#6 Prześladowanie Cindy James
KANADA
Mija 29 od
niewyjaśnionej śmierci Cindy James. Choć sprawa do dziś budzi
kontrowersje, to nadzieja na jej rozwiązanie wydaje się naprawdę
nikła.
Niewiele wiadomo
o młodości Cindy – była najstarszą z sześciu córek
Matildy i Otto Hack, przyszła na świat w 1945 roku.
W wieku 19 lat wyszła za mąż za dwukrotnie starszego od siebie
Roy'a Makepeace'a (psychiatrę) – Roy krótko przedtem rozstał się
ze swoją pierwszą żoną, z którą miał dwójkę dzieci. W 1966
roku Cindy ukończyła szkołę pielęgniarską i podjęła pracę w
zawodzie, a w późniejszych latach objęła stanowisko administratora
w przedszkolu dla dzieci z problemami behawioralnymi i emocjonalnymi.
Wraz z mężem mieszkali w Vancouverze. Nie mieli własnych dzieci.
PRZEŚLADOWANIE
Właściwa
historia zaczęła się w 1982 roku – od czerwca oficjalnie
pozostawała z mężem w separacji, natomiast o wiele większe
problemy zaczęły się dla niej 4 miesiące później, w
październiku.
Wtedy też
Cindy zaczęła się skarżyć rodzinie i znajomym, że otrzymuje
coraz więcej głuchych telefonów, które wkrótce przerodziły się
w telefony z pogróżkami. Od tego zaczął się koszmar kobiety,
trwający… 7 lat.
Sytuacja
pogorszyła się wkrótce po tym, gdy Cindy zgłosiła sprawę na
policję: poza nękaniem tajemniczymi telefonami zaczęła znajdować
na progu swojego domu listy z pogróżkami, a po zmroku słyszała
odgłosy skradania się tuż za oknami. Jednej nocy została też
uszkodzona jej linia telefoniczna i stłuczono lampę oświetlającą
ganek. W ogródku znajdowała także... martwe koty. Łącznie w ciągu
tych 7 lat policja odnotowała około 100 zgłoszeń, w tym 5 o
fizyczną napaść (gdy zjawiła się na posterunku z wyraźnymi
śladami pobicia informując, że ataku dokonała niezidentyfikowana
osoba, która uciekła z miejsca zdarzenia). Historia jej
prześladowań jest zawarta w pamiętnikach, które prowadziła
regularnie.
Jeden z listów podrzucony do domu Cindy |
W styczniu 1983
roku doszło do zdarzenia, po którym strach ustąpił miejsca
prawdziwemu przerażeniu.
Do domu Cindy
przyjechała z niezapowiedzianą wizytą jej przyjaciółka, Agnes
Woodcock. Gdy kobieta nie otworzyła drzwi na [umówiony] sygnał
pukania Agnes stwierdziła, że może bierze właśnie kąpiel itp.,
jednak postanowiła to sprawdzić. Gdy dostała się do ogrodu
dostrzegła prawie nieprzytomną
Cindy, która klęczała w ogrodzie z mocno zaciśniętą na szyi
nylonową pończochą. Gdy tylko ją uwolniła usłyszała, że
chwilę wcześniej Cindy poszła po jakieś kartony do garażu i
została zaatakowana od tyłu – jedyne, co pamiętała, to ‘białe
tenisówki’.
Po tym
zdarzeniu kobieta zdecydowała się przeprowadzić – ponadto
przelakierowała samochód na inny kolor, a nawet wystąpiła o zgodę
na zmianę imienia i nazwiska i ją uzyskała. Jednakże pomogło to
tylko na krótki okres czasu – nękanie rozpoczęło się od nowa.
W 1984 roku
postanowiła zatrudnić prywatnego detektywa, Ozziego Kabana. Mimo
jego starań tożsamość prześladowcy nadal pozostawała tajemnicą.
Równolegle do jego działań policja nadal prowadziła śledztwo w
tej sprawie, rejestrując kolejne zgłoszenia, jednakże także ich
wysiłki okazały się bezskuteczne (jej rozmowy telefoniczne były
rejestrowane, ale na ówczesne techniki kryminalistyczne połączenia
trwały zbyt krótko, by ustalono położenie dzwoniącego).
TUTAJ można
wysłuchać jednego z nagrań na jej automatycznej sekretarce –
omówię je w dalszej części.
