#24 „Kobieta wzgardzona” – sprawa Betty Broderick

Betty Broderick (źródło)

W latach 80-tych XX wieku Betty stała się bohaterką niesławnej rozprawy sądowej, nazywanej „najgorszym rozwodem w historii San Diego”. Tylko nieliczni przypuszczali wówczas, że ta batalia sądowa nie będzie jedyną z jej udziałem.

BETTY

Elisabeth Anne Bisceglia (zwana przez wszystkich „Betty”) urodziła się 7 listopada 1947 roku w niewielkim miasteczku Bronxville w stanie Nowy York, jako trzecia z sześciorga dzieci: jej matka Marita była pochodzenia irlandzkiego, zaś ojciec Frank pochodzenia włoskiego. Ich rodzinę uważano za niezwykle pobożną (byli wyznania rzymskokatolickiego), ale i surową wobec swoich potomków. Wymagali od dzieci nie tylko bezwzględnego posłuszeństwa, przestrzegania zasad wiary i bardzo dobrych wyników w nauce, ale i kładli duży nacisk na zasady, jakimi miały się kierować w późniejszym życiu. Po latach Betty wspominała, że rodzice chcieli ją wychować na wzorową panią domu zgodnie z prawidłami lat 50-tych: ma uczęszczać do katolickich szkół, unikać kontaktów z chłopcami, a gdy już poślubi mężczyznę (i to tylko z katolickiej rodziny), to ma poświęcić się całkowicie dla niego i ich wspólnych dzieci. Betty nie do końca odpowiadały te napominania (a zwłaszcza duża kontrola rodziców), ale nie sprzeciwiała im się. W końcu takie same zasady obowiązywały w jej domu: matka zajmowała się domem i dziećmi, a ojciec dzięki pracy w rodzinnym biznesie tynkarskim zapewniał im byt na całkiem wysokim poziomie.

Betty bardzo dobrze radziła sobie w szkole – po ukończeniu katolickiej szkoły średniej „Maria Regina” w miejscowości Hartsdale rozpoczęła edukację w college’u Mount Saint Vincent w Nowym Yorku, gdzie podjęła się zdobycia dyplomu z pedagogiki wczesnej edukacji (nauka dzieci w wieku do lat ośmiu) i to w przyspieszonym trybie – co zresztą później z powodzeniem zrealizowała. Wtedy też, w 1965 roku podczas imprezy na Uniwersytecie Notre Dame (w stanie Indiana), jako świeżo upieczona studentka poznała starszego o trzy lata Daniela Thomasa Brodericka III, zwanego przez znajomych i bliskich „Danem”.

Dan wywodził się z bardzo podobnego domu, co Betty: z wielodzietnej i dobrze sytuowanej rodziny katolików pochodzenia irlandzkiego, w której surowe zasady wpajano dzieciom od najmłodszych lat i w której panował taki sam podział ról: kobieta zajmuje się domem, a mężczyzna utrzymaniem. Dan był najstarszym z dziewięciorga dzieci. Już jako nastolatek świetnie radził sobie w szkole, traktując to jako pierwszy ważny etap na drodze do dużej kariery. Po latach mawiał, że dzięki uporowi rodziców i własnej ambicji był po prostu skazany na sukces.

Dan zrobił dobre wrażenie na Betty - uznała go za inteligentnego, czarującego i zabawnego mężczyznę. Wspominała też, że przedstawił się jej jako „Daniel Broderick MDA”, tłumacząc ów skrót jako „prawie lekarz” („Medical Doctor Almost”). Podobnie jak Betty studiował w Nowym Yorku, co pozwoliło im kontynuować bliższą znajomość: przy czym on sam uczęszczał do uniwersytetu Cornwella, jednej z ośmiu najbardziej prestiżowych uczelni w USA, zaliczanych do tzw. ligi bluszczowej („ivy league”) razem z Yale, Princeton czy Harvardem. Ukończenie medycyny na tym uniwersytecie było nie tylko trudne i kosztowne, ale i w pewien sposób gwarantowało mu udaną karierę zawodową w przyszłości.

Mimo, iż w ocenie bliskich i przyjaciół bardzo do siebie pasowali i wiele ich łączyło, to Betty nie skłaniała się ku szybkiemu zamążpójściu, choć Dan dość szybko zaproponował jej małżeństwo. W pierwszej kolejności zamierzała zdobyć wykształcenie i dyplom, bowiem wbrew naleganiom rodziny chciała najpierw popracować jako nauczycielka, a dopiero później założyć rodzinę. Dan przystał na to, niemniej jednak ponawiał swą propozycję przez 3 następne lata, uważając że małżeństwo nie stanie na przeszkodzie jej planów (zwłaszcza, że w międzyczasie podjęła już pracę jako nauczycielka). W końcu doszli do porozumienia i Para pobrała się 12 kwietnia 1969 roku w kościele Niepokalanego Poczęcia w Tuckahoe, w stanie Nowy Jork.

 

Ślub Betty i Dana (źródło)
MAŁŻEŃSTWO

Choć Dan w oczach rodziny Betty był bardzo pożądanym kandydatem, to już podczas ślubu doszło do pierwszego spięcia między nim a przyszłą teściową. Marita była oburzona, że zamiast zamówionego na tę okazję wytwornego stroju Dan zamierza założyć swój prywatny garnitur i odmawia kategorycznie zmiany ubioru na „stosowniejszy”. Powód tego spięcia może nam się wydawać nieistotny, jednakże doprowadził do poważnej kłótni Betty z jej matką. Co więcej, Marita miała powiedzieć wówczas, że córka powinna dobrze się zastanowić, czy chce wyjść za człowieka, który tak lekceważy konwenanse. Betty bardzo przeżyła tę rozmowę, ale nie ugięła się przed pretensjami matki i powiedziała wprost, że Dan może się ubrać, jak tylko chce.

Nowożeńcy spędzili miesiąc miodowy na Karaibach i wtedy też pojawiły się kolejne spięcia, tym razem między samymi małżonkami. Już pierwszego dnia pobytu Dan zrezygnował z usługi sprzątania ich pokoju mówiąc Betty, że przecież może to robić sama i nie potrzebują takich wydatków, a służba „jest dobra do wynajęcia np. na wesele”. Ta i kilka kolejnych sprzeczek na tym samym tle sprawiły, że Betty na poważnie zaczęła rozważać ich rozstanie. Jednak jej pierwsze oburzenie stopniowo minęło i postanowiła nie podejmować pochopnych decyzji, tym bardziej iż nadal była w nim zakochana.

Betty wróciła z miesiąca miodowego będąc już w ciąży: niestety źle znosiła ten stan i wkrótce musiała zrezygnować w pracy w szkole – wtedy, gdy nieprzyjemne objawy się nasiliły, a ciąża była już bardziej widoczna. ich pierwsza córka Kim przyszła na świat w 1970 roku. Wkrótce potem zaszła w kolejną ciążę i wtedy ich plany uległy znaczącej zmianie.

Otóż Dan, choć tuż po narodzinach Kim ukończył studia magisterskie, postanowił zmienić zawód. Wyznał Betty, iż z każdym miesiącem coraz bardziej traci zapał do wykonywania zawodu lekarza i zamiast tego skłania się ku kierunkowi prawniczemu. Uważał, że jako prawnik po studiach medycznych będzie mieć znaczną przewagę nad innymi absolwentami, jeśli obierze interesujący go dział związany ze skutkami błędów lekarskich. Tym bardziej, iż w tamtych latach jeszcze niewielu prawników się w tym specjalizowało.

Betty obawiała się tej zmiany, wiedząc że nowe studia nie tylko pochłoną Dana na kolejnych kilka lat, ale i uniemożliwią mu podjęcie pracy innej niż dorywcza, dzięki której utrzymałby znów powiększającą się rodzinę. Wtedy też zaproponowała, iż to ona znajdzie zatrudnienie, by odciążyć nieco domowy budżet. Wkrótce przenieśli się do stanu Massachusetts, gdzie Dan (dzięki pożyczce studenckiej) rozpoczął naukę na wydziale prawa na Harvardzie i na świat przyszła ich druga córka, Lee (w 1971 roku).

