#7 Morderstwo Dee Dee Blanchard




Jest to jedna ze spraw o bardzo zaskakującym finale.




POCZĄTEK



  ‘Dee Dee’ Clauddine Blanchard urodziła się w 1967 roku w USA w miejscowości Chackbay (stan Luizjana), zaś wychowywała w pobliskim miasteczku Golden Meadow. W dzieciństwie sprawiała pewne problemy wychowawcze (głównie popełniając drobne kradzieże - rodzina przypisywała to chęci zwrócenia na siebie uwagi), te jednak wkrótce ustały.

  W 1991 roku Dee Dee zaszła w ciążę z ówczesnym partnerem, Rodem Blanchard. Nastąpił szybki ślub i jeszcze szybsze rozstanie – tuż przed narodzinami ich córki Gypsy Rose w lipcu tego samego roku. W wywiadzie z 2017 roku Rod określił decyzję o odejściu słowami, że „ożenił się z niewłaściwych powodów”. Mimo nacisków ze strony partnerki nie zmienił zdania i ostatecznie Dee Dee przeniosła się z córką do swojej rodziny.

  Dee Dee znalazła się w jeszcze trudniejszej sytuacji, gdy u Gypsy w wieku 3 miesięcy zauważyła objawy bezdechu sennego. Mimo wielu badań i testów obawy te się nie potwierdziły, jednak był to dopiero początek problemów zdrowotnych. W wieku 7-8 lat Gypsy miała wypadek na motocyklu swojego dziadka, po którym ze względu na problemy z chodzeniem zaczęła poruszać się na wózku. Pojawiły się także problemy ze wzrokiem i słuchem. Ze względu na częstotliwość wizyt w szpitalach Dee Dee podjęła decyzję o prowadzeniu domowej edukacji dla córki.

  Kolejne lata przyniosły kolejne choroby: białaczkę, objawy dystrofii mięśniowej a nawet problemy z oddychaniem i układem trawiennym.








  Dee Dee była bardzo oddaną matką: jako że Gypsy wymagała stałego nadzoru sprawowała nad nią opiekę dosłownie 24 godziny na dobę. Ich źródło utrzymania stanowiły świadczenia socjalne oraz alimenty płacone regularnie przez Roda. Sam Rod miał kontakt z córką - jednakże miało to charakter bardziej spotkań od czasu do czasu, niż opieki. Jak przyznaje, jego była partnerka nie tyle izolowała córkę, co obawiała się że osoba nie zajmująca się nią na co dzień będzie miała problem z właściwym podawaniem leków etc.

 Mniej więcej w tym okresie, gdy Rod zawarł nowy związek małżeński Dee Dee przeprowadziła się z Gypsy do domu ojca i jego drugiej żony (matka Dee Dee zmarła dużo wcześniej). Jednakże wspólne mieszkanie nie układało się najlepiej – macocha odnosiła się do niej bardzo krytycznie, posuwając się do oskarżeń że ta próbuje ją otruć. Podjęła więc kolejną decyzję o przeprowadzce: obie z Gypsy zamieszkały w miasteczku Slidell w mieszkaniu socjalnym.

  Wkrótce nastąpiła kolejna tragedia: w sierpniu 2005 roku po uderzeniu huraganu Katrina straciły praktycznie cały swój dobytek, szczęśliwie uchodząc z życiem. Po tymczasowym schronieniu w ośrodku dla ocalałych w Covington przeniosły się do Aurory (w stanie Missouri).


  Od tej pory ich życie zmieniło się na lepsze: Gypsy stała się podopieczną fundacji ‘Oley’ (otrzymując w 2007 tytuł ‘dziecka roku’), która starała się nagłośnić ich przypadek. W 2008 roku fundacja ‘Habitat for Humanity’ sfinansowała budowę ich domu w pobliskim Springfield – dom był dodatkowo przystosowany dla osób niepełnosprawnych. Historia Dee Dee i Gypsy zainteresowała także lokalne media, których działania spotkały się z dużym odzewem: otrzymywały nie tylko wiele datków, ale i darmowe przeloty do różnych placówek medycznych czy do Disney World i na różne koncerty. Obie udzielały się w wielu stowarzyszeniach, a Gypsy brała udział w występach i konkursach przez nie organizowanych. Była postrzegana jako zawsze uśmiechnięta i szczęśliwa dziewczynka, mimo że przeszła tak wiele. Zdaniem lekarzy jej rozwój umysłowy zatrzymał się na etapie siedmioletniego dziecka.
TAJEMNICA