Ozzie Kaban
zainstalował u Cindy coś w rodzaju radiotelefonu, by odbierać
dźwięki z wnętrza domu i w razie potrzeby szybko zareagować. W
nocy 30 stycznia 1984 zarejestrował dziwne odgłosy (jakby
walki/szarpaniny) i natychmiast przybył na miejsce. Dom był
zamknięty z każdej strony. Przez okno dostrzegł Cindy leżącą na
ziemi, zatem siłą dostał się do środka. W jej dłoń był wbity
kuchenny nóż, a obok leżała kartka z napisem „jesteś już
martwa, suko”. Nie zdradzała oznak życia, jednakże szczęśliwie
odzyskała przytomność. Dopiero w szpitalu dokąd ją zabrano
przypomniała sobie, że została zaatakowana i jej ostatnie
wspomnienie to igła zbliżająca się do jej ramienia.
W kilku
artykułach znalazłam informację, że policja nie zabezpieczyła
odcisków palców. W żadnym nie była na tyle precyzyjna, by przyjąć
jedną z trzech wersji:
- nie znaleziono
odcisków palców innych niż samej Cindy
- policja w ogóle
nie sprawdziła, czy takie ślady istnieją
- niezależnie od
obu w/w wersji policja nie dysponowała odciskami palców napastnika
bo nadal był poszukiwany, tym samym nie uzyskano potwierdzenia czy
do domu dostał się napastnik z poprzednich zgłoszeń
Policja po
dłuższym śledztwie zaczęła być sceptyczna wobec zeznań
kobiety. Ze względu na częstotliwość ataków kilkakrotnie brano
jej dom pod 24-godzinny nadzór policyjny (finalnie zaangażowanych w
niego było 14 funkcjonariuszy), jednak podczas tego dozoru nie
dochodziło do żadnych podejrzanych sytuacji. Jeden z nich, Pat
McBride zamieszkał nawet na pewien okres czasu w jej domu (co wydaje
się zaskakujące – nie spotkałam się ze sprawą, w
której policjant przeprowadziłby się do domu ofiary). Sama Cindy
nie otrzymywała wtedy telefonów z pogróżkami, nie zauważono
nikogo kto kręciłby się w pobliżu ani nie zostawiono listów. Ataki następowały dopiero wtedy, gdy dany nadzór się
kończył. Rodzina Cindy widząc to nastawienie naciskała na policję
coraz bardziej argumentując, że prześladowca świetnie się
orientuje w sprawie i to oczywiste, że nie dopuści do ataku gdy
Cindy będzie pod obserwacją. Nieoficjalnie zaczęli podejrzewać,
że za sprawą prześladowania stoi policjant lub osoba związana z
nią w takim stopniu, że wiedziała o tych akcjach z wyprzedzeniem.
Cindy w czasie kolejnego załamania nerwowego |
11 grudnia 1985
roku Cindy zaginęła. Po natychmiast zorganizowanych poszukiwań
znaleziono ją w przydrożnym rowie ok. 6 mil od domu. Była
półprzytomna, na granicy hipotermii, a na jej szyi ponownie była
zaciśnięta nylonowa pończocha. Co dziwne, na nogach miała męskie
robocze obuwie dużego rozmiaru, a tylko na jednej z dłoni
rękawiczkę. Nie pamiętała nic z ataku ani jak znalazła się w
tym miejscu.
Po tym zdarzeniu
przyjaciółka Agnes wraz z mężem Tomem postanowili roztoczyć nad
nią ścisłą opiekę. Jednej nocy, gdy spali w jej domu obudziły
ich hałasy - ok. 02:30. Odkryli, że w piwnicy wybuchł pożar, a gdy
próbowali wezwać pomoc okazało się, że linia telefoniczna
została uszkodzona. Gdy Tom wybiegł przed dom chcąc wezwać pomoc
z telefonu sąsiadów zauważył stojącego przy krawężniku
mężczyznę. Gdy zawołał do niego, by wezwał pomoc, ten zaczął
szybko uciekać. Tom nie potrafił go dokładnie opisać z powodu
ciemności.
Jednak policja
badając tę sprawę orzekła, że za podpaleniem prawdopodobnie stoi
sama Cindy – miał na to wskazywać brak odcisków palców na
parapecie i nienaruszony kurz na ramach okna, którym napastnik
musiałby się dostać do środka – a ustalono, że pożar zaczął
się wewnątrz i podpalacz mógł dostać się tam tylko
przez jedno okno.
Po tej napaści
Cindy przeżyła kolejne załamanie nerwowe – tym razem na tyle
poważne, że lekarz skierował ją do pobliskiego szpitala
psychiatrycznego. Jego zaleceniem było roztoczenie opieki nad
kobietą ze względu na jej samobójcze skłonności – jednakże
brak tu informacji, na ile to wskazanie zostało zasugerowane przez
samą policję (ta od dłuższego czasu proponowała Cindy podjęcie
leczenia), a na ile było to inicjatywą jej samej.