Od tej pory to na Betty spoczął ciężar utrzymania rodziny, bowiem nauka pochłaniała Danowi coraz więcej czasu. Ponieważ równocześnie opiekowała się dwójką ich dzieci (co uniemożliwiało powrót do zawodu nauczyciela na pełen etat) to podejmowała się głównie dorywczych zajęć, w tym sprzedaży kosmetyków z firmy Avon i produktów firmy Tupperware. Nierzadko korzystali też z tzw. „food stamps”, czyli talonów żywieniowych, przyznawanych niezamożnym obywatelom w ramach specjalnego programu (pierwszy uruchomiono w latach 1939-43, następne były prowadzone od 1961 roku).

Ale nie tylko finanse stanowiły problem: Dan był praktycznie nieobecny w domu, zatem Betty opiekowała się dziećmi właściwie całą dobę. Po latach komentowała także, że choć musieli liczyć się z każdym groszem i wynajęcie opiekunki nie wchodziło w rachubę, to na same wydatki Dana szło coraz więcej pieniędzy: miał uważać, że jego elegancka prezencja jest swego rodzaju inwestycją na przyszłość, dlatego w ich skromnym budżecie musiały się znaleźć środki na jego nowe garnitury i zegarki. Znajomi ze studiów wspominali, że studenci nazywali go często „wytwornym Danem”.

Wkrótce Betty zaszła w trzecią ciążę, którą znosiła znacznie gorzej, niż poprzednie. Niestety, ich nowonarodzony syn zmarł zaledwie kilka dni po porodzie – rodzice nie zdążyli nawet nadać mu imienia.

Doczekali się jeszcze dwójki dzieci: w 1976 roku przyszedł na świat ich syn Daniel (nazwany tak na cześć ojca) a w 1979 roku kolejny syn, Rhett (nazwany na cześć ulubionego bohatera Dana - Rhetta Butlera z powieści „Przeminęło z wiatrem”). Łącznie do 1979 roku, gdy Betty zdecydowała się na zabieg podwiązania jajowodów, miała za sobą jeszcze cztery inne ciąże: dwie poroniła, a dwie przerwała. Choć kłóciło się to z ich poglądami i wiarą, w której byli wychowani, to uznali, że pogarszający się stan zdrowia Betty z każdą kolejną ciążą może stanowić zagrożenie jej życia. 


Rodzina Broderick (źródło)
KARIERA

Zaangażowanie i ambicja Dana zaczęły wreszcie przynosić wymierne efekty: wkrótce po ukończeniu szkoły otrzymał intratną propozycję pracy w kancelarii prawniczej w La Jolla (czyt. „la hoja”) na przedmieściach San Diego w stanie Kalifornia. Po przeprowadzce Betty podejmowała się jeszcze dorywczych prac. Źródła nie są zgodne w tym względzie: część wskazuje, że nadal podejmowała dorywcze zleceni, część zaś donosi, iż próbowała swoich sił w firmach sprzedających nieruchomości. Z kolei LA Times podaje, że po krótkiej pracy w szkole rozpoczęła nieformalną opiekę nad dziećmi przyjaciółek we własnym domu - za symbolicznego dolara za godzinę).

Lata 1981-82 był to pierwszy okres ich małżeństwa, w którym problemy finansowe odeszły w niepamięć: po wielu sukcesach w kancelarii Dan zdecydował się otworzyć własną, która przyniosła mu jeszcze większy dochód. Mogli sobie pozwolić nie tylko na kupno dużej willi w elitarnej dzielnicy, ale i nowe samochody i ekskluzywne wycieczki (po kilka w roku). Dzieci zaczęły uczęszczać do prywatnych (i drogich) szkół, a Betty i Dan regularnie dokonywali zakupów w najdroższych sklepach i butikach.

 

Betty i Dan (źródło)

 

Wkrótce zarobki Dana wynosiły ok. 2 mln dolarów rocznie, a wieści o jego skuteczności przysparzały mu jeszcze więcej nowych klientów. Jego koledzy wspominali, że w walce o nowe zlecenia był niezmordowany – jeszcze jako student rozdawał wszystkim swoje wizytówki, do których taśmą klejącą przyklejał monety o równowartości potrzebnej do wykonania połączenia z budki telefonicznej.

Ich życie towarzyskie także uległo zmianie – z racji kontaktów Dana i jego rosnącej zamożności wtapiali się w środowisko towarzyskiej śmietanki San Diego: urządzali i wizytowali wiele przyjęć, brali też udział w różnych akcjach charytatywnych. Dan zaczął bardziej dbał o swoją powierzchowność, rezygnując np. z okularów na rzecz soczewek kontaktowych.

Betty zwykła nazywać ten okres najszczęśliwszym w ich wspólnym życiu: złośliwi zauważają, że to dlatego, iż wydawanie pieniędzy i chęć ‘pokazania się’ były dla niej najważniejsze, ale zwolennicy bronią jej twierdząc, że nie o to chodziło. Po prostu gdy dzieci trochę podrosły, a finanse nie stanowiły już problemu, to mogli w końcu spędzać razem czas – po latach ciężkiej pracy, biedy i innych zmartwień. Wkrótce jednak miało się to zmienić.

W drugiej połowie 1982 roku relacje między małżonkami zaczęły się psuć. Dan był coraz częściej nieobecny (choć wcześniej i tak pracował już nawet 7 dni w tygodniu), a perspektywa wspólnych wyjazdów zdawała się go mniej interesować. Betty zaczęła podejrzewać go o romans – tym bardziej, iż jedna z kobiet w jego otoczeniu budziła jej szczególne obawy.

Otóż we wrześniu 1982 roku W kancelarii Dana na stanowisku recepcjonistki została zatrudniona 21-letnia Linda Kolkena. Podczas jednego z przyjęć dla zaprzyjaźnionych prawników Betty usłyszała niechcący, jak Dan w rozmowie z przyjacielem pyta go o Lindę, nazywając ją „przepiękną”. Nie tylko uroda Lindy budziła jej niepokój – wśród ich znajomych było wiele pięknych kobiet (także modelek czy byłych miss), jednak jej zdaniem Dan o żadnej z nich nie wypowiadał się w ten sposób ani też nie patrzył na nie tak, jak na Lindę.

KRYZYS

W październiku 1983 roku podejrzenia Betty przybrały na sile, bowiem Dan w ciągu poprzedzających miesięcy zmienił zakres obowiązków nowej recepcjonistki – otóż mianował ją asystentką kancelarii, udostępnił jej pokój na własne biuro i zwiększył jej wynagrodzenie, choć stało to w sprzeczności z jej umiejętnościami: Linda nie umiała pisać na maszynie, a obsługa komputera był jej właściwie obca (wcześniej była stewardessą w Delta Air Lines). Betty uważała to za dowód, że Dan zatrudnia ją z przyczyn prywatnych, bowiem dla pozostałych pracowników był to absolutny wymóg i dotychczas bardzo przestrzegał, by w jego kancelarii pracowali najlepsi. Gdy poruszała ten temat z Danem ten odpowiadał, że wie, kogo ma zatrudniać, a kogo nie, bo lepiej się na tym zna niż Betty. Co więcej, na wszelkie zarzuty Betty o romans nie tylko odpowiadał, że to bzdury, ale wręcz twierdził, że Betty ma urojenia.

Nawiasem mówiąc należy tu zaznaczyć, że Linda sumiennie wykonywała nowe obowiązki: w czasie prywatnym podjęła się nauki pisania na maszynie i obsługi komputera, ponadto wiele czasu spędzała na dodatkowej nauce, chcąc zdobyć dodatkowe uprawnienia i certyfikaty. Choć pozostali pracownicy widzieli, iż Dan ją faworyzuje, to przyznawali, że naprawdę się starała – mieli żal raczej do Dana, że w odróżnieniu od Lindy nie mogli liczyć u niego na tak szybki awans i wyższe zarobki.

