą szeryfa.
Ojczym
Erica, Ted, wspominał później w wywiadzie: „Wewnętrzny głos
mówił mi, że dzieje się coś złego - że coś tu jest nie tak”.
Z kolei Tammy opisywała to słowami: „Podkreślaliśmy, jak ważne
jest by powiedział prawdę, że to naprawdę poważny temat. Jeżeli
ktoś mu groził to musi nam to powiedzieć. Jeżeli cokolwiek wie to
musi o tym opowiedzieć”.
8
sierpnia bliscy po raz kolejny rozmawiali z chłopcem, ponownie
zapewniając go że jest bezpieczny i że może na nich liczyć. Po
ok. półtorej godziny spokojnej rozmowy Eric spojrzał na Tammy i
powiedział po prostu: „Mamo, zrobiłem to”.
KIM
JEST ERIC?
Eric
Smith urodził się 22 stycznia 1980 roku. Od najmłodszych lat
spędzał dużo czasu w gronie rodzinnym, zwłaszcza z dziadkiem
Redem i babcią Edie Wilsonami. Opisywali go jako rodzinnego
klauna-żartownisia, który zarażał innych swym uśmiechem, ale też
był bardzo spragniony uwagi i miał niską samoocenę. Grał w
szkolnym zespole na perkusji, lubił też jeździć na rowerze.
Dalsze
śledztwo wykazało, że dzieciństwo Erica nie było tak przyjazne,
jak mogłoby się wydawać. Choć jego ojczym Ted nie dopuszczał się
typowych aktów przemocy fizycznej, to jego głównymi metodami
wychowawczymi były krzyki i dawanie klapsów, czego Eric bardzo się
bał.
Okazało
się także, że jego starsza siostra Stacy przeprowadziła się
krótko wcześniej do domu biologicznego ojca nie tylko z powodu tych
metod, ale dlatego że Ted dwukrotnie „dotykał jej w seksualny
sposób” – czego Eric mógł być świadkiem. Ojczym zaprzeczył,
by kiedykolwiek molestował samego chłopca.
Eric na sali sądowej |
Eric
miał niewielu kolegów – dość wcześnie stał się obiektem
żartów i prześladowań ze względu na swój wygląd: piegi, duże
okulary i rude włosy. Nie umiał się obronić słownie czy
fizycznie, co sprawiało że nastolatkowie jeszcze częściej go
atakowali.
Rodzina
przyznaje, że czuła się bezradna. Eric często płakał i mówił,
że ma dosyć takiego traktowania i że jest „coraz bardziej zły”.
Ojczym doradził mu, by narastającą złość rozładowywał w
aktywności fizycznej, raz zaproponował nawet by wyżywał się na
drzewach wokół domu – krótko potem chłopiec podszedł do niego
z zakrwawionymi kłykciami i powiedział: „To nie pomaga”.
W
1989 roku, czyli mając zaledwie 9 lat udusił kota sąsiadów
używając do tego ogrodowego węża. W 1991 roku, gdy jego szkolny
kolega zginął w wypadku Eric wielokrotnie dzwonił do jego
pogrążonych w żalu bliskich i prosił tego kolegę do telefonu.
Nie wiadomo, czy były to okrutne żarty, czy też rzeczywistość
mieszała mu się z fikcją.
PRZEBIEG
WYDARZEŃ I PROCES
Gdy
Eric przyznał się matce jego rodzina tego samego dnia powiadomiła
śledczych. Wspomniany pradziadek, emerytowany zastępca szeryfa
skontaktował się telefonicznie z aktualnym szeryfem i powiedział,
że to Eric jest zabójcą i że „chłopiec potrzebuje pomocy”.
Umówiono się na spotkanie z prokuratorem okręgowym w biurze
szeryfa.
Na wstępie
przesłuchania, gdy odczytano mu tzw. Prawa Mirandy (LINK
z opisem dla zainteresowanych) chłopiec powiedział, że je rozumie,
ale nie wie „kto to jest adwokat”, Śledczy wspominali, że po
raz pierwszy w swojej karierze mieli do czynienia z tak młodym
podejrzanym, zatem kolejno (wraz z rodziną chłopca) musieli mu się
wytłumaczyć, jakie ma prawa, czym jest proces oraz kim są
prokurator i obrońca.