W szpitalu
spędziła 10 tygodni, co ma być długim okresem pobytu biorąc pod
uwagę zalecenie lekarza (kanadyjscy internauci wymieniali się
informacjami, że nawet w latach 80-tych pacjentów przyjmowano na
okres 2 do 6 tygodni).
OSTATNI DZIEŃ
25 maja 1989
roku, dokładnie sześć lat i siedem miesięcy po pierwszym
telefonie z pogróżkami, Cindy ponownie zaginęła. Policja jeszcze
tego samego dnia znalazła jej auto. W środku znajdowały się
artykuły spożywcze oraz zapakowany prezent. Na drzwiach samochodu
od strony kierowcy znaleziono ślady krwi, a przedmioty z jej
torebki/portfela znajdowały się pod samochodem. Jednak po kobiecie
nie było śladu. Nie znaleźli się też świadkowie ewentualnej
napaści.
8 czerwca
dokonano przerażającego odkrycia w opuszczonym domu na
przedmieściach Richmond (nieopodal Vermount). Na jego terenie
znaleziono zwłoki Cindy.
Cindy miała na
szyi zaciśniętą nylonową pończochę, a jej ręce były związane
za plecami i połączone z węzłami krępującymi jej stopy.
Jednakże autopsja i badania toksykologiczne wykazały, że przyczyną
zgonu było przedawkowanie morfiny oraz innych substancji
narkotycznych. Jej ciało nie nosiło śladów seksualnego
wykorzystania, jednak jej bliscy mając wgląd do wyników do wyników
sekcji podważają to ostatnie stwierdzenie.
Ku oburzeniu
rodziny policja za powód jej śmierci uznała samobójstwo – i
taką teorię głoszą do dziś.
Na jej poparcie
argumentują, że lina nie była mocno 'ściśnięta', przeprowadzili także testy, czy kobieta
mogła sama je zawiązać – ich zdaniem było to możliwe, jeśli
Cindy związała kostki i nadgarstki przed sobą, a następnie
przełożyła obie nogi nad skrępowanymi dłońmi (obrazując to w
taki sposób, gdyby jej złączone dłonie stanowiły skakankę). Tym
samym ręce znalazły się z tyłu na wysokości bioder, a długość
liny wymusiła pozycję klęczącą (przyciągając jej nogi bliżej
rąk).
Ku rozpaczy
bliskich, po długiej batalii nie wszczęto śledztwa w sprawie
zabójstwa – koroner finalnie ogłosił, że jej śmierć „nie
była samobójstwem, wypadkiem ani morderstwem”. Tym samym
ostatecznie jako powód zakwalifikowano „śmierć z nieustalonych
przyczyn” i z taką adnotacją sprawa została zamknięta.
TEORIE
Omówię dwie
najważniejsze tezy, z oczywistym pominięciem teorii spiskowych etc.
bowiem te nie znajdują odzwierciedlenia w opisanych faktach:
1) Samobójstwo
Teoria opiera się
na tym, że problemy Cindy zaczęły się wkrótce po separacji z
mężem, której nie zniosła najlepiej. Jej były mąż, Roy
Makepeace informował śledczych, że jeszcze podczas trwania ich
związku zdradzała początkowe objawy choroby psychicznej jak i
zaburzenia emocjonalne. Jako psychiatra przeanalizował także jej
późniejsze zachowania, charakteryzując je jako DID (znane jako
'multiple
personality disorder') –
rozszczepienie osobowości. Zdaniem psychiatrów największym
problemem w zdiagnozowaniu tych zaburzeń w początkowym stadium jest
fakt, że chory jest bardzo wiarygodny w swoich zachowaniach. Cindy
mogła nie pamiętać ataków których sama była sprawcą i
faktycznie wierzyć, że ktoś chce ją zastraszyć a nawet zabić.
Tym samym rodzina widziała jej autentyczny strach i bezradność.
Jej
zachowania przypisywano także zespołowi Münchhausena (choć ten w
ogólnej definicji odnosi się do wywoływania u siebie fizycznych
objawów chorób, by zwrócić na siebie uwagę otoczenia a nawet
wymusić hospitalizację i operację).
Nie
można też negować tego, że w prawie każdej sprawie kryminalnej
bliscy nie zgadzają się z tezą o samobójstwie, powtarzając jak
mantrę „on/ona by tego nie zrobił/-a”.