 

Linda Kolkena (źródło)

 

Mimo przeprowadzki i poprawy sytuacji życiowej Betty czuła się zagubiona – choć Dan kategorycznie zaprzeczał jej podejrzeniom o romans, to czuła, że oddalają się od siebie coraz bardziej. Zaproponowała mu nawet udział w spotkaniach małżeńskich organizowanych przez kościół, będących formą terapii dla par. Dan uważał, że jest to zbędne, jednakże wyraził zgodę. Źródła wskazują jedynie, iż jedno ze spotkań odbyło się 5 listopada, nie udało mi jednak się ustalić, w którym roku miało to miejsce (zakładam jedynie, iż najpewniej mogło chodzić o lata 1982-84). Notatki prowadzone przez parę w ramach tych spotkań dają ciekawy obraz ich psychiki. W odpowiedzi na pytanie „kim jestem?” Dan określił się jako osobę, która to, co powinno być dla niego najważniejsze ciągle odkłada w czasie: chce być dobrym ojcem i mężem, chce mieć większy udział w życiu rodziny, ale zawsze obiecuje sobie, że znajdzie na to czas za miesiąc, pół roku czy rok, zamiast „teraz”. Z kolei Betty opisała siebie tylko w trzeciej osobie: Betty to kobieta, która wiecznie jest zajęta i wiecznie coś robi, ale nie widzi by przynosiło to jakieś efekty; kobieta, która bardzo kocha swoje dzieci, ale czuje się przez nie ograniczona, a nawet osaczona; kobieta, która chce być wspaniałą żoną i matką, ale nie czuje się w tym dość dobra.

W 1984 roku Betty zaczęła rozważać możliwość zabiegu, który przywróci jej płodność (po 5 latach od operacji podwiązania jajowodów). W rozmowach z przyjaciółkami przyznawała, że nie jest w 100% przekonana do tego pomysłu, ale może to być nowy start dla ich związku – kolejne dziecko w nowym domu, który właśnie kupowali: jednakże obawa o jej stan zdrowia przeważyła i Betty zrezygnowała z tego pomysłu. Podjęła się za to kilku zabiegom upiększającym.

Wkrótce potem doszło do wydarzenia, które diametralnie zmieniło relację małżeństwa.

22 listopada 1984 roku Dan ukończył czterdzieści lat. Ponieważ był to czwartek, zatem zwykły dzień pracy to nie planował w związku z tym żadnego przyjęcia. Betty uznała, iż będzie to świetna okazja, by spędzić czas we dwoje: zamierzała zrobić mu niespodziankę, przyjeżdżając do jego kancelarii z szampanem i kwiatami, by zabrać go na romantyczny spacer po plaży lub do restauracji. Niestety udało jej się zrealizować tylko pierwszą część planu.

W kancelarii dowiedziała się, że Dan wyszedł niedawno z Lindą na lunch. Postanowiła zatem zaczekać w jego gabinecie (który, jak się okazało, był przystrojony balonami i wstążkami, a na biurku znajdowały się resztki tortu i butelka szampana). Niestety w ciągu kilku najbliższych godzin Dan w ogóle nie wrócił do biura.

Betty była wściekła – jej zdaniem potwierdzało to wszystkie przypuszczenia co do prawdziwych relacji Dana z Lindą. Gdy tylko dotarła do domu wyciągnęła z szaf najdroższe garnitury męża, następnie wyniosła je na trawnik przed domem, oblała benzyną i podpaliła.

Dan wrócił do domu dopiero w nocy. Choć reakcja żony go zszokowała to zachował względny spokój – uparcie twierdził, że z lunchu pojechał na rozprawę, a potem załatwiał inne sprawy kancelarii i nie wie, gdzie wówczas była Linda. Zignorował krzyki Betty i powtarzał, że jej podejrzenia są niedorzeczne.

Następne tygodnie okazały się bardzo trudne dla całej rodziny. Betty zarzucała Danowi romans z Lindą, ten coraz ostrzej reagował na takie uwagi (zarzucając jej problemu psychiczne), a świadkami wszystkiego były dzieci.

W lutym 1985 roku Dan oznajmił Betty, że potrzebuje w spokoju przemyśleć ich wspólne życie, dlatego też przeniesie się tymczasowo do ich poprzedniego domu przy alei Coral Reef. Choć nie padły żadne słowa o separacji lub rozwodzie, to Betty była załamana i na dodatek czuła się rozdarta – nie wiedziała, czy jego decyzja jest podyktowana faktycznym romansem z Lindą, czy też tym, że może Dan faktycznie jest jej wierny, ale nie może już znieść jej ciągłych podejrzeń. Dan przeprowadził się, a Betty została sama z dziećmi.

Kilka miesięcy później otrzymała kolejny cios: Dan postanowił wystąpić o separację, a następnie o rozwód - na dodatek informując ją, że… od początku miała rację co do jego romansu.

BRODERICK VS BRODERICK

Te informacje doprowadziły Betty do szału. Nie mogła znieść myśli, że po wielu latach poświęceń została nie tylko oszukana i zdradzona, ale i porzucona z dnia na dzień: pomimo jej licznych starań, by ratować ten związek. Dan wystąpił o rozwód bez odroczenia, co oznaczało, że najpierw odbędzie się rozprawa rozwodowa, a dopiero potem rozprawy dotyczące podziału majątku.

Pierwszym jej ruchem było „podrzucanie” dzieci Danowi: polegało to na tym, że przywoziła tydzień po tygodniu kolejne z ich czwórki dzieci do jego nowego domu i zostawiała je bez słowa pod drzwiami ich starego domu przy Coral Reef, gdzie już na stałe zamieszkał Dan. Określenie „podrzucać” jest oczywiście na wyrost, bowiem w końcu był ich ojcem i także powinien sprawować nad nimi opiekę.

Możliwe, że za tym pomysłem stała chęć pokazania Danowi, że nie poradzi sobie bez niej opiekując się kilkorgiem dzieci, a może słusznie uznała, że jej także należy się odpoczynek i czas na uporządkowanie własnych spraw (w końcu gdy Dan przeprowadził się by „zebrać myśli”, to nie znajdował czasu na opiekę nad dziećmi). Był to jednak poważny błąd, którego konsekwencji Betty nie przewidziała lub je zignorowała: dało to Danowi podstawę do złożenia wniosku o wyłączną opiekę nad dziećmi – i wkrótce ją otrzymał. W końcu Betty naraziła dzieci na niebezpieczeństwo, zostawiając je same na ulicy i zakładając, że Dan wkrótce wróci do domu i się nimi zajmie: chociaż wiedziała, że pracuje w bardzo różnych godzinach i sporo podróżuje w związku z prowadzonymi sprawami. Teraz to Dan decydował, czy i kiedy będzie je mogła widywać.

Wkrótce odbyła się rozprawa rozwodowa – Betty nawet w niej nie uczestniczyła. Źródła nie są zgodne, czy wynikało to z niezrozumienia przez Betty otrzymywanych pism, czy też nie uczestniczyła w niej świadomie. Niemniej jednak więcej wskazuje na pierwszą wersję – Betty miała być zszokowana tą informacją, a Dan był o wiele lepiej przygotowany pod tym względem, które i w jakiej kolejności wnioski składać tak, by sprawa przebiegała po jego myśli.

To tylko zwiększyło jej wściekłość, przez co postępowała coraz mniej racjonalnie. Zaczęła zabierać dzieci z domu bez wiedzy Dana lub też dzwonić po kilkadziesiąt razy dziennie, domagając się rozmowy z którymś z nich. Podczas jednej z takich niezapowiedzianych wizyt zauważyła na stole ulubione ciasto Dana. Gdy usłyszała od syna, że jest to prezent od „koleżanki taty, Lindy” nie wytrzymała. Po powrocie do domu Dan przekonał się, że jego sypialnia oraz ubrania w garderobie zostały starannie wysmarowane znalezionym przez Betty ciastem. Od tej pory Betty zaczęła przyjeżdżać także wtedy, gdy nikogo nie było w domu: po dostaniu się do środka albo coś niszczyła, albo zabierała jakiś drobiazg, by dać im do zrozumienia, że cały czas jest przy nich: Linda opowiadała znajomym, że z nocnego stolika w sypialni często znikały jej książki.

