#11 Medialna walka o Marię Korp



  Sprawa Marii Korp nie tylko wstrząsnęła opinią publiczną, ale i wywołała burzliwą dyskusję o prawach jednostki. 



AUSTRALIA


  Maria Matilde (urodzona 14 stycznia 1955 roku) mieszkała w Melburne – jej rodzina przeprowadziła z Portugalii do Australii gdy była jeszcze dzieckiem. Wychowywała się w bardzo religijnym domu, sama także przestrzegała zasad wiary – co później, pod koniec jej życia będzie często podnoszone.


  Jej pierwsze małżeństwo uważano za szczęśliwe – niestety, mąż Marii zmarł nagle zaledwie kilka lat po ślubie. Para wychowywała wspólnie córkę Laurę.



  Po śmierci małżonka Maria ponoć nie planowała nowego związku: skupiła się na wychowywaniu dziecka i pracy zawodowej.



  Wkrótce jednak poznała mężczyznę, który nie poddał się tak szybko, jak inni adoratorzy – Joe Korp zauroczył się nią od pierwszego wejrzenia i nie zważał na odmowy. Jego wytrwałość się opłaciła – po kilku latach zostali małżeństwem [zależnie od źródeł w 1990 lub 1998 roku – dość nietypowa rozbieżność dat].


Maria i Joe Korp


  Joe miał dwójkę dzieci z pierwszego małżeństwa: córkę Mię i syna Stephena – wychowywały się z byłą żoną, ale miały z nim kontakt.

  Maria i Joe postawili za wspólny cel budowę domu ich marzeń. Poświęcali temu wszystkie środki finansowe i każdą wolną chwilę: Ona pracowała na dwa etaty, a on  otrzymywał liczne premie ze względu na wyniki. Po kilku latach dopięli swego i wraz z Laurą wprowadzili się do nowego domu:


 Wkrótce po przeprowadzce okazało się, że Maria jest w ciąży: na świat przyszedł ich syn Damien. Zdaniem bliskich wtedy zaczęło między parą dochodzić do pierwszych spięć - przy czym przyczyną nie było przyjście na świat ich wspólnego dziecka. Raczej to, że oboje po wykończeniu i urządzeniu domu mieli więcej czasu dla siebie i wtedy też Maria zauważyła pewne niepokojące sygnały.

  Mimo że z przyczyn finansowych dodatkowe zlecenia nie były już Joemu potrzebne to nadal sporo godzin spędzał w pracy i zaczął wyjeżdżać na delegacje - a pytany o ich przebieg nie zawsze potrafił wskazać, co i gdzie robił danego dnia. Maria postanowiła sprawdzić przysyłane do domu wyciągi bankowe i okazało się, że np. gdy informował ją że dany wyjazd spędził w Sydney, to rachunki za paliwo były wystawiane w innym mieście.

  Skonfrontowany Joe tłumaczył, że czasem zostaje wezwany/wysłany do Klienta i że to normalne w jego zawodzie - i nie jest to na tyle istotne, by opowiadał o tym po powrocie do domu. Mimo to Maria postanowiła przyglądać się Joemu czując, że nie mówi jej całej prawdy. Wkrótce jej obawy się potwierdziły.

  Podczas kolejnego ze służbowych wyjazdów Joego Maria sprawdziła jego komputer. W historii wyszukiwania znalazła logowania do portalu randkowego dla par, gdzie aranżowano erotyczne spotkania z innymi parami. Tyle, że jako swoją partnerkę wskazał zupełnie inną kobietę – niejaką Tanię Herman.

Tania Herman

DRUGA SZANSA

  Tym razem Joe zdawał sobie sprawę, że pozostaje mu jedynie przyznać się do zdrady. Błagał Marię, by nie odchodziła, zarzekając się że był to krótki romans, że nie może stracić jej i dzieci oraz że zerwie natychmiast z kochanką.

  Maria postanowiła mu wybaczyć (choć bliscy twierdzą, że tylko do czasu, bowiem nie była pewna czy będzie umiała z nim dalej żyć). Nie poruszała w ogóle tematu kochanki ani też nie wypominała zdrady.