  14 czerwca 2015 roku policja w Springfield otrzymała zgłoszenie o dziwnych postach, które pojawiły się na wspólnym koncie Dee Dee i Gypsy na Facebooku. Pierwszy z nich brzmiał: „TA SUKA NIE ŻYJE”. Zszokowani znajomi zaczęli podpytywać w komentarzach, co znaczy ten post i kto jest jego autorem. Za chwilę otrzymali odpowiedź:

„Zarżnąłem tę grubą świnię i zgwałciłem jej słodką niewinną córkę jej krzyk był taaak głośny”

  Ktoś z przyjaciół natychmiast udał się do ich domu. Nikt nie otwierał drzwi, okna były szczelnie zasłonięte a na podjeździe stał samochód Dee Dee. Wtedy postanowiono wezwać policję.




Post, który zaalarmował znajomych



  Na miejscu funkcjonariusze zastali przerażający widok: w sypialni znaleziono ciało Dee Dee (jak wykazała autopsja kobieta zmarła od kilkudziesięciu ciosów nożem). Nigdzie natomiast nie było samej Gypsy.

  Policja natychmiast wszczęła poszukiwania – niestety nie znaleziono dziewczyny u żadnych znajomych ani w placówkach medycznych (gdzie spędzała większość czasu). Także rodzina nie posiadała informacji, czy Dee Dee mogła jej zaplanować leczenie czy rehabilitację poza domem. Ustalono jednakże, że w domu pozostały zażywane przez nią leki jak i wózek inwalidzki. Tym samym śledczy rozesłali informację o uprowadzeniu Gypsy, a jej rodzina i znajomi zorganizowali poszukiwania we własnym zakresie.

  Po standardowych czynnościach techników policja zabezpieczyła także ich domowy komputer. Później ogłoszono, że wg. ustaleń śledczych z Gypsy nawiązał kontakt niejaki Nicholas Godejohn z miejscowości Big Bend (w stanie Wisconsin).

 Policja postanowiła sprawdzić ten trop. Potwierdzono, że mężczyzna o tych danych faktycznie jest zameldowany w Big Bend. Krótko po morderstwie do jego drzwi zapukali funkcjonariusze. Na szczęście w jego domu znaleziono także Gypsy, której nie stała się żadna krzywda.

  Już następnego dnia policja wydała oświadczenie, którego treść zaszokowała opinię publiczną.



"NIE WSZYSTKO JEST TAKIM, JAKIM SIĘ WYDAJE"


  Jak poinformowali później śledczy tuż na początku ich rozmowy z Nicholasem do pokoju weszła Gypsy. Weszła, bowiem nie miała najmniejszych problemów z poruszaniem. Wręcz nie było śladu po żadnej z jej chorób. Policjanci, którzy spodziewali się znaleźć niepełnosprawną i upośledzoną umysłowo ofiarę (lub znaleźć jej ciało) ujrzeli zdrową, młodą kobietę.

  Gypsy poinformowała ich, że przebywa z Nicholasem dobrowolnie i że ma do tego prawo jako osoba pełnoletnia. Są zaręczeni i podjęli decyzję o wspólnym zamieszkaniu. Jest zupełnie zdrowa i postanowiła rozpocząć nowe życie.

Oboje zostali od razu zatrzymani pod zarzutem zabójstwa Dee Dee Blanchard.




Zdjęcie policyjne Gypsy i Nicholasa


  Na jaw zaczęły wychodzić kolejne fakty. Niektórzy podejrzewali, że Dee Dee wymyśliła to wszystko, by wyłudzać świadczenia socjalne i inne benefity. Jednakże wyniki badań lekarskich i sama Gypsy rozwiali tę tezę.

  Już wcześniej podejrzewano iż Dee Dee cierpi na tzw. zastępczy syndrom Münchhausena. W tym zaburzeniu psychicznym chory doprowadza do powstania objawów somatycznych u bliskiej mu osoby – najczęściej w zależności rodzic/opiekun a dziecko. Wiąże się z np. wymuszaniem hospitalizacji. W skrajnych przypadkach dochodziło do śmierci podopiecznego np. pod wpływem zatrucia lekami.