To wszystko dawało Danowi tylko kolejne argumenty dla sądu, że osoba tak niestabilna nie może sprawować nad dziećmi opieki. Jej sytuację pogarszał też fakt, że miała trudności ze znalezieniem prawnika, który reprezentowałby ją podczas rozpraw. Zdaniem Betty wynikało to z wpływów posiadanych przez Dana i przez to, że nikt nie chciał mu się narazić – zwłaszcza po tym, jak został przewodniczącym izby adwokackiej. Trzeba jednak dla równowagi zaznaczyć, że w środowisku prawniczym w San Diego szybko rozniosły się wieści o „trudnej klientce Betty”, która notorycznie łamie wszystkie ustalenia sądu, co nie zachęcało do współpracy z nią.

Ale był to tak naprawdę początek ich batalii: we wrześniu 1985 roku Dan złożył pozew o rozwód, który wkrótce przeszedł do historii jako „najgorszy rozwód w historii San Diego”.

 

Betty Broderick (źródło)


Wiadomość o pozwie pogorszyła stan psychiczny Betty, dość już nadwerężony przez ostatnie miesiące. Jej pamiętnik z tego okresu jest pełen chaotycznych zapisków. Pisała o tym, że prawie nie sypia, cierpi na migreny, z nikim się nie widuje, jej dom jest coraz bardziej brudny, a zdrowie zaczyna jej szwankować (znacznie przytyła, pojawiły się też problemy ze skórą i uzębieniem). Niemniej jednak od rozstania z Danem nie chciała specjalistycznej pomocy – wzięła udział w kilku spotkaniach terapeutycznych, ale szybko zrezygnowała z kolejnych. Uważała, że Dan na siłę robi z niej osobę niepoczytalną i wykorzystałby tę informację przeciwko niej.

Jej irracjonalne zachowania przybierały na sile. Ponieważ Dan i Linda nie odbierali od niej telefonów zaczęła coraz częściej zostawiać na ich automatycznej sekretarce obraźliwe wiadomości, których ilość rosła we zastraszającym tempie. Były to nie tylko wyzwiska pod adresem Damna, ale i groźby, że go zniszczy i „jeszcze mu pokaże”. Jej złość nakręcał też fakt, że w komunikacie powitalnym na sekretarce był nagrany głos Lindy – stąd też niektóre wiadomości zostawiała specjalnie dla niej, na przykład:

Co to znaczy: ‘nie możemy odebrać teraz telefonu’? Ty możesz odbierać telefony tylko w kancelarii, a w domu masz się tylko z nim p***rzyć!”

Co ważne: ignorowała także liczne prośby dzieci, by przestała tak się zachowywać, bo inaczej sąd nie przyzna jej praw do opieki i wizyt, a one chcą móc się z nią widywać, a może nawet z nią zamieszkać (choć nie miały nic przeciwko, by mieszkać nadal z Danem i Lindą – zależało im głównie na poprawie relacji z mamą). Betty jednak była głucha na te argumenty. Na szkolnej uroczystości córki Kim sama Betty pojawiła się z aparatem fotograficznym, ale poza wykonaniem 1-2 zdjęć własnej córki zaczęła chodzić za Lindą i natrętnie ją fotografować – mimo uwag obecnych znajomych, że sprawia córce przykrość i przynosi jej wstyd i stres w tak ważnym dla niej dniu. 

Równocześnie nadal wchodziła do domu pod ich nieobecność, zostawiając po takich „wizytach” istne pobojowisko: zniszczone meble, potłuczone lustra oraz ściany i obrazy pomalowane farbą w sprayu. Nie zważała na to, że poza Danem i Lindą mieszkają tam także jej dzieci.

Dan miał tego dość i wystąpił o zakaz zbliżania dla Betty, który bez problemu otrzymał. Betty to jednak nie powstrzymało: nadal nachodziła ich dom i zostawiała jeszcze więcej wulgarnych wiadomości na sekretarce.

Mimo tych walk Dan nie zamierzał rezygnować ze swoich planów i już w styczniu 1986 roku kupił nowy dom – piękną posiadłość przy Cypress Avenue w dzielnicy Marston Hills w stylu Tary z „Przeminęło z wiatrem”, gdzie zamieszkał z Lindą i dziećmi.

Betty nie spodziewała się, że wraz z decyzją o przeprowadzce Dan postanowi pozbyć się poprzedniego domu przy Coral Reef, który ona sama uważała za ich prawdziwy, rodzinny dom. Tymczasem Dan nie tylko go sprzedał, ale i zrobił to bez wiedzy i zgody samej Betty. Do dziś krążą sprzeczne wersje, czy Dan mógł to rzeczywiście zrobić bez problemu, czy też musiał się do tego przygotować wcześniej, stosując różne obejścia.

Gdy Betty telefonicznie otrzymała informację o tej sprzedaży od razu pojechała pod jego nowy dom. Gdy Dan otworzył jej drzwi zapytała, komu i za ile sprzedał nieruchomość oraz gdzie jest połowa pieniędzy z tej transakcji, którą powinna od niego otrzymać. Dan odparł tylko, że daje jej 10 sekund na opuszczenie posesji, po czym wezwie policję – co tylko wzmogło jej wściekłość. Wsiadła do auta i cofnęła nim kawałek, ale zamiast wyjechać na ulicę... wjechała samochodem prosto w drzwi wejściowe. Uderzenie było na tyle silne, że wyłamało framugę drzwi i uszkodziło system alarmowy domu. Dan natychmiast wezwał policję, następnie wybiegł z domu i gdy Betty wysiadła z auta przewrócił ją na trawnik i zatrzymał siłą do przyjazdu patrolu. Po przybyciu funkcjonariuszy poinformował ich, że jego była partnerka nie tylko uszkodziła jego własność i złamała po raz kolejny zakaz zbliżania, ale i naraziła dzieci na ogromne niebezpieczeństwo (a wiedziała, że były w środku). Betty została zatrzymana i przewieziona na przymusową obserwację do szpitala psychiatrycznego, gdzie pozostała przez 3 dni. Później wielokrotnie odpowiadała na pytania o to zdarzenie, twierdząc że nigdy nie zrobiłaby krzywdy dzieciom, a uderzenie autem w drzwi było aktem złośliwości – jej zdaniem Dan już od dawna przedstawiał ją jako osobę chorą psychicznie i celowo wyolbrzymił sytuację, ale policjanci nie chcieli jej słuchać.

Betty uważała także, że została odr zucona przez własnych rodziców wtedy, gdy rozstała się z Danem i gdy trafiła do szpitala po powyższym zdarzeniu- jednak zdaniem znajomych ich niechęć do kontaktów z Betty wynikała z faktu, że nie mogli jej wybaczyć tego, że naraziła wówczas życie ich wnuków.

Sprawa rozwodowa „Broderick kontra Broderick” ciągnęła się kolejne trzy lata, podczas których Betty nie ustawała w nagrywaniu napastliwych wiadomości i włamaniach do ich domu, a Dan nie ustawał w składaniu kolejnych wniosków przeciwko niej. Betty walczyła agresją i wyzwiskami, a Dan walczył środkami prawnymi – i każdorazowo wygrywał, zwłaszcza, że Betty nadal nie miała adwokata i w sądzie reprezentowała samą siebie. Te trzy kolejne lata wypełniły też (finalnie uznawane przez sąd) liczne wnioski o ukaranie jej za groźby, łamanie zakazu zbliżania, wtargnięcia, niszczenie mienia etc., ponadto została po raz drugi zatrzymana i aresztowana na kilka dni.