  Joe prawdopodobnie wyczuł, że jego obietnice i przysięgi nie przekonały małżonki, dlatego początkowo naprawdę się starał odbudować jej zaufanie: każdą wolną chwilę spędzał z dziećmi, zabiegał o względy Marii i robił wszystko, by naprawdę mu wybaczyła. Jego zerwanie z kochanką można by określić jako komiczne, gdyby nie okoliczności całej tej sprawy. Otóż wysłał Tanii e-mail podszywając się pod jednego z własnych znajomych z informacją, że Joe zginął tragicznie w wypadku w Barcelonie i prosił w imieniu 'zbolałej rodziny zmarłego' o spokój w tych ciężkich chwilach.

  Czas jednak pokazał, że Joe wytrwał w swych postanowieniach zaledwie miesiąc. Otóż po 4 tygodniach od zerwania pojawił się przed drzwiami Tanii mówiąc, że owszem, miał ciężki wypadek, jednak lekarzom udało się go uratować. Abstrahując od absurdalnej historii ciekawi mnie, czym tłumaczył brak jakichkolwiek blizn/złamań/siniaków po tej omal śmiertelnej kraksie.

  Jak łatwo sobie wyobrazić Tania była w szoku – i gdy tylko minął nie zamierzała w ogóle rozmawiać z Joe i wyrzuciła go za drzwi.

  Co może zaskakiwać, on nie zamierzał odpuścić starań ani o Marię, ani o Tanię: jak się okazuje przez najbliższe tygodnie zwodził obie kobiety takimi samymi obietnicami. Trudno powiedzieć, czy czekał na uspokojenie sytuacji i liczył na to, że znów będzie miał rodzinny dom z Marią i równocześnie kochankę na boku, czy też nie mógł się zdecydować z którą z nich chce być w związku.

  Ponieważ Tania nadal odrzucała wszelkie próby kontaktu postanowił przekonać ją mocniejszym argumentem: otóż zaproponował jej małżeństwo. Tania przyjęła zaręczyny wierząc, że Joe zostawi wkrótce żonę, zwłaszcza że przedstawił jej plany z tym związane.
Nie wiedziała, że w tym samym dniu, gdy wybierała z nim obrączki Maria pakowała się na 'drugi miesiąc miodowy' z Joem - w związku z wycieczką, jaką dla nich wykupił  proponując także odnowienie przysięgi małżeńskiej podczas wyjazdu.

  Ta sytuacja trwała kolejne 4 tygodnie – do czasu, gdy Maria potajemnie sprawdziła jego telefon i odkryła SMS-y do i od Tanii.

  Tym razem Joe nie błagał o wybaczenie – zaczął grozić Marii, że jeżeli od niego odejdzie i zabierze ze sobą dzieci on popełni samobójstwo. Nie wiadomo, jakich słów i gróźb użył – wiadomo jednak, że Maria po raz pierwszy była naprawdę przestraszona i zakończyła temat rozmów o rozwodzie (ale wg. bliskich brała go pod uwagę).

  Ku zaskoczeniu rodziny na początku 2005 roku Maria złożyła doniesienie na Joego odnośnie stosowania przemocy. Nie można znaleźć szczegółów tego zgłoszenia, jednakże paragraf który przyjęła policja obejmuje przypadki przemocy fizycznej, seksualnej lub gróźb karalnych. Ponieważ nie ma żadnych dowodów z przeszłości na dwa pierwsze przypadki większość internautów zakłada, że były to kolejne groźby dotyczące jej odejścia od męża i zabrania dzieci.

  Nim jednak sprawa tego doniesienia się rozwinęła Maria zniknęła bez śladu.

ZAGINIĘCIE

  09 lutego 2005 roku Maria nie zjawiła się w szkole po syna Damiena, by go odebrać jak każdego innego dnia. Ponieważ do tej pory nie zdarzyło jej się nawet spóźnić, a kontakt telefoniczny nie był możliwy rodzina natychmiast zaalarmowała policję. Trzeba przyznać, że to jeden z nielicznych przypadków zaginięcia osoby pełnoletniej, gdy policja zareagowała tak szybko – zwłaszcza że nie było fizycznych przesłanek ani świadków sugerujących, że stało się coś złego.