Podczas
trwającego 3 godziny przesłuchania Eric opisał między innymi
przebieg zdarzeń. Mieszkał na przeciwnym końcu miasta od rodziny
Derricka, ale jak wiemy latem 1993 roku uczęszczał na te same
zajęcia rekreacyjne co chłopiec. Zauważył go, gdy jechał na nie
rowerem:
(…)
Spojrzałem w lewo i zobaczyłem małego chłopca z blond włosami w
jasnym T-shircie, który niósł niebieskobrązową torbę.
(...)
Zawróciłem i gdy byłem ok 10 stóp od niego powiedziałem: "Hej,
dzieciaku". Chłopiec się odwrócił i wtedy go dogoniłem.
Wiedziałem od razu, że chcę go gdzieś zabrać i skrzywdzić...
Spytałem, czy chce pójść skrótem przez las.
Chłopiec
powiedział: "Nie, nie mogę". Odparłem: "Ale to jest
OK, jestem tuż obok". Wtedy chłopiec podążył za mną, ale
ja puściłem go przodem.
Gdy
znaleźliśmy się między drzewami otoczyłem jego szyję od tyłu
ramieniem. Stałem tuż za nim. Wtedy chłopiec upuścił swój
lunch.
Ściskałem
go coraz mocniej, a on machał rękami żeby się uwolnić.
Zamierzałem
przycisnąć go do drzewa i udusić rękami.
Gdy
poluzowałem ucisk wydał z siebie dźwięk, jakby próbował złapać
powietrze, taki dziwny dźwięk.
Powiedziałem
wtedy: "Zapomnij" i ścisnąłem go jeszcze mocniej.
Puściłem
go po jakiś 30 sekundach. Nie wydawał już żadnego dźwięku, więc
upuściłem go na ziemię. Miał zamknięte oczy, nie wiem czy
oddychał.
Tuż
za nim leżał mały kamień, więc uderzyłem go nim z trzy razy.
Potem obiema rękami podniosłem większy kamień i zrzuciłem na
jego głowę.
Wtedy
z nosa zaczęła mu lecieć krew. Jeszcze dwa razy zrzuciłem mu ten
kamień na głowę. Następnie podniosłem jeszcze jeden duży kamień
i zrzuciłem mu go na tors.
Teraz
pamiętam, że gdy już leżał i zanim zacząłem uderzać go tymi
kamieniami to starał się złapać trochę powietrza. Rozrzuciłem
też jego lunch na ziemię: była to kanapka, ciastko, napój,
plastikowe opakowanie i coś jeszcze, nie pamiętam.
Znalazłem
też papierową serwetkę i włożyłem mu ją do ust - gdy to
robiłem ugryzł mnie w palec, ale nie zostały mi ślady po tym
ugryzieniu.
(...)
Następnie podniosłem napój i wylałem mu na twarz (...) Teraz nie
pamiętam, czy ściągnąłem mu spodnie... Ale musiałem je
ściągnąć. Rozejrzałem się za jakim patykiem, w końcu oderwałem
jeden z drzewa. Wtedy go obróciłem, włożyłem mu patyk w pupę i
odszedłem stamtąd.
Poszedłem
prosto na te zajęcia, ale po ok. 5 minutach wyszedłem i wróciłem
do jego ciała, bo bałem się że jeżeli go tam nie znajdę, to
znaczy że żyje i komuś coś powie. Przekonałem się, że na pewno
nie żyje i już wiedziałem, że raczej nie mam się o co martwić.
Gdy
wróciłem na zajęcia zaczęło grzmieć i wtedy dyrektor Bill Horn
kazał nam wszystkim wrócić do domu"
Tego
samego dnia prokurator zdecydował, że chłopiec będzie sądzony
jak dorosły, co spotkało się ze sprzeciwem jego rodziny. Sądzili,
że skoro Eric nie odmawia zeznań, współpracuje ale też
ewidentnie potrzebuje pomocy specjalistów to stanie przed sądem
rodzinnym, który skieruje go do odpowiedniego ośrodka dla
nieletnich.
Prawnik
rodziny starał się przekonać prokuratora, by najpierw wysłać
chłopca na badania psychiatryczne i to od ich wyniku uzależnił
decyzję o procesie, ale spotkał się z odmową.