Sama Betty żądała alimentów w wysokości 300 tysięcy dolarów rocznie, tymczasem Dan przedstawiał kolejne rachunki, z których wynikało, że nie ma możliwości pokrycia zobowiązań w tej kwocie. Argumentował to także tym, że dzieci są pod jego wyłączną opieką i Betty nie ponosi żadnych kosztów ich utrzymania. Ponadto czas pokazał, że Dan był dobrym prawnikiem nie tylko na polu błędów lekarskich. Jego samotna przeprowadzka do domu przy Coral Reef w 1985 roku pokrywała się z datą zrobienia wyceny jego kancelarii (której wartość była wówczas niższa), ponadto w tym samym czasie dokonał kilku innych transakcji, które uszczupliły jego oszczędności – m. in. pożyczył jednemu z braci (mieszkającemu w Kolorado) kwotę kilkuset tysięcy dolarów: jak tłumaczył, była to pożyczka na inwestycję. Niemniej jednak ich przyjaciele uważali, że prawdziwym celem było przechowanie oszczędności u brata na czas rozpraw majątkowych, by oficjalnie dysponować znacznie mniejszymi środkami. Następnie sprzedał także kilka mniejszych nieruchomości (także w Kolorado, gdzie mieszkał jego brat), a pieniądze uzyskane ze sprzedaży przeznaczał na poczet wydatków związanych np. z kancelarią. Równocześnie przechowywał nagrania wszystkich jej obraźliwych monologów z automatycznej sekretarki i wszystkie listy z pogróżkami, które mu wysyłała.

O ich rozwodzie było coraz głośniej, zwłaszcza że Betty postanowiła nagłośnić sprawę w mediach. Udzieliła kilku wywiadów, w których opisała, że Dan próbuje ją zniszczyć, a środowisko prawnicze trzyma jego stronę i nikt nie chce jej pomóc. Dziennikarz, któremu opisała swoją historię rozmawiał także z Danem, ten jednak twierdził, że Betty kłamie, równocześnie informując go o tym, że nie pozwoli na naruszanie swojego dobrego imienia w prasie, przez co rezygnowano z publikacji na ten temat. Betty próbowała także zapraszać reporterów na salę sądową, ale na wniosek Dana kolejne rozprawy toczyły się za zamkniętymi drzwiami. Betty nie chciała na to przystać, ale obawiała się, że dalszy upór zaszkodzi jej w odzyskaniu praw do dzieci - sugerowano jej, że narażenie dzieci na publiczne „pranie brudów” w prasie i telewizji będzie postrzegane przez sąd jako nieliczenie się z ich dobrem.

28 stycznia 1989 roku ich rozwód został sfinalizowany (a właściwie kilkuletni etap od rozwodu do podzielenia majątku) - trzeba zaznaczyć, że w tamtych latach w Kalifornii rozwodów udzielano bez orzekania o winie), jednak dla Betty nie miało to znaczenia: powtarzała, że to Dan jest rozwiedziony, ale ona nadal jest jego żoną. Znacznie gorsze było dla niej to, że każdy z jej wniosków został odrzucony. Nie otrzymała alimentów ani środków ze sprzedaży domu, a dzieci zostały pod opieką Dana.

Trzeba zauważyć, że nie do końca było to tak, że Betty została z niczym, jak sama opowiadała. Przez cały ten czas pozostawała w ich drugim domu, którego koszty utrzymania pokrywał Dan (około 5-6 tysięcy dolarów miesięcznie), zostawił jej też auta i dobrowolnie przesyłał jej co miesiąc 9 tysięcy dolarów (nie miał takiego obowiązku ani przed, ani po finalizacji rozwodu). Opłacał także składki zdrowotne i polisę ubezpieczeniową. Bettty była wykształcona, miała duże doświadczenie w pracy i opiece nad dziećmi, zatem nic nie stało na przeszkodzie, by znalazła zatrudnienie. Co więcej nie była całkowicie samotna – z czasem miała już nowego partnera, a mimo to większość czasu poświęcała na walki z Danem.

Ale była też druga strona medalu, która nakręcała jej złość: gdy mimo otrzymywania co miesiąc pieniędzy Betty nie ustawała w swojej niszczycielskiej działalności Dan poinformował ją, że za każdą obraźliwą wiadomość, wejście do ich domu lub przywłaszczenie albo zniszczenie ich własności będzie potrącał jej ustaloną przez siebie kwotę z tych dobrowolnych alimentów. W praktyce dochodziło do sytuacji, gdy pod koniec miesiąca informował ją, że wyliczone przez niego „grzywny” wyniosły więcej niż 9 tysięcy dolarów, zatem powinna mu jeszcze dopłacić. Ponadto w tym czasie Dan miał zarabiać między 40 a nawet 100 tysięcy dolarów miesięcznie.

TO JESZCZE NIE KONIEC

W styczniu 1989 roku, gdy tylko rozwód z Betty został sfinalizowany Dan oraz Linda rozpoczęli przygotowania do ich własnego ślubu. Betty kolejno dowiadywała się, że zaplanowali jego termin na kwiecień (datę w okolicach 20 rocznicy jej ślubu z Danem), planują miesiąc miodowy na Karaibach (w tym samym miejscu, gdzie był na nim z Betty), a na liście gości są oczywiście ich liczni przyjaciele i znajomi, którzy do niedawna gościli na przyjęciach organizowanych przez Betty. To tylko utwierdzało ją w przekonaniu, że Linda dosłownie zajęła jej miejsce – nie była w jej oczach nową kobietą ekspartnera, tylko jej młodszą wersją, z którą Dan żyje takim samym życiem, jak wcześniej z Betty. Podobnie jak dotychczas próbowała utrudniać im życie: dostawała się do domu, żeby szukać informacji związanych ze ślubem, a nawet ukradła listę gości weselnych. Choć nie było dowodów, że to jej dzieło, to Dan złożył kolejny wniosek do sądu, oskarżając ją o tę kradzież. Betty chcąc nie chcąc zwróciła im tę listę, obawiając się, że Dan ukarze ją finansowo, nie płacąc za dom lub jej utrzymanie, wcześniej jednak wykonała serię telefonów. Najpierw zadzwoniła do wszystkich znajomych jej osób z tej listy z pytaniem, czemu wybierają się na ten ślub i trzymają tym samym stronę Dana, następnie zadzwoniła do znajomych, których nie znalazła na liście informując ich, że Dan najwyraźniej nie darzy już ich sympatią, skoro nie zostali zaproszeni.

Z kolei sama Linda miała któregoś razu wejść do domu Betty pod jej nieobecność (chcąc znaleźć listę gości), ale zamiast niej znalazła prywatne notatki Betty, będące rodzajem pamiętnika. Betty oskarżała ją także o to, że to Linda wysłała jej niegdyś notkę prasową o zaręczynach Dana z dopiskiem „eat your heart out, b*tch!” („udław się tym, ty s*ko!”). Betty miała do niej żal, że ta odmawia oddania Betty zestawu porcelany, który został w ich starym domu w Coral Reef - Linda za pośrednictwem przyjaciółki Betty miała odpowiedzieć, że zachowanie Betty nie świadczy o tym, by zasługiwała na miłe gesty z jej strony.

W marcu Betty kupiła rewolwer Smith & Wesson (kaliber 38 mm), zaczęła uczęszczać na strzelnicę i często nosić broń ze sobą. Zainteresowanych informowała, że jako samotna kobieta musi myśleć o swoim bezpieczeństwie – ale równocześnie niektórym znajomym odpowiadała, że chce zastrzelić Dana.

Zaniepokojeni znajomi poinformowali go o tym, ale Dan ignorował te doniesienia – wiedział, że jest to kolejna próba zastraszenia go, zwłaszcza że Betty bardzo starała się, by te wieści doszły do jego uszu. Śmiał się, że Betty nie zabije kury znoszącej złote jaja. Gdyby spełniła swoje groźby to zostałaby bez domu, aut i pieniędzy. Był także namawiany do założenia kamizelki kuloodpornej na ślub, na co się nie zgodził. Ugiął się tylko pod prośbami bliskich, by wynająć ochronę, która miała pilnować, by nie wpuszczać Betty i by w żaden sposób nie zakłócała spokoju gości.

Ślub odbył się 22 kwietnia 1989 roku, jednakże Betty nie pojawiła się na ceremonii. Spędziła ten dzień z przyjaciółką (która nawiasem mówiąc miała przy sobie pager – umówiła się wcześniej z inną przyjaciółką będącą na ślubie, że gdyby Betty zniknęła jej z oczu, to zdążą ostrzec Dana).