  Funkcjonariusze sporządzili spis jej codziennych czynności oraz dane osobowe członków rodziny i znajomych.

  Ustalono, że jako ostatni widział ją Joe około godziny 06:30 rano w ich domu, gdy wyjeżdżał do pracy – Maria zawsze wychodziła później. W domu nie znaleziono śladów walki ani przesłanek ku temu, by kobieta mogła się spakować w dalszą podróż. W garażu nie było jej auta, ale też Maria nie była widziana przez znajomych/sąsiadów cały dzień – co pozwalało ustalić, że coś mogło się wydarzyć w drodze do pracy.

  Następnie rozpoczęto przesłuchiwania. Nie przypominały oczywiście tych, które śledczy prowadzą w przypadku konkretnego przestępstwa – potrzebowali jedynie ustalić, jaką osobą była Maria, czy coś sugerowało wcześniej że chce odejść i czy nie miała żadnych wrogów.

  Na to ostatnie pytanie tylko jedna osoba odpowiedziała twierdząco: Joe. Sam przyznał się do znajomości z Tanią (wiedząc zapewne, że policja szybko to ustali) – jednak twierdził, że jest to jego była dziewczyna, która nie zaakceptowała rozstania i ma na jego punkcie obsesję. Sugerował, że osobą która mogłaby chcieć zaszkodzić Marii jest właśnie ona.

  Policja skontaktowała się z Tanią, ta jednak przedstawiła zupełnie inną wersję. Opisała ich powrót do siebie, zaręczyny i wspólne plany. Obecnie wiadomo, że to jej wersję tego związku już od początku śledczy uznali za wiarygodną. Fałszywa historia o zaręczynach nie przyniosłaby jej żadnej korzyści – zwłaszcza że wkrótce mogła dostarczyć dowody w postaci wiadomości e-mail, SMS czy zdjęć z ostatnich tygodni.

  Nim jednak policja zdążyła zweryfikować wersję Joego doszło do szokującego przełomu w sprawie.

PARK

  13 lutego (4 dni od zaginięcia) pracownik lokalnego parku w Melbourne zauważył, że jeden z samochodów jest zaparkowany już od dłuższego czasu w tym samym miejscu. Ponieważ widział go już kilkakrotnie w ciągu kilku dni postanowił sprawdzić, czy auto nosi ślady wypadku lub próby włamania.

  Już zbliżając się do auta wyczuł bardzo silny, nieprzyjemny zapach – przez szyby nie zauważył niczego, co mogłoby go powodować, postanowił jednak wezwać policję.

  Przybyli funkcjonariusze postanowili otworzyć bagażnik – leżało w nim zakrwawione i skatowane ciało kobiety. Numery tablic potwierdziły, że auto było zarejestrowane na poszukiwaną Marię Korp.

Bagażnik, w którym znaleziono ciało

  W momencie, gdy wzywali na miejsce śledczych i techników kryminalnych stało się coś zaskakującego – kobieta poruszyła się.

Natychmiast wezwano pogotowie, choć policjantom wydawało się, że było to tylko złudzenie – po chwili jednak  ponownie wzięła głęboki oddech.

  Po przewiezieniu do szpitala natychmiast podjęto akcję ratunkową – kobieta była cały czas nieprzytomna. Ze względu na silne obrażenia wprowadzono ją w stan śpiączki farmakologicznej. Już na pierwszy rzut oka stwierdzono  wyraźne ślady pobicia na głowie i twarzy, pręgi na szyi wskazujące na brutalne duszenie oraz siniaki na całym ciele. Dalsze badania wykazały kilka złamań, urazy narządów wewnętrznych oraz niedotlenienie mózgu. Lekarze opisywali, że w świetle tych obrażeń skrajne odwodnienie stanowiło najmniejszy z problemów.

  W szpitalu oficjalnie potwierdzono, że znalezioną kobieta jest Maria Korp.