Prokurator
tłumaczył potem, że Eric zaplanował to morderstwo i nie cofnął
się w żadnym momencie, tylko konsekwentnie realizował swój plan. Sam przyznał, że od razu chciał mu zrobić krzywdę,
napomknął też że rozglądał się czy nie ma świadków ich
spotkania, a dodatkowo za cel obrał czterolatka, wobec którego miał
znaczną przewagę fizyczną - co jego zdaniem przekreślało
późniejszą wersję obrońców o nagłej chęci rozładowania
gniewu na przypadkowej ofierze. Tu cytat: „Nie mam wątpliwości,
że Eric Smith był początkującym seryjnym mordercą”.
Na
sugestię dziennikarza, że bądź co bądź zbrodnia w tak młodym
wieku musi świadczyć o zaburzeniach psychicznych prokurator odparł: „Zgadzam
się z Panem. Ale w tej konkretnej sprawie to zupełnie inna kwestia.
Czy wiedział co robi? Czy dusząc Derricka wiedział, że dusi małe
dziecko, że to żywa osoba ? Jeżeli wiedział, że to co robi jest
złe i nie powinien tego robić, to musi mieć poważne zaburzenia,
ale nadal jest odpowiedzialny za to, co zrobił”.
Sam
Eric, ilekroć pytano go o najbardziej kontrowersyjny moment zbrodni,
tj. spenetrowanie ciała Derricka za pomocą gałęzi powtarzał, że
zrobił to tylko po to, by mieć pewność że nie żyje –
twierdził, że najpierw próbował nią przebić serce ofiary, ale
nie udało mu się to, bo gałąź za bardzo się wyginała.
Eric na jednej z rozpraw |
Eric Smith i jego obrońca |
Jako
pierwszy opinię na temat stanu Erica wydał dr Stephen Herman,
psychiatra dziecięcy zatrudniony przez obronę. Był on m.in. stroną
w sprawie o opiekę nad dzieckiem wytoczonej przez
aktorkę Mię Farrow przeciwko reżyserowi Woody'emu Allenowi.
Herman
we wstępnym raporcie wskazał, że chłopiec cierpi na depresję i
jest uzależniony od nikotyny. Stwierdził, że Eric cierpi na IED
(„Intermittent explosive disorder”), zaburzenie obejmujące
cykliczne i nagłe epizody impulsywnego, agresywnego zachowania, w
których chory reaguje rażąco nieproporcjonalnie do sytuacji, w
której się znajduje.
„To
było jak przełącznik” cytował go wspomniany psychiatra.
„Wściekłem się. Wściekłem się. Chciałem to z siebie
wyrzucić” Już kilka minut po tym, gdy Eric ‘przełączył
się’ w stan agresji Derrick leżał martwy w lesie. Jego zdaniem
Eric nie mógł się powstrzymać od dokonania tego brutalnego czynu.
Podczas
procesu prokurator okręgowy John Tunney spierał się z dr Hermanem,
że ten próbuje połączyć kilka teorii o osobowości oskarżonego by przekonać ławę przysięgłych, że chłopiec nie
ponosi odpowiedzialności za swój czyn z powodu choroby psychicznej.
Stwierdził też, że oskarżony był świadomy popełnianego czynu,
wybrał bezbronną ofiarę i zadbał, by nie było świadków. Dr
Herman odpowiadał niezmiennie, że jest pewien występowania u Erica
zaburzeń IED i że kierował nim „patologiczny gniew”.
Tammy
Smith zeznała, że w trakcie ciąży zażywała lek o nazwie
Trimethadione, środek stosowany w leczeniu epilepsji. Badania potwierdzają
jego negatywny wpływ na płód w łonie matki – od powodowania wad
fizycznych (np. uszkodzenia serca) po możliwe upośledzenie umysłowe
dziecka.
Na
podstawie tych raportów obrona zbudowała strategię, według której
Eric był zaburzony już od najmłodszych lat, a feralnego dnia
zamierzał tylko zranić 4-latka: jednakże gdy go zwabił był
już „całkowicie napędzony patologicznym gniewem”, tym samym nie
powinien być pociągany do odpowiedzialności karnej jak zdrowy
psychicznie i dorosły człowiek.