W
tej sprawie zastanawiający jest brak śladów: nikt z jej bliskich,
policji czy wynajęty detektyw nie odnotowali nic
podejrzanego. Śledczy podkreślali, że mimo tylu lat nękania Cindy
nie zaprzestała np. wieczorno-nocnych spacerów z psem na mało
uczęszczanych drogach, a mimo to na żadnym z nich nie doszło ani
razu do ataku czy porwania. Czy napastnik może przez 7 lat ani razu
nie zdradzić swojej obecności, nie popełnić żadnego błędu? Nie
ma tu miejsca na zbiegi okoliczności – nie mógł przewidzieć
każdej niezapowiedzianej wizyty znajomych czy tego, że jednego dnia
wyjdzie z pracy w połowie dnia. Równocześnie musiałby nie
spuszczać z niej oka cały ten czas, by dzwonić/napadać/zostawiać
listy w parominutowych lukach czasowych gdy np. jej siostra wyszła
do łazienki, a okna w domu były zasłonięte.
Co
do samego nagrania TUTAJ
– głos mówiący „ Cindy, dead meet soon” („wkrótce
spotkasz się ze śmiercią”) nie brzmi jak męski głos.
Zakładano, że to głos
kobiety, celowo obniżany
by podszyć się pod mężczyznę lub należy do młodej osoby
(nastoletniego chłopaka). Czy mogła to być sama Cindy?
2)
Morderstwo
-
zabójstwo popełnione przez nieznanego prześladowcę
Z oczywistych
względów jest to najczęstsza teoria. Ozzie Kaban przyznaje, że
podejrzewał Cindy o fabrykację nękania spowodowaną problemami
psychicznymi, jednak w późniejszych latach podkreślał, że na to
także nie znaleziono logicznych dowodów. Bez jej wiedzy
przeszukiwał dom i wyrzucane przez nią śmieci, by znaleźć np.
dowód że sama wycinała litery do listów z pogróżkami.
Zwątpił
także, gdy rodzina zaalarmowała go że kilka tych dziwacznych
telefonów odebrali sami będąc jej w domu, a ona siedziała tuż
obok. Jeden z przyjaciół zeznał, że także był świadkiem takich
zdarzeń: m.in. gdy u znajomych z sąsiedztwa grała z nim w karty
nagle w jej mieszkaniu rozległ się alarm (system czujników ruchu),
ale policja to zbagatelizowała. Kolejne zeznania odpowiadały tej
wersji: jej współpracownicy informowali, że do ich placówki
wielokrotnie wykonywano dziwne telefony z pytaniami o Cindy, jej
grafik etc., podczas gdy kobieta siedziała przy swoim biurku.
Zgłosili się także sąsiedzi przypominając, że pewnego razu
słyszeli głośne kroki w jej mieszkaniu i wezwali policję (wiedząc
o jej problemach), a świadkowie potwierdzili że Cindy była w tym
czasie w pracy (nie mogła to też być żadna z bliskich jej osób
ani Ozzie).
Czy tym
prześladowcą mogła być kobieta, zważywszy na brzmienie głosu na
nagraniach?
Intrygującym
tropem jest czas i miejsce znalezienia zwłok. Ów opuszczony dom był
znany okolicznej młodzieży jako dobra kryjówka do spożywania
alkoholu/narkotyków. Od zaginięcia Cindy do znalezienia jej ciała
upłynęło 14 dni. Mimo niskich temperatur ciało po pierwsze nie
nosiło śladów zbyt intensywnego rozkładu, a w tym okresie
kilka(naście)osób przychodziło na ten teren i nie wyczuło takiej
woni. Jako oficjalny czas zgonu podawana jest data znalezienia
ciała. Ozzie uważa, że albo była przetrzymywana po uprowadzeniu i
później zabita w miejscu odkrycia zwłok, albo jej ciało zostało
tam przeniesione. Alarmujące jest także, że nie znaleziono
strzykawki ani innych śladów zażycia morfiny która stanowiła
przyczynę zgonu, a przy takiej dawce dyskusyjne jest, czy zdążyłaby
ją zażyć w innym miejscu, następnie mieć siłę udać się do
opuszczonego domu, związać się i na koniec zacisnąć na szyi
pończochę.
Kontrowersje
budzi także sam fakt związania rąk i nóg za sobą – choć
udowodniono że o ile przełożenie luźniejszej liny za siebie etc,
jest możliwe, to jeden z ekspertów (badający to na prośbę
rodziny) stwierdził, że sam zacisk węzłów wskazuje że to mało
prawdopodobne.