 Gdy Dee Dee przywoziła córkę do szpitala z objawami kolejnych chorób często badania nie potwierdzały jej obaw – gdy zaś nie udało się wymusić dodatkowych badań udawała się do innych placówek medycznych bądź zdobywała leki i recepty za pośrednictwem zaufanych osób (skarżąc się, że poważny stan jej dziecka jest ignorowany).

 Opinia publiczna zadawała sobie pytanie, jak żaden z lekarzy mógł nie wykryć wcześniej mistyfikacji? Dee Dee po 2005 roku informowała każdą placówkę, że dokumentacja chorób została zniszczona wraz z ich dobytkiem podczas huraganu Katrina. Wykorzystała fakt, że w tym okresie najważniejsza była pomoc ocalałym, zatem bez problemu otrzymywała kolejne recepty, tworząc ‘dokumentację’ na nowo. Jak na ironię, przyjmowanie tak silnych leków przez Gypsy nie pozostawało bez śladu. Uskarżała się często na złe samopoczucie (choć to łagodne określenie), była bardzo osłabiona i wychudzona. Poza lekami podejmowano nad nią także szereg działań lekarskich: m.in. zoperowano jej ślinianki (Gypsy wyznała, że jej niekontrolowane ślinienie się powodowało znieczulenie aplikowane przez samą Dee Dee przed wizytami u lekarza). Ze względu na rzekome infekcje dróg oddechowych była wielokrotnie intubowana. Matka regularnie goliła jej głowę, by podtrzymywać mit o białaczce i chemioterapii. Poza domem zawsze miała przy sobie coś w rodzaju aparatu tlenowego oraz rurki do karmienia. Odżywiała się tylko odżywkami i witaminowymi musami dla dzieci.

  Nie każdy jednak dał się zmanipulować – m.in. dr Flasterstein (neurolog dziecięcy) nabrał podejrzeń dokonując badań na dystrofię mięśniową i orzekł, że nie widzi żadnego powodu, by Gypsy nie mogła chodzić. Dee Dee szybko postanowiła zmienić lekarza. Nie zgłosił tego jednak innym organom – jak zeznał obie kobiety były pod kloszem miejscowych władz i opieki społecznej. Koledzy po fachu odradzali mu to sądząc, że nikt mu w to nie uwierzy. Prawdopodobnie mistyfikacja wyszłaby na jaw jeszcze w 2015 roku, jako że coraz więcej lekarzy powątpiewało w te historie.



GYPSY I NICHOLAS


   Dopiero po wielu przesłuchaniach Gypsy zdecydowała się opowiedzieć historię jej trudnych relacji z mamą. Wyznała policji, że już jako nastolatka postanowiła się przeciwstawić matce. Za każdym razem, gdy np. powiedziała coś, co było zbyt dojrzałe jak na upośledzoną umysłowo osobę Dee Dee mocno ściskała jej ramię jako znak, że ma być cicho – a później w domu potrafiła ją za to uderzyć.

  Już od 2001 roku wraz z matką były częstymi uczestnikami konwentów sci-fi i fantasy, a także Disney’a – dla Gypsy była to okazja, by nawiązać nowe znajomości licząc na to, że matka się o nich nie dowie.

  W trakcie śledztwa zgłosiła się kobieta informując, że któregoś dnia (prawdopodobnie w 2009 lub 2010 roku) do jej drzwi zapukała dziewczyna podobna do Gypsy prosząc o podwiezienie jej do szpitala w odwiedziny do znajomego. Wtedy nie skojarzyła faktów, jako że Gypsy nie była na wózku i rozmawiała zupełnie normalnie.

  W 2011 roku podjęła coś w rodzaju kolejnej próby ucieczki – na jednym z konwentów była potajemnie umówiona z chłopakiem poznanym w sieci. Dee Dee szybko namierzyła ją z nim w pokoju hotelowym i zagroziła wezwaniem policji. Po zabraniu córki do domu rozbiła jej komputer młotkiem informując, że jeśli spróbuje znowu uciec połamie jej wszystkie palce. Powiedziała także, że wystąpi z wnioskiem o ubezwłasnowolnienie Gypsy i już nikt jej nie uwierzy. Po wszystkim Gypsy spędziła 14 dni przywiązana do łóżka i pod wpływem silnych leków.

  Był to moment, w którym Gypsy postanowiła zmienić swoje życie za wszelką (dosłownie) cenę.