16
sierpnia 1994 roku Eric Smith został skazany za morderstwo drugiego
stopnia (popełnione z premedytacją, ale bez wcześniejszego
planowania) i skazany na maksymalny okres kary przewidziany dla nieletniego
zabójcy: co najmniej dziewięć lat pobytu w więzieniu z
możliwością przedłużenia kary.
Od
dnia skazania przebywał w kilku różnych placówkach: pierwsze trzy lata w
zakładzie dla nieletnich, następnie przeniesiono go do więzienia
dla tzw. ‘młodych dorosłych’.
W
2001 roku został ponownie przeniesiony, tym razem do zakładu
karnego w Dannemora (stan Nowy York) - na oddział o maksymalnym
poziomie bezpieczeństwa.
Od
3 maja 2016 roku widniał w rejestrze zakładu o średnim stopniu
bezpieczeństwa - w hrabstwie Erie w stanie Nowy York.
26
kwietnia 2019 roku przeniesiono go do więzienia Gowanda o średnim
poziomie bezpieczeństwa.
30
listopada 2019 r. został ponownie przeniesiony – tym razem do
więzienia w zakładzie poprawczym Woodbourne w hrabstwie Sullivan.
POKUTA
BEZ PRZEBACZENIA
Eric
Smith nadal przebywa w zakładzie karnym. Średnio co dwa lata składa
wniosek o możliwość zwolnienia warunkowego, jednak za każdym
razem otrzymuje odmowę (ostatnią w styczniu 2020 roku).
Swój
udział mają w tym także bliscy Derricka: do dziś jego rodzice
przekazali ponad 100 obszernych listów do komisji do sprawy zwolnienia
warunkowego z żądaniem niewypuszczania Erica na wolność. W
późniejszych latach do listów dołączali także film zmontowany
przez brata Derricka, Daltona. Film ukazywał fragmenty rodzinnych
nagrań z krótkiego życia chłopca.
Dorosły Eric Smith |
Eric podczas jednego z wywiadów |
Eric
wysłał list do rodziców Derricka, który po latach przeczytał w
wywiadzie dla telewizji. Pisał między innymi:
„Wiem,
że mój czyn uczynił straszliwą stratę rodzinie Robie i naprawdę
ich za to przepraszam.
Wielokrotnie
myślałem o tym, czego Derrick już nigdy nie doświadczy: szesnaste
urodziny, Boże Narodzenie, posiadanie własnego domu, ukończenie
szkoły, pójście do college'u, ślub, jego pierwsze dziecko…
Gdybym
mógł cofnąć czas zamieniłbym się miejscami z Derrickiem i
zniósł cały ten ból, który mu zadałem. Bo oznaczałoby to, że
Derrick by żył. Chciałbym zamienić się miejscami, ale nie mogę”.
W
tym samym wywiadzie Smith stwierdził, że nie może znieść myśli
o „murach, drutach kolczastych i stalowych kratach przez resztę
swojego życia”. Deklaruje także, że po opuszczeniu placówki
nigdy nie wróciłby do Savony (co akurat nie wydaje się
wyrzeczeniem w sytuacji, gdy gros jej mieszkańców jest przeciwko
niemu).
Trudno
o informację, jak służby więzienne oceniają jego zachowanie w
zakładzie. Czy odmowa zwolnienia wynika z uzasadnionej obawy, że
nadal stwarza zagrożenie, czy też wpłynęła na to głównie
medialność sprawy i apele bliskich Derricka?
GDY
DZIECKO ZABIJA
Sprawy,
w których zabójcami są nieletni zdarzają się na tyle rzadko (i w
różnych jurysdykcjach), że trudno jednoznacznie oceniać słuszność
decyzji sądu. Poniżej kilka przykładów:
Alyssa
Bustamante (USA, stan Missouri) w 2009 roku została skazana na
dożywocie za zabójstwo 9-letniej Elizabeth Olten, dziewczynki
mieszkającej po sąsiedzku – w momencie popełniania zbrodni miała
15 lat.
Jasmine
Richardson (Kanada, prowincja Alberta) została skazana na 10 lat
za zaplanowanie oraz uczestnictwo w morderstwie swoich rodziców i
brata w 2006 roku (wraz ze swoim 23-letnim chłopakiem Jeremym
Steinke) – miała wówczas zaledwie 12 lat. Polecam obszerny
podcast o tej sprawie: autorstwa Jaśmin z kanału 'Stanowo' na YT
(LINK dla zainteresowanych).