 

Ślub Dana i Lindy (źródło)

 

Kolejne miesiące wyglądały podobnie jak dotychczas, z dwoma wyjątkami: Betty zaczęła się skarżyć, że otrzymuje pocztą ulotki reklamujące kremy przeciw zmarszczkom czy kuracje odchudzające (oskarżała Lindę o ich wysyłanie), zaś Dan i Linda wiele czasu spędzali na zagranicznych podróżach.

Jesienią Linda zwierzyła się bliskim, że zaczynają starać się o dziecko, dlatego plany kolejnych wycieczek muszą na razie zejść na dalszy plan. Ponadto Dan powiedział jej, że jeśli zgodnie z zapowiedziami Betty ponownie postara się odzyskać prawa do dzieci, to raczej nie będzie jej tego utrudniał – był już zmęczony wiecznymi sporami o to, gdzie i kiedy dzieci mogą przebywać (zwłaszcza, że dotyczyło to głównie synów, bo córki Kim i Lee miały kolejno 19 i 18 lat, w tym starsza Kim studiowała i wynajmowała mieszkanie ze znajomymi, a Lee pomieszkała ze swoim chłopakiem). Wyrażał zgodę na to, by ustalić schemat regularnych spotkań Betty z dziećmi.

Niemniej jednak w okolicach przełomu października i listopada prawnik Betty otrzymał list od prawnika Dana, w którym ów prawnik zawarł zarzuty, że Betty jest niestabilna emocjonalnie i należy rozważyć jej przymusowe leczenie, bo jest niebezpieczna.

Noc z soboty na niedzielę (z 4 na 5 listopada 1989 roku) synowie Betty spędzali w jej domu. Przed świtem, gdy jeszcze spali Betty wyszła i pojechała autem do domu Dana i Lindy przy Cypress Avenue. Bez problemu dostała się do środka, bo miała przy sobie klucze Kim - córka widziała się z nią kilka dni wcześniej. Kim wspominała później, że była bardzo zdenerwowana zgubieniem kluczy, bo ojciec wielokrotnie nakazywał im pilnować ich jak oka w głowie i nie miała pojęcia, że Betty wyjęła je z jej torebki. Za to Betty twierdziła, że nie wiedziała do kogo należą, po prostu znalazła je w domu, schowała do torebki i zapomniała o tym. Ponadto alarm w domu Dana nie został naprawiony od 1986 roku, gdy Betty uszkodziła go wjeżdżając autem w drzwi wejściowe. Ponoć Linda nalegała na naprawę, ale Dan odpowiadał, że nie ugnie się przed Betty, bo będzie miała poczucie władzy nad nimi i pozwoli sobie na więcej podobnych akcji, chcąc ich bardziej zastraszyć.

Była 5:30 nad ranem. Po wejściu do domu Betty udała się do sypialni Dana i Lindy i oddała w ich stronę 5 strzałów. Jedna kula trafiła Dana w plecy, dwie trafiły Lindę w głowę i w klatkę piersiową, jedna kula trafiła w ścianę, a jedna w stolik nocny. Linda zginęła na miejscu, a Dan krótko po otrzymaniu strzału. Oboje spali w momencie ataku.

 

Dom Dana i Lindy Broderick (źródło)

 

Betty opuściła ich dom, następnie pojechała w stronę plaży, skąd z budki zadzwoniła do córki i kilku przyjaciółek. Zszokowani bliscy zaczęli ją namawiać, by powiadomiła policję. Równocześnie poprosili jednego z przyjaciół (który mieszkał najbliżej Dana), by pojechał to sprawdzić. Mężczyzna zgodził się i faktycznie w sypialni Dana i Lindy znalazł ich ciała. W tym czasie Betty oddała się w ręce policji.

Rodziny ofiar były zszokowane informacjami otrzymanymi z policji. Choć sami ostrzegali ich przed Betty to nie spodziewali się, że dopuści się czegoś takiego. Przyjaciółka widziała się z Lindą zaledwie dzień wcześniej, a podczas spotkania rozmawiały o planowanej ciąży i o tym, jak jest szczęśliwa z Danem.

Ich bliscy zdecydowali, że Dan i Linda zostaną pochowani we wspólnym grobie w Greenwood Memorial Park w San Diego. Podczas pogrzebu jedna z uczestniczących kobiet (siostra lub przyjaciółka - są tu różne wersje) powiedziała do zgromadzonych: „Zamknijcie oczy i postarajcie się przypomnieć, jak wyglądała Linda, gdy widzieliście ją po raz ostatni – założę się, że się uśmiechała”. Z kolei brat Dana wygłosił słowa do jego dzieci o tym, że ojciec bardzo je kochał i już zawsze będzie patrzeć na nie z nieba.

PIERWSZY PROCES

Wieść o zabójstwie Dana i Lindy szybko odbiła się szerokim echem i to nie tylko w Stanach Zjednoczonych. Już podczas pierwszych tygodni w areszcie otrzymywała mnóstwo listów od kobiet (także z Europy i Ameryki Południowej). Ich autorki opisywały przemoc, której padły ofiarą lub własne batalie rozwodowe, po których zostały z niczym. Zwierzały się jej z problemów z partnerami, problemach z opieką nad dziećmi i słały jej słowa otuchy, a Betty starała się odpisywać na wszystkie.

Równocześnie media zaczęły się prześcigać w najnowszych doniesieniach na ten temat. Dziennikarka LA Times skwitowała to później słowami: „jak często słyszymy ‘podwójne zabójstwo’ i ‘posiadłość’ w jednym zdaniu?”. Ponadto wieści o wcześniejszym utrzymywaniu rodziny przez Betty, o skrywanym romansie Dana i ich zaciekłej batalii rozwodowej (a to wszystko w środowisku ludzi znanych i zamożnych) tylko podsycały sensacyjną atmosferę.

Pierwszy proces rozpoczął się w październiku 1990 roku: oskarżycielem została prokurator Kerry Wells, zaś samą Betty reprezentował adwokat Jack Earley.

 

Pierwszy proces Betty (źródło)

 

Betty wielokrotnie składała obszerne zeznania. Także na sali sądowej zeznała, że nie zamierzała ich zabić. Tego ranka najpierw chciała pojechać na plażę, żeby w spokoju przemyśleć parę spraw, jak porozumieć się z Danem, ale zrezygnowała z tego planu i postanowiła od razu pojechać do jego domu - prosić go po raz ostatni, by oddał jej dzieci. Gdyby się nie zgodził zamierzała popełnić samobójstwo na jego oczach. Opisywała, że nie pamięta całego późniejszego przebiegu zdarzeń, ma tylko mgliste przebłyski tego, że ktoś (prawdopodobnie Linda) krzyczał: „Dzwoń na policję!”, a ona sama w ogóle nie zarejestrowała momentu wystrzałów. Zapamiętała jednak, że Dan powiedział do niej „OK, dorwałaś mnie – nie żyję” („OK, you got me – I’m dead”) i wtedy wyszła z ich domu. Nie pamiętała też, ile czasu przed zadzwonieniem do bliskich jeździła przed siebie ulicami San Diego.

Wielokrotnie płakała, opowiadając że ostatnie lata były dla niej piekłem, a Dan pogarszał jej stan robiąc z niej osobę niepoczytalną i odbierając jej po kolei wszystko, co miała. Czuła się wykorzystana i porzucona, a jej problemy ze zdrowiem narastały i cierpiała na chroniczną bezsenność. Ponadto przyznała, że więzienie było jej potrzebne – miała dużo czasu na przemyślenie swoich czynów i na powrót do równowagi psychicznej. Podczas procesu zeznawały też jej córki, Kim i Lee. Opisywały kłótnie rodziców i wszystko, co działo się między nimi przed i po wyprowadzce Dana.