 Zaczęła skuteczniej zacierać ślady korzystania z komputera. Uruchamiała go głównie wtedy, gdy Dee Dee już spała. Na Facebooku założyła osobne konta, które udostępniała tylko wybranym osobom poznanymi online. Około 2012 roku na chrześcijańskim portalu dla singli nawiązała znajomość z Nicholasem Godejohnem.

  Nicholas miał za sobą niezbyt ciekawą przeszłość. Był notowany za obnażanie się w miejscu publicznym, dodatkowo zdiagnozowano u niego zaburzenia osobowości i autyzm w stopniu lekkim.

  Znajomość szybko przerodziła się w głębsze uczucie, choć para utrzymywała znajomość jedynie w sieci.

  Mniej więcej w 2014 roku postanowiła się zwierzyć przyjaciółce z sąsiedztwa, 24-letniej Aleah Woodmansee - Aleah traktowała ją jak młodszą siostrę.

  Aleah zeznała, że Gypsy poznała w internecie wymarzonego księcia, z którym wezmą wspaniały ślub i będą mieć dużo dzieci – nawet wybierali już dla nich imiona. Aleah świadoma jej psychicznego upośledzenia postanowiła jej odradzić nie tylko znajomość, jak i poszukiwanie znajomości tą drogą. Obawiała się, że Gypsy jest wabiona przez kogoś, kto może stanowić dla niej niebezpieczeństwo. Jednak uspokoiła się obserwując dłuższy czas sytuację, zwłaszcza że Gypsy informowała że ta znajomość nie wykracza poza internet. Z czasem uznała to za 'marzenie, które nigdy się nie spełni”.

  Jednakże w 2015 roku para podjęła decyzję o spotkaniu. Zaaranżowali to w ten sposób, że Nicholas przyjedzie na jeden z konwentów, a następnie nawiąże rozmowę z nią i Dee Dee jak z obcymi uczestnikami i tak oto 'oficjalnie' się poznają, a dotychczasowa historia ich znajomości zostanie tajemnicą.

  Gypsy rezygnowała jednak z tego pomysłu już na konwencie i nie spotkali się oboje z Dee Dee, ale i tak potajemnie spędziła tam czas z Nicholasem: według jego relacji uprawiali tam seks w jednej z toalet (choć podobno Gypsy była wyraźnie rozczarowana jego wyglądem).

  Od tej pory ich plany wspólnego życia nabierały rozpędu. Wtedy też postanowili pozbyć się Dee Dee.

 Biorąc pod uwagę rozbieżności w ich zeznaniach trudno orzec, kto z nich był stroną aktywniejszą w tych zamierzeniach. Faktem jest, że żadne od nich nie odstąpiło od powziętego zamiaru.


REALIZACJA PLANU


 W 2015 roku para podjęła ostateczną decyzję o zabiciu Dee Dee. Postanowili, że Nicholas przyjedzie do Springfield w czerwcu – danego dnia Gypsy pojawi się z mamą u lekarza i w paru innych miejscach by zapamiętali ją ewentualni świadkowie. Następnie gdy wrócą do domu i Dee Dee pójdzie spać dziewczyna wpuści go do środka.

  Plan się powiódł: Gypsy ukryła go w swoim pokoju i wręczyła mu nóż, rękawiczki i mocną taśmę klejącą. Już wcześniej ustalili, że to Nicholas zaatakuje.

  Mężczyzna poprosił Gypsy, by ukryła się w łazience i zasłoniła uszy tak, by nic nie słyszeć. Następnie udał się do sypialni Dee Dee – obudzona gwałtownie kobieta nie miała się jak bronić. Gypsy zeznała, że słysząc jej rozpaczliwe krzyki zasłaniała coraz mocniej uszy. Dee Dee nie miała szans - otrzymała kilkadziesiąt ciosów nożem.

  Opinię publiczną szokował także fakt, iż oboje przyznali się do uprawiania seksu praktycznie tuż po zbrodni, chcąc uczcić wyzwolenie Gypsy.

  Para przystąpiła do ucieczki: poza spakowanymi wcześniej rzeczami Gypsy zabrała także ok. 4 tys. dolarów, które ukrywała przed matką (pieniądze pochodziły głównie od jej ojca). Następnie oboje wyjechali samochodem Nicka do motelu na obrzeżach Springfield. Spędzili tam kilka dni planując następne kroki. W tym czasie wysłali także pocztą nóż z miejsca zbrodni na domowy adres Nicholasa. Zabezpieczone później nagrania z monitoringu pokazują roześmianą Gypsy (w różnych perukach i strojach) na spacerach czy w restauracjach. Wdawała się w żartobliwe rozmowy z pracownikami sklepów. Nikt nie podejrzewał, czego mogli dokonać.