Decyzją z 2007 roku cztery pierwsze lata kary spędziła w szpitalu
psychiatrycznym, następnie cztery i pół roku na wolności pod
dozorem specjalnym. Jeremy był sądzony osobno i otrzymał wyrok
dożywocia, z możliwością ubiegania się o zwolnienie warunkowe po
25 latach.
Robert
Thompson i Jon Venables (Wielka Brytania) to dwóch 10-latków,
którzy zostali skazani za zabójstwo dwuletniego Jamesa Bulgera w
1993 roku. O tej sprawie opowiadała m.in. Karolina Anna na swoim
kanale YT (LINK do filmu).
Sentencja wyroku zawierała zwrot 'Her Majesty’s Pleasure' („oddać
Królowej według uznania”), co w praktyce oznacza brak konkretnego
terminu końca kary i w tej konkretnej sprawie uznano za dość kontrowersyjną decyzję. Ostatecznie
zostali wypuszczeni na wolność w 2001 roku i otrzymali nową
tożsamość. Zgodnie z Wikipedią „O Robercie Thompsonie brak
jest jakichkolwiek wiadomości, odkąd został uwolniony. Jon
Venables odsiedział dwa następne wyroki, w tym za posiadanie
pornografii dziecięcej. Używa już czwartej
fikcyjnej tożsamości, gdyż nie potrafi utrzymać w tajemnicy, kim
naprawdę jest”.
Mary
Flora Bell (Wielka Brytania) w wieku 11 lat dokonała zabójstwa
4-letniego Martina Browna i 3-letniego Briana Howe. Jest to jedna z
najgłośniejszych spraw tego typu: opowiedziała ją m.in. Mariola z
kanału 'Kartoteka' na YT (LINK dla zainteresowanych).
W 1968 roku została skazana z taką samą sentencją jak Thompson i
Venables. 12 lat później opuściła zakład poprawczy, a 4 lata
później na świat przyszła jej córka. Ich nowa tożsamość jest
ukrywana, zaś od 2003 roku decyzją sądu obu zapewniono dożywotnią
ochronę.
EPILOG
Jeszcze
w grudniu 1993 roku rodzina Robie przeprowadziła się na
przedmieścia Savony. Dom wypełnili zdjęciami chłopca, zachowali
także liczne listy wsparcia i i listy kondolencyjne, w tym od
ówczesnego prezydenta – na ścianie powiesili także wiersz ku
pamięci Derricka, napisany przez zaprzyjaźnioną sąsiadkę Mary
Davidson.
Wielokrotnie
mierzyli się z zarzutami, że Derrick był za młody by pozwolić mu
samemu wychodzić z domu. Doreen tłumaczyła, że nie obawiali się
niczego złego w tak spokojnym miejscu jak Savona, zwłaszcza że
zajęcia odbywały się tuż za rogiem i wiele dzieci przychodziło
na nie bez rodziców. Jest przekonana, że Derrick nigdy nie
rozmawiałby z dorosłymi na ulicy w ich nieobecności – ale Eric
był przecież tylko dzieckiem, tak jak ich syn.
Dalton,
brat chłopca ciężko zniósł jego stratę. Choć był wtedy bardzo
młody pamiętał, że starszy brat nie odstępował go na krok,
zapewniając mu poczucie bezpieczeństwa. Ich matka wspominała, że
kilka lat później Dalton przybiegł do ich sypialni w nocy i
powiedział „Derrick przyszedł do mnie we śnie. Powiedział, że
wszystko u niego w porządku i że nie czuł żadnego bólu”.
Niektóre
źródła:
Fragmenty
książki „Insanity: Murder, Madness, and the Law”, autor:
Charles Patrick Ewing
Wikipedia,
Reddit, wywiady dostępne w portalu YouTube
blog „Nierozwiązane"
Dale i Doreen Robie w 2016 roku |
Kadr z rodzinnego nagrania video |
Miejsce pochówku Derricka |
Komentarze
Prześlij komentarz
Blog ma charakter informacyjny. Jeśli masz propozycję artykułu bądź znasz dodatkowe szczegóły na temat opisanych spraw proszę o komentarz, zapraszając równocześnie do dyskusji :)