- zabójstwo
popełnione przez znaną jej osobę
Cindy była
poddawana kilku badaniom na wykrywaczu kłamstw. Dwa z nich dały
wynik nierozstrzygający, w trzecim zaś na pytanie czy sama
podłożyła list z pogróżkami odnotowano silnie emocjonalne
reakcje. Ozzie już wcześniej zauważył, że w jego ocenie Cindy
nie mówi śledczym całej prawdy, jednak przychylał się do wniosku
rodziny: Cindy podejrzewa konkretną osobę, ale boi się ją wskazać
wiedząc, że może wtedy zostać od razu zabita. Mogła też obawiać
się, że zagrożenie przeniesie się na jej rodzinę. Jej ojciec
Otto wyznał, że Cindy kiedyś poinformowała rodziców mówiąc, że wie
więcej ale 'sama sobie poradzi z prześladowcą', co jej mama
skwitowała słowami 'bez względu na wszystko walcz o siebie, do
cholery, walcz!'.
Jako podejrzany
pojawiał się wspomniany policjant Pat McBride
– uważano, że jego
kuriozalna przeprowadzka do domu Cindy mogła oznaczać, że byli ze
sobą znacznie bliżej, a równocześnie znał każdy jej krok i sam brał udział w planowaniu nadzorów. W śledztwie bronił
się argumentem, że w jego obecności Cindy odebrała telefony z
pogróżkami (przeczy to jednak zapewnieniom policji, że ŻADNYCH
oznak prześladowań nie byli świadkami). W internecie można
natrafić na informację, że w późniejszych latach został
zwolniony w ramach tuszowania przypadków molestowań których
dokonał, jednakże jest przedstawiana całkowicie anonimowo i nie
znajduję jej potwierdzenia w opisach rodziny i znajomych Cindy.
Najbardziej
podejrzanym wydaje się jej mąż: prześladowanie zaczęło się tuż
po ich rozstaniu, a jako psychiatra był wiarygodny w ocenach jej
zdrowia psychicznego. Policja nawet nakłoniła ją do odbycia
telefonicznej rozmowy z byłym mężem i jej zarejestrowania, by
zdradził się z jakąś informacją. Co zaskakujące, w późniejszym
śledztwie Roy przyznał, że sam dostawał telefony z pogróżkami,
a nagranie jednego z nich przekazał policji – ta orzekła, że nie
zostało sfabrykowane (jednakże jak można udowodnić, że
połączenia nie wykonał ktoś, kto go krył? Nie ustalono przecież
także i tu lokalizacji dzwoniącego).
Interesujący
trop przedstawili internauci, zbierając m.in. dane z publikacji jej
siostry, Melanie Hack (nadal jest aktywna założona przez nią
strona z hasłem „kto zabił moją siostrę?”, dostępne są
także książki na ten temat). Ponoć w 1982 roku Cindy po jednym z
wyjazdów z mężem i jego przyjaciółmi wspomniała enigmatycznie o
'czymś złym', czego była świadkiem, wymieniając niechętnie imię
męża i jego przyjaciela (także psychiatry), Jamesa Tyhursta. Co
ciekawe, jego głównym polem badań i tematem prac był „wpływ
kryzysu na umysły jednostek, zakładając, że zdrowe osoby w
kryzysie mają tendencję do działania w sposób psychotyczny”, co
może być zaskakującym zbiegiem okoliczności. Krótko
po tym wyjeździe zapadła ostateczna decyzja o separacji.
Sam
Tyhurst w późniejszych latach został oskarżony o wykorzystywanie
seksualne pacjentek i prawomocnie skazany. Czy Cindy mogła
dowiedzieć się czegoś, co zagrażało pozycji Jamesa (i np. samego Roya), a ten chciał
ją uciszyć bądź wykorzystać jej stan psychiczny by sama targnęła
się na swoje życie? Teoria dość karkołomna, zważywszy że ta
sugestia nie była przedmiotem śledztwa i tym samym nie dysponujemy
dowodami na to.
Rodzice
Cindy nie doczekali się odpowiedzi na wszystkie stawiane przez nich
pytania. Po ich śmierci jej siostra Melanie nie ustaje w
poszukiwaniach prawdy.
blog "Nierozwiązane"
Komentarze
Prześlij komentarz
Blog ma charakter informacyjny. Jeśli masz propozycję artykułu bądź znasz dodatkowe szczegóły na temat opisanych spraw proszę o komentarz, zapraszając równocześnie do dyskusji :)