ŚLEDZTWO

  Wieść o tym natychmiast dotarła do mediów, które okrzyknęły Marię „kobietą w bagażniku” i rozpoczęły wyścig o pierwszeństwo do informacji na ten temat. Równie szybko wyciekła plotka o romansie jej męża i nim policja zdążyła zareagować Tania i Joe trafili na okładki brukowców jako czarne charaktery w sprawie o próbę zabójstwa.

  Policja nie miała przez to czasu na bardziej drobiazgowe śledztwo i postanowiła oboje wezwać na pilne przesłuchanie, wierząc że jeśli są za to odpowiedzialni (lub jedno z nich) to nie zdążyli usunąć wszystkich śladów.

  Okazało się to zupełnie niepotrzebne – Tania postanowiła nie ukrywać niczego, co wie.

KIM JEST TANIA ?

  38-letnia Tania Lee-Anne Herman opisała śledczym (oraz wzywanym później psychologom) niemal całe swoje życie.

  Wychowywała się na wsi w licznej rodzinie. Po szkole średniej podjęła pracę w handlu. 26 września 1987 roku (w wieku 20 lat) poślubiła swojego szkolnego kolegę, Johna Lintona – małżeństwo przetrwało tylko kilka miesięcy.

  Rok później poznała studenta z Kolumbii – wkrótce zaszła w ciążę i urodziła córkę. Ten nieformalny związek zakończył się po około dwóch latach, gdy partner zostawił ją dla innej kobiety i dość szybko poślubił nową wybrankę.

  Po jakimś czasie poznała Paula Hermana – ich ślub odbył się w 1996 roku. Tania bardzo źle wspominała ten związek: Paul szybko uzależnił się od alkoholu i źle traktował ją i dzieci (miała z nim drugą córkę), mimo to nie odeszła do niego. Z czasem w ich związku pojawiła się także przemoc fizyczna. Ich związek zakończył się w 2002 roku - niektóre źródła podają, że Paul zmarł na atak serca. Nie wiem, czy Tania została wdową czy też Paul zmarł już po ich rozwodzie.

  Nie był to jednak koniec jej problemów – krótko po tym zdiagnozowano u niej nowotwór. Jej bliscy dowiedzieli się o tym dopiero z prowadzonego śledztwa. Tania postanowiła zachować swoją chorobę w tajemnicy przed wszystkimi – jej bliscy dopiero po tych zeznaniach poznali prawdę. Nawet wtedy, gdy po chemioterapii straciła włosy opowiadała rodzinie, że ścięła je w charytatywnym celu. Taką samą wersję usłyszeli też współpracownicy, bowiem kobieta mimo złego stanu nie zrezygnowała z pracy.

  Nie chciała rezygnować także z życia osobistego – gdy wygrała walkę z chorobą postanowiła poszukać partnera na portalu randkowym.

JOE I TANIA

  Jednym z mężczyzn, z którym rozmawiała w sieci był niejaki Joe Bonte (takiego pseudonimu w sieci używał J. Korp). Po dłuższych rozmowach spotkali się po raz pierwszy w miejscowości Echuca, położonej ok. 250 km od Melbourne.

  Ponoć już na pierwszym spotkaniu byli sobą oczarowani – nim ich związek się zacieśnił Joe jeszcze siedmiokrotnie organizował dla nich wspólne wyjazdy.

  Początkowo Tania nie była świadoma tego, że jej nowy partner ma żonę. Gdy jednak dowiedziała się tego po kilku randkach nie chciała zakończyć znajomości. Zeznała, że Joe wielokrotnie skarżył się na Marię twierdząc równocześnie, że chwilowo nie może się z nią rozwieść, bo jest mściwa, ma na niego różne 'haki' i może mu zaszkodzić.

  Historia ich późniejszego związku do dziś jest analizowana przez psychologów i profilerów kryminalnych. Według ich oceny Tanię cechowała wyjątkowo niska samoocena i uzależnienie od akceptacji innych. Jej rodzina twierdzi, że Joe manipulował nią od samego początku i sprawdzał, jak daleko może się ona posunąć w swoim oddaniu.