Adwokat Jack Earley przedstawił Betty jako kobietę, która poświęciła całe swoje życie, by być wspaniałą żoną i matką. Poprzez zeznania świadków (w tym zeznania samej Betty) udowadniał, jak ciężko pracowała we wczesnych latach ich małżeństwa, aby pomóc Danowi ukończyć studia medyczne, a następnie prawnicze. Argumentował, że bez jej pomocy i oddania nigdy nie osiągnąłby tylu sukcesów. Dan z zimną krwią zamienił Betty na „młodszy model”, gdy tylko się dorobił, a potem odbierał jej wszystko po kolei – łącznie z dziećmi. Po latach jego kłamstw, szyderstw i wykorzystywania przez niego pozycji w końcu Betty pękła i załamała się nerwowo, ale nie działała z premedytacją.

Z kolei Kerry Wells przedstawiła ją jako bezduszną i narcystyczną morderczynię, która od dłuższego czasu planowała zabójstwo byłego męża. Odtwarzała wiadomości telefoniczne, które Betty zostawiała na automatycznej sekretarce Dana i Lindy. Przedstawiała też dowody na to, że Betty wielokrotnie dewastowała dom Dana i groziła mu śmiercią. Nawiasem mówiąc w jednym z wywiadów Wells powiedziała później: „Ona nie była maltretowaną kobietą. Otrzymywała 16 000 dolarów alimentów miesięcznie. Miała dom w La Jolla wart milion dolarów, samochód, a nawet nowego partnera. Ja codziennie widuję maltretowane kobiety: ze złamanymi kończynami i pokiereszowanymi twarzami. Maltretowana? Dajcie spokój”.

 

Adwokat Betty: Jack Early (źródło)

Prokurator Kerry Wells (źródło)

 

Ława przysięgłych miała duży problem z ustaleniem werdyktu. Mimo ich starań nastąpił impas nazywany „hung jury” – określa się tak ławę, która nie może uzgodnić werdyktu mimo długich narad i nie jest w stanie osiągnąć wymaganej jednomyślności lub większości – w tym przypadku dwóch przysięgłych uważało, że Betty nie działała z premedytacją. Co więcej, jeden z nich skomentował to w mediach słowami: „Gdybym to ja zrobił komuś coś takiego, co uczyniono Betty, to już dawno bym nie żył. Zastanawia mnie tylko, czemu zajęło jej to tak dużo czasu?”. Ostatecznie sędzia Thomas J. Whelan unieważnił proces i Betty czekała kolejna rozprawa.

W oczekiwaniu na drugi proces Betty dalej korespondowała z wspierającymi ją ludźmi, ale też udzielała wielu wywiadów dla prasy i telewizji (co obecnie wydaje się nie do pomyślenia). Wywoływało to złość w rodzinach Dana i Lindy, bo portretowała w nich siebie jako ofiarę dwójki bezdusznych ludzi, choć to oni byli jej ofiarami. Odebrała własnym dzieciom ojca, przez co ona sama trafiła do więzienia, a oba te zdarzenia wywołały w dzieciach ogromny stres i wręcz niszczyło je psychicznie. Tymczasem Betty kontynuowała wywiady towarzyskie znajomości zza krat: 1 kwietnia 1991 roku wykonała serię telefonów do swoich przyjaciółek, szepcząc do słuchawki, że uciekła z grupą więźniarek i potrzebuje pomocy, by na koniec krzyknąć „prima aprilis!”. Dziennikarki odwiedzające ją celem przeprowadzenia wywiadu mówiły jej, że na ulicy często słyszą zdanie w rodzaju „następny Dan Broderick zastanowi się dwa razy, nim tak potraktuje swoją żonę” – jednej z nich Betty odpowiedziała, że nie może się wypowiedzieć na ten temat, ale dziennikarka z pewnością zna jej odpowiedź na to.

 

Betty w budynku sądu w San Diego (źródło)

 

Niewątpliwie niejednomyślność przysięgłych dała Betty nadzieję i poprawiła nastrój, ale jej adwokat nie był tak dobrej myśli – wiedział, że prokuratura popełniła poważny błąd, nie pytając nawet Betty podczas rozprawy o to, co dokładnie wydarzyło się w sypialni Dana i Lindy. Wiedział też, że Kerry Wells jest zdeterminowana, by doprowadzić sprawę do końca.

DRUGI PROCES

Kolejny proces Betty rozpoczął się rok później, zimą 1991 roku. Był o wiele bardziej medialny, niż pierwszy. Nie tylko ze względu na to, że społeczeństwo było bardzo podzielone co do kary, którą powinna otrzymać, ale przede wszystkim dlatego, że zaledwie kilka miesięcy wcześniej został uruchomiony kanał telewizyjny „Court TV” („telewizja sądowa”), w którym poza dokumentami kryminalnymi relacjonowano także procesy sądowe, a sprawa Betty była jedną z pierwszych, której twórcy kanału poświęcili najwięcej uwagi. By zrozumieć skalę szumu medialnego należy wspomnieć, że po kilku latach sprawę tę zaczęto nazywać „procesem OJ Simpsona przed OJ-em”. Sama Betty mawiała potem, że gdyby Court TV działało kilka lat wcześniej, to... Dan by żył: bo nie miałby możliwości manipulować sądem pod okiem kamer tak, jak robił to podczas ich rozwodu.

Prokurator Kerry Wells dopięła swego i część materiałów obrony z procesu, które ukazywały Betty jako ofiarę przemocy domowej nie zostały włączone do drugiej rozprawy – sąd utrzymał wniosek oskarżenia, że zebrane opinie i zeznania tego nie potwierdzają.

 

Betty podczas procesu (źródło)

 

Zeznania jej przyjaciółek podczas drugiej rozprawy nie stawiały jej w najlepszym świetle. Jedna z nich powiedziała, że Betty jest materialistką, dla której liczą się tylko pieniądze: „zawsze taka była i zawsze taka będzie”. Gdy tylko się dorobili miała bez opamiętania kupować markowe ubrania, które miesiącami wisiały w szafie jeszcze z metkami, bo nigdy ich nie zakładała – nie przestała tego robić nawet wtedy, Gdy Dan odszedł i dobrowolnie płacił na jej utrzymanie stałą kwotę, przez co nie starczało jej potem na rachunki. Inna przyznawała, że obsesja Betty na punkcie Dana była wręcz niespotykana: to jedyne, o czym rozmawiała i jedyne, co ją interesowało. Ignorowała prośby znajomych, by spróbowała zacząć inaczej żyć, zwłaszcza że miała dach nad głową i pieniądze na utrzymanie, a czasami zaczynała krzyczeć, że trzymają jego stronę i wyrzucała ich z domu. Zeznały też, że dwa areszty podczas rozwodu nazywała „wakacjami” śmiejąc się, że to nic takiego i nie przejmowała się konsekwencjami prawnymi swoich czynów, dalej łamiąc wszystkie zakazy sądu. Mówiły też, że bez względu na to, czy rozmawiała ze znajomymi, czy z własnymi dziećmi to o Danie i Lindzie wyrażała się tylko w wulgarny sposób („zboczeniec i dz***a” czy „łajdak i jego nastoletnia k***a”), nigdy nie używając ich imion. Adwokat Jack Earley odbijał piłeczkę pytając je, czemu tyle lat się z nią przyjaźniły, skoro była tak złym człowiekiem. Zapytał także córkę Betty, Lee, jak Dan i Linda wypowiadali się o oskarżonej – na co Lee przyznała, że nazywali ją głównie bestią i potworem i często z niej żartowali.

Sytuacji nie poprawił także fakt, że przysięgli wysłuchali taśmy z rozmowy (B)etty z jej synem (D)anielem, który w czasie tego nagrania miał niespełna 10 lat:

B: To jest łajza, kompletna łajza. Oszukiwał mnie, zdradzał, okłamywał i pi***ył się na boku, zatem nic...

D (płacze i przerywa jej): Mamo, czy nie uważasz że bycie wściekłą przed dwa lata to za długo? (…) Proszę mamo, przestań mówić brzydkie słowa, bo inaczej nigdy nie będziesz mogła z nami być! (…) Jedyne, na czym ci zależy to głupie pieniądze i głupi rozwód, przestań!!!