  Gypsy przyznała, że na tym etapie była pewna powodzenia ich planu. Chcąc przyspieszyć działania policji poprosiła Nicka, by ten zamieścił oba wspomniane posty ze swojego telefonu na jej oficjalnym koncie na Facebooku, pozorując tym samym własne porwanie. Po zamieszczeniu postów pojechali do Nicka do Wisconsin.


  Ujawniono także, jak natrafiono na ślad Nicholasa tak szybko: otóż tuż po odkryciu ciała Dee Dee i zniknięciu Gypsy na miejscu pojawiła się wspomniana Aleah Woodmansee. Nie tylko poinformowała śledczych o tajemniczym 'internetowym ukochanym' Gypsy, ale i przekazała im wydrukowane zrzuty ekranu ich rozmów czy maili (o których to 'dokumentach' Gypsy nie wiedziała). Jak się okazało, postanowiła mimo wszystko trzymać rękę na pulsie, by jej przyjaciółce nie stała się krzywda. Policja wystąpiła do administratorów Facebooka o szczegółowe dane Nicholasa wraz z adresem IP.



PROCES


  Już pierwsze przesłuchanie przyniosło śledczym wiele odpowiedzi.

 Nicholas chętnie opowiedział historię ich znajomości i odpowiadał na pytania dotyczące przebiegu zbrodni. Zeznał, że to Gypsy poprosiła go o zabicie matki, by mogli żyć długo i szczęśliwie.

  W przypadku Gypsy było inaczej - opowiedzenie przez nią opisanej historii jej życia nastąpiło dużo póżniej.

  Detektyw zaczął rozmowę z nią od słów, że jej mama nie żyje. Gypsy przerwała mu zaskoczona pytając, jak to możliwe i zaczęła od razu płakać.
  Detektyw kontynuował mówiąc, że jest pewien że Gypsy wie, o czym mowa i że po wielu kłamstwach przyszła pora na szczerość. Zapłakana Gypsy zaczęła się bronić mówiąc m.in. "przecież byłyśmy z mamą najlepszymi przyjaciółkami, nie zrobiłabym tego".

  Przyznała się dopiero wtedy, gdy nie udało jej się przekonać śledczych do wersji o tym, że tylko uciekła z Nicholasem z domu, ale nic nie wie o zabójstwie matki.

  Wkrótce Gypsy i Nicholas zostali przeniesieni do aresztu w Springfield, gdzie nałożono na nich kaucję w wysokości 1 miliona dolarów. Oboje od początku udzielali obszernych zeznań, które zostały potwierdzone przez materiał dowodowy. Proces Gypsy odbył się już w lipcu 2015 roku. Za ten czyn zgodnie z prawem stanu Missouri groziła jej kara śmierci lub dożywocie bez prawa do warunkowego zwolnienia. Jednakże w toku śledztwa prokuratura określiła, że ta sprawa jest na tyle rzadka, iż należy rozważyć inny wymiar kary.

  Do tej opinii przychylały się także media i społeczność Springfield. Początkowo całe współczucie skierowano na Dee Dee, ale przez późniejsze ustalenia (gdy wyłaniał się koszmar życia dziewczyny) zaczęto mówić, że Gypsy także jest tu ofiarą.

  Gypsy została skazana na 10 lat więzienia i poddała się karze bez chęci kierowania apelacji. Proces Nicholasa trwa dłużej – w 2017 roku przesunięto termin procesu na listopad 2018 roku. Motywowano to faktem, że choć oboje zaplanowali zbrodnię, to jednak Nicholas sam dokonał zabójstwa. Dodatkowo jego obrońcy wystosowali wniosek o dodatkowe badania psychiatryczne co do jego zdolności oceny czynu, jako że testy wykazały m.in. inteligencję na poziomie 82 punktów IQ oraz szersze spektrum autyzmu, niż oceniano przed 2015 rokiem.


ECHA SPRAWY


   Cała sprawa była szokiem dla ojca Gypsy, Roda – nie mógł uwierzyć, że córka nie powiedziała mu wcześniej całej prawdy, zwłaszcza że często kontaktowali się telefonicznie. Jego zdaniem Dee Dee zawsze znalazła pretekst, by nie zobaczył się z córką na żywo. Ale przecież nic nie stało na przeszkodzie, by przyjechał do niej z niezapowiedzianą wizytą? 