  Dokładną ocenę wolę zostawić specjalistom. Faktem jest, że Tania przeprowadziła się z dziećmi do miejscowości Grenvale, oddalonej zaledwie o 25 km od Melbourne i zapisała najmłodszą córkę do tej samej szkoły, do której uczęszczał Damien Korp. Gdy Joe niepochlebnie wyraził się o niektórych jej znajomych postanowiła zerwać z nimi kontakty, przez co pozostali znajomi także się od niej odcięli.
  Gdy zasugerował, że dobrze prezentuje się jedynie w czerni zmieniła całą swoją garderobę i styl ubierania. W dokumentach dzierżawy domu wskazała swoje dane jako 'Tania Herman-Korp'.

Tania Herman i Joe Korp

  Po tym, gdy dowiedziała się o rzekomej śmierci Joego sporządziła testament i list pożegnalny z informacją, że jej życie straciło sens.

  Równocześnie podkreśla, że Joe traktował ją bardzo dobrze, wyznawał miłość i że naprawdę wierzyła w jego rozwód. Możemy jedynie gdybać, na ile chciała zdobyć współczucie mediów i śledczych, a na ile faktycznie pozwoliła sobą manipulować.

PRZEBIEG ZDARZEŃ

  O ile historia jej życia mogła posłużyć psychologom, to śledczych interesowała tylko jedna kwestia: co się stało z Marią Korp?

  Tania zeznała, że w 2004 roku sytuacja w jej związku zaczęła się zmieniać – mężczyzna poza obietnicami rozwodu i snuciem planów na przyszłość zaczynał obwiniać ją o patową sytuację, w której się znaleźli. Powtarzał, że gdyby naprawdę go kochała pomogłaby mu rozwiązać ten 'problem'. Pytał także, czy jest gotowa na to, by uratować ich miłość.

  Brzmi to jak scenariusz kiepskiego melodramatu, ale para wkrótce postanowiła przejść do czynów.

  Do dziś trudno ustalić, które z nich postanowiło dosłownie pozbyć się Marii – Joe od początku zaprzeczał jej historiom.

  Zeznała, że Joe namówił ją do zabójstwa żony i zaplanował dokładnie jego przebieg. Ustalono, że danego dnia Tania ukryje się o świcie w garażu by zaatakować Marię, gdy ta przyjdzie po auto.

  Plan zrealizowali 9 lutego. Joe o świcie wpuścił Tanię do domu - przybyła pieszo, zamierzając opuścić dom autem Marii, w którym wcześniej ukryje jej ciało.
Ponoć słowa Joego brzmiały: „Jak bardzo mnie kochasz? Czy zamierzasz mi to dzisiaj udowodnić?”.

 Tania przebrała się przez przygotowane przez niego rzeczy – nazwali je zestawem „jak być bezkarnym po zabójstwie”. Były to: buty Joego (bo ich ślady w domu nie mogły budzić podejrzeń), czepek pływacki by nie zostawić na miejscu włosów, rękawice ogrodnicze, pasek od torby sportowej i maska narciarska na twarz.

Buty Joego ze śladami krwi Marii

  Maria została zaatakowana od razu po wejściu do garażu – Tania zarzuciła jej na szyję pasek i zaczęła dusić. Scenariusz różnił się od tego, jaki wcześniej odtwarzali – kobieta broniła się z taką siłą, że spanikowana Tania zaczęła zadawać ciosy praktycznie na oślep. Jak wspomniała: w głowie krążyły jej tylko słowa Joego „nie pozwól jej żyć”.

  Gdy skatowana Maria straciła przytomność Tania (wierząc, że ta nie żyje) włożyła jej ciało do bagażnika i szybko wyjechała z garażu. Jak wcześniej ustalili miała jechać jak najdalej ku obrzeżom miasta i tam znaleźć dogodne miejsce.

  Jednakże w trakcie jazdy dobiegły ją odgłosy z bagażnika. W panice postanowiła jak najszybciej zaparkować i uciec – a że mijała akurat miejski park to skręciła w boczną drogę która do niego prowadziła i tam zostawiła auto.

  Nie zamierzała sprawdzać, w jakim stanie jest jej ofiara ani też jej dobijać – liczyła na to, że ta szybko opadnie z sił lub gdy ktoś ją znajdzie Maria i tak nie opisze napastnika (choć ponoć w czasie walki był moment, gdy Marii udało się nieco zsunąć jej maskę).

  Później, gdy już ochłonęła pojechała do pracy Joego i wyszła z nim na krótki lunch ((nie wiem, czy przed tym wróciła do domu np. po swoje auto). Wkrótce po tym rodzina Marii zgłosiła jej zaginięcie.

Laura De Gois - córki Marii i Joe


OSKARŻENIE

  Policja przyjęła jej wersję bez zastrzeżeń - fizyczne dowody z miejsca zbrodni potwierdziły, że to Tania dokonała zabójstwa. Pozostała jednak kwestia ewentualnego podżegania przez Joe i udział w planowaniu przestępstwa.

  Należy podkreślić, iż mowa jedynie o usiłowaniu, bowiem Maria żyła – od 13 lutego nadal znajdowała się w śpiączce. Niestety, zdaniem lekarzy uszkodzenia jej mózgu były trwałe i szanse na jej wybudzenie były nikłe.

  W czasie, gdy policja dysponowała już wersją Tanii rozpoczęto przesłuchania Joe. Mężczyzna odmówił współpracy i nie udzielił odpowiedzi na żadne pytania. Śledczy podjęli zatem decyzję, by przekazać mu treść jej zeznań. Joe zaprzeczył każdemu oskarżeniu potwierdzając jedynie, że w dniu zabójstwa żony Tania odwiedziła go w pracy. Wyszedł z nią porozmawiać po to, by nie robić scen przy współpracownikach - ale rozmowa dotyczyła tylko tego, by dała mu wreszcie spokój, bo kocha Marię i nie zamierza od niej odchodzić. Sądził, że zabiła Marię wierząc naiwnie, że dzięki temu do niej wróci lub z zemsty za to, że ją porzucił.

  Oboje zostali aresztowani 17 lutego.

  Na pewno Joemu zaszkodziło wypieranie się znajomości z nią przez na ostatnie miesiące przed zabójstwem – bowiem w ciągu kilkunastu dni śledczy zebrali treści SMS-ów, maili, bilingi telefoniczne oraz zeznania świadków (np. znajomych, którzy nawet tuż przed zabójstwem widzieli ich razem). Mimo tych dowodów Joe wciąż powtarzał, że to nieprawda.

  Co więcej, policja weszła w posiadanie listu napisanego przez Joego do Tanii już w areszcie (przekazał go za pośrednictwem swojej siostry). W tym liście wyznawał jej miłość, prosił o cierpliwość i uspokajał, że znajdą wyjście z sytuacji.

  Prokuratura oskarżyła Tanię o usiłowanie zabójstwa, a Joego o podżeganie do zabójstwa. Choć Tania od początku współpracowała z policją to oczywiście obciążał ją fakt, że w ciągu tych 4 krytycznych dni nie wykonała żadnego anonimowego telefonu, który pozwoliłby znaleźć Marię wcześniej. Zostawiając auto liczyła się z tym, że ciężko pobita ofiara zamknięta w bagażniku i to podczas wyjątkowych upałów może umrzeć. Biegli lekarze byli zgodni, że gdyby znaleziono ją kilka-kilkanaście godzin później Maria już by nie żyła.

  W dniu 28 kwietnia 2005 roku Trybunał Obywatelski powołał Juliana Gardnera na prawnego rzecznika Marii Korp w związku ze zbliżającym się procesem.

  8 czerwca Tania Herman oficjalnie przyznała się do winy. Przeprosiła bliskich Marii i wyznała, że żałuje swego czynu. Później skazano ją na 12 lat więzienia z możliwością warunkowego zwolnienia najwcześniej po 9 latach.

  Tego też dnia oskarżono Joego – ten jednak zadeklarował niewinność. Został zwolniony za kaucją dzień później z obowiązkiem stawienia się przed sądem gdy ten wyznaczy termin rozprawy.

Joe Korp

KONTROWERSJE

  Choć ta sprawa od miesięcy nie schodziła z okładek gazet, to w lipcu 2005 media uderzyły ze zdwojoną siłą.