  Ponadto ujawnił informację, która już wcześniej powinna go zaalarmować. Otóż gdy zadzwonił do ich domu w dniu 18-tych urodzin Gypsy to Dee Dee odebrała telefon. Gdy dowiedziała się, że chce złożyć życzenia córce kategorycznie zabroniła mu rozmawiać o jej wieku. Powiedziała, że Gypsy wierzy że ma 11-12 lat i tak ma pozostać 'dla jej dobra'. Tym samym dziewczyna aż do 2015 roku wierzyła, że jest znacznie młodsza.

  Rod bardzo obszernie wypowiadał się na temat sprawy m.in. w filmie dokumentalnym z 2017 roku pod tytułem "Kochana mamusia nie żyje" (dostępnym w polskiej wersji na platformie HBO). W mojej ocenie Rod nie robi najlepszego wrażenia. Skupia się na złośliwościach pod adresem Dee Dee (co jeszcze jest zrozumiałe), jednakże unika szczerej odpowiedzi na pytanie, dlaczego nie spędzał więcej czasu z Gypsy - raczej stara się postawić siebie w lepszym świetle. O wiele bardziej przejęta tą sytuacją wydawała się być jego aktualna żona. Oczywiście zachęcam do obejrzenia niniejszego dokumentu, zwłaszcza ze względu na rozmowy z samą Gypsy, jej sąsiadami oraz lekarzami.

 Rodzina Blanchard nie ukrywa się przed dziennikarzami. Po pierwszym zeznaniu Gypsy większość z nich stanęła za nią murem – do tego stopnia, że zapytani o organizację pogrzebu Dee Dee powiedzieli, że mogą się podjąć 'co najwyżej spuszczenia jej prochów w toalecie'. Sądzą, że bez względu na swoje zaburzenia Dee Dee sama nakręciła spiralę kłamstw, których nie można było cofnąć. Przekazali także, że zobaczyć Gypsy chodzącą o własnych siłach było dla nich ważną chwilą.

 W rozmowach (przynajmniej z mediami) Gypsy nie stara się umniejszyć swego czynu. Opisuje, że zabójstwo matki było dla niej takim samym koszmarem, jak życie przed nim. Matka była jedyną osobą, która spędzała z nią każdy dzień i noc. Już jako nastolatka zdawała sobie sprawę, że Dee Dee jest poważnie zaburzona i że swymi działaniami może doprowadzić do śmierci Gypsy, mimo to podtrzymywała wraz z nią tę iluzję świadomie robiąc sobie krzywdę. Uważa, że paradoksalnie to w więzieniu czuje się wreszcie wolna.


 Sprawa ta ma jeden poważny aspekt - skoro Gypsy była zdrowa i sprawna, dlaczego po prostu nie odeszła? Każdego dnia mogła po prostu wyjść z domu. Nawet feralnego dnia - skoro zaplanowali z Nicholasem nowe życie mogli po prostu odjechać razem do i tak zarezerwowanego wcześniej motelu. Mimo to przeprowadziła plan do końca, nawet po aresztowaniu udając zaskoczoną śmiercią jej matki.

  Dee Dee straciła życie, zamiast ponieść należytą karę. Groziłaby jej odpowiedzialność karna za znęcanie i narażenie zdrowia i życia córki, finansowa za wyłudzanie świadczeń, nawet cywilna gdyby córka zdecydowała się na proces o odszkodowanie. Czy najważniejsza była dla niej zemsta, a nie sprawiedliwość? Czy zabójstwo było aktem Gypsy doprowadzonej do ostateczności, czy długotrwałym planem począwszy od szukania w internecie kogoś, kto ją w tym wyręczy?

  Trafnie ujęła to jedna z bliskich znajomych dziewczyny, zapytana o opinię na jej temat. Odpowiedziała, że chyba nikt nie ma na to odpowiedzi - ponieważ przez całe lata Gypsy musiała udawać kogoś innego, to prawdopodobnie nikt nie zna jej prawdziwego charakteru.

  Sama Gypsy wyznała twórcom wspomnianego dokumentu, że po opuszczeniu więzienia zamierza się skupić na pomocy ofiarom zastępczego syndromu Münchhausena.





Gypsy w zakładzie karnym

blog "Nierozwiązane"

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#18 Historie zaginionych dzieci z utworu „Runaway Train” - 25 lat później