  Dnia 26 lipca rzecznik ofiary Gardner poinformował, że w związku ze znacznym pogorszeniem stanu zdrowia Marii lekarze podjęli decyzję o odcięciu sztucznego odżywiania i zapewnieniu opieki paliatywnej do czasu jej śmierci.

  Natychmiast rozgorzała dyskusja, czy to etyczne rozwiązanie. Pod budynkiem szpitala codziennie trwały protesty – organizowały je m.in. środowiska katolickie.

  Różni przeciwnicy wskazywali na fakt, że nazywanie tego orzeczenia eutanazją w tym przypadku jest nadużyciem, bowiem Maria nie jest w stanie sama wyrazić takiej woli, a sąd działa zbyt szybko. 

  Córka Marii, Laura De Gois potwierdziła później, że po rozmowach z wieloma lekarzami wyraziła na to zgodę.


  Wkrótce odcięto Marii karmienie dożylne. Zmarła 5 sierpnia.

JOE KORP

  Oburzenie wielu ludzi wzbudził fakt, że Joe zaczął regularnie odwiedzać szpital, w którym przebywała jego żona (wcześniej sprzeciwiał się jej leczeniu do czasu, aż rzecznik Marii nie wyraził zgody na jego wizyty). Miał do tego prawo, jako że oficjalnie oczekiwał na proces na wolności.

  Jednak po jej śmierci obawiał się, że jego sytuacja prawna ulegnie pogorszeniu – Tania została już prawomocnie skazana za samo usiłowanie. Zadawano sobie pytanie, czy ze względu na nagłe pogorszenie stanu zdrowia Marii nie zostanie potraktowany surowiej, niż gdyby przyznał się do winy już w czerwcu.

  Pogrzeb Marii odbył się w piątek, 12 sierpnia.

  Tego też dnia Joe (nieobecny na uroczystości ze względu na oburzenie jej rodziny) zorganizował w swoim domu „przyjęcie pożegnalne”. Zaprosił na nie dziennikarzy różnych stacji, podczas którego zachowywał się naprawdę dziwacznie. Śpiewał zebranym piosenki typu „Unchained melody” czy „Lady in red”, opowiadał także oderwane historie ze swojego życia.

Gdy dziennikarze opuścili jego dom Joe wykonał dwa telefony: pierwszy do byłej żony, a drugi do jednego z reporterów z informacją, że zamierza popełnić samobójstwo.

  Reporter natychmiast powiadomił policję i przybył do jego domu w tym samym czasie, co funkcjonariusze. Przez okno zauważyli, że Joe stoi na niewielkiej drabinie z pętlą wokół szyi. Gdy zobaczył ich kątem oka obrócił się gwałtownie w ich stronę i w tym momencie spadł z drabiny. Zmarł, nim ktokolwiek z obecnych zdążył mu pomóc.

  Zdaniem świadków nie było to de facto samobójstwo, a wypadek. Są pewni, że Joe jedynie zachwiał się chcąc na nich spojrzeć. Ponadto lina, którą zawiesił sięgała niemal do podłogi – gdyby była dłuższa o zaledwie kilka centymetrów Joe jedynie by się poobijał. Do dziś powtarzana jest teoria, że Joe tylko inscenizował próbę samobójczą.

  W jego domu znaleziono m.in. testament spisany dzień przed pogrzebem Marii, pożegnalny list do córki Mii oraz oficjalny list „do wszystkich” z informacją, że nie miał nic wspólnego z z tą próbą zabójstwa.

  W styczniu 2013 roku Tania Herman złożyła wniosek o zgodę na poślubienie współwięźniarki, Nicole Muscat.

  Rok później opuściła zakład karny.

  
ZOBACZ TEŻ: https://nierozwiazane.blogspot.com/2018/11/10-tajemnicze-zabojstwo-w-miescie-ulvila.html




Tania Herman obecnie
Laura De Gois i Damien Korp



Pogrzeb Marii Korp



 blog "Nierozwiązane"

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#18 Historie zaginionych dzieci z utworu „Runaway Train” - 25 lat później