Choć chłopiec płakał coraz bardziej, to Betty nie przestała podnosić głosu i przeklinać, sugerując też, że ojciec go przekupił. Pozostałe nagrania zawierały niezliczone wiadomości Betty na automatyczną sekretarkę Dana, gdzie padały słowa w rodzaju: „Doprowadzasz mnie do szału, zabiję cię. Jesteś nikim, jesteś zerem, zniszczę cię”. Pokazano także niedawne nagranie zarejestrowane przez strażników, na którym widać było, że Betty zachowuje się agresywnie nie tylko wobec nich, ale i współosadzonych.

Jeden z ekspertów oskarżenia przedstawił Betty jako kobietę o egoistycznej i narcystycznej osobowości: choć niewątpliwie kochała dzieci, to manipulowała nimi od czasu rozstania z mężem, nie zwracając uwagi na ich błagania, bowiem nadrzędny był dla niej cel postawienia na swoim i podporządkowanie Dana.

Zarówno obrona, jak i oskarżenie starali się także wizualizować swoje założenia przed ławą przysięgłych: Jack Early pokazał ramki ze zdjęciami, na których cała rodzina Brodericków uśmiechała się radośnie, po czym stłukł je ze słowami, że w taki sposób Dan zniszczył ich szczęśliwe życie. Z kolei Kerry Wells prezentowała ławie manekiny z zaznaczonymi miejscami strzałów jako dowód, że nie mieli szans przeżyć tych „przypadkowych strzałów”, bo były dobrze wymierzone.

 

Betty Broderick i Jack Early podczas procesu (źródło)

 

Ponadto Kerry Wells tym razem nie popełniła błędu z pierwszego procesu i zadała Betty serię pytań o przebieg feralnej nocy. Po pierwsze, jak mogła nie wiedzieć, że znalezione przez nią klucze do domu Dana i Lindy należą do jej córki, skoro córka sama ją poinformowała, że ich szuka? Po drugie: skoro jej zdaniem nie były do ich domu, to czemu za pierwszym razem zeznała, że po przyjeździe pod ich dom od razu udała się do drzwi na tyłach i otworzyła je kluczem – przecież powinna zadzwonić albo zapukać, skoro przyjechała porozmawiać albo przynajmniej sprawdzić, czy klucze które ma w torebce faktycznie są do tego właśnie domu?

Betty oponowała twierdząc, że naprawdę nie pamięta dokładnego przebiegu wydarzeń, co akurat sprzyjało kolejnym pytaniom Wells: w jednym z listów do dziennikarki (wysłanym po pierwszym procesie) Betty prostowała informację w jednym z artykułów, bo autorka źle przytoczyła ostatnie słowa Dana do Betty przed śmiercią. Jak więc może nie pamiętać wydarzeń, jeżeli czyniła sprostowania dopisując przy tym: „Ja wiem, bo tam byłam”? Dlaczego też innej osobie powiedziała o tej nocy: „To było proste” („it was simple”), skoro był to wypadek? Dlaczego też w innych listach zawierała informację, że „w końcu ma spokój”, a przed zabójstwami powtarzała wielokrotnie, że jedno z nich musi umrzeć ? Betty broniła się mówiąc, że przez spokój miała na myśli czas na przemyślenie swojego czynu. Niemniej jednak  okazało się, że adwokat Betty miał rację, zalecając jej ostrożność podczas korespondencji i rozmów z dziennikarzami.

Następnie Wells przeszła do najważniejszych pytań: o oddanie strzałów. Betty powtórzyła wcześniejsze zeznania: weszła do ich sypialni, zobaczyła, że oboje śpią, ale nagle ktoś krzyknął „dzwoń na policję” i wtedy broń wystrzeliła, bo jej ręka jakby się „spięła”. Wells spytała, w jaki sposób trzymała broń wchodząc do sypialni, na co Betty odparła, że miała ją przy boku i na pewno w nikogo nie celowała, bo było ciemno – na co Wells odparła, że w takim razie to nagłe spięcie ręki powinno spowodować wystrzał w podłogę. Następnie zwróciła Betty uwagę, że broń, której użyła to rewolwer, a nie pistolet maszynowy, ponadto Dan i Linda nie znajdowali się w tym samym miejscu. Zatem jak jest możliwe, że jej ręka opuszczona przy boku spięła się raz, trafiając Lindę w głowę, następnie drugi raz, trafiając ją w klatkę piersiową, następnie zmieniła cel w lewo trafiając Dana w plecy, po czym zmieniła cel w prawo oddając jeszcze dwa strzały, które trafiły w ścianę i szafkę nocną? Betty nie była w stanie na to odpowiedzieć, powtarzając, że w sypialni było ciemno i wszystko działo się bardzo szybko, ale Wells zadała jej jeszcze jedno pytanie: co zrobiła potem? Betty powiedziała, że rozległ się głośny huk wystrzałów, po czym wyrwała telefon ze ściany i wybiegła. Na tej właśnie informacji zależało oskarżeniu.

Chociaż ten fakt był znany już podczas pierwszego procesu, to nie zostało to dostatecznie uwypuklone. Przyjaciel Dana zeznawał przecież, że gdy poproszono go o sprawdzenie domu Dana i Lindy to zobaczył, że na podłodze przed sypialnią leży telefon stacjonarny z wyrwanym kablem – nie musiał szukać drugiego aparatu, by zawiadomić policję, bo usłyszał syrenę radiowozu pod domem akurat wtedy, gdy odkrył ich ciała w sypialni. Zdaniem prokuratury był to kluczowy element świadczący o tym, że Betty działała z premedytacją: ponieważ Dan jeszcze żył musiała zabrać telefon z sypialni, by nie zdążył wezwać pomocy. Ponadto telefon był na szafce nocnej po jego stronie łóżka i w głębi pokoju – zatem najprawdopodobniej Betty tuż po oddaniu strzałów usłyszała, jak Dan mówi do niej „OK, dorwałaś mnie - nie żyję”, po czym przeszła w głąb sypialni do jego strony łóżka, wyrwała siłą telefon który miał tuż obok, wróciła przez cały pokój do drzwi i dopiero po drodze do wyjścia rzuciła telefon na podłogę. Ponadto argumentowano, że Dan otrzymał strzał w plecy dlatego, że gdy Betty strzelała już do Lindy ten obrócił się właśnie do telefonu stojącego na szafce. Na pytanie, czemu w takim razie Betty nie popełniła samobójstwa (co sama zeznała) Betty odparła tylko: „Ale nie było już żadnych naboi!”.

  Jack Early w mowie końcowej ponownie przedstawił Betty jako ofiarę okrucieństwa Dana, które zaburzyło jej sposób myślenia. Kerry Wells z kolei podkreślała, że nie ma żadnych dowodów na to, by Betty była ofiarą przemocy. Zwróciła uwagę, że Dan nie powinien jej tak potraktować i nie powinien jej oszukiwać i zdradzać, podobnie jak Linda nie powinna wchodzić związek z żonatym mężczyzną – nie zmieniało to jednak faktu, że Betty nie miała prawa odebrać im życia.

Przysięgli rozpoczęli naradę 5 grudnia 1991 roku – wydanie decyzji zajęło im 5 dni.

10 grudnia 1991 roku Betty usłyszała werdykt – została uznana za winną dwóch morderstw drugiego stopnia (nagranie z ogłoszenia werdyktu jest dostępne TUTAJ). Betty była bardzo spokojna i lekko się uśmiechała.


Betty po usłyszeniu wyroku (źródło)

 

Należy zaznaczyć, że morderstwo drugiego stopnia (w odróżnieniu od pierwszego) wiąże się z niższym wymiarem kary: Betty groziło minimum 15 lat więzienia do dożywocia z dodatkowym wyrokiem za użycie broni (jak wynika z jurysdykcji w Kalifornii), podczas gdy za morderstwo pierwszego stopnia otrzymałaby minimum 25 lat do dożywocia. Drugi stopień oznacza, że dane morderstwo było odebraniem życia ze złej woli, ale bez cech premedytacji i wyrachowania.

Betty Broderick została ostatecznie skazana na dwie kary po 15 lat więzienia, czyli za każdą z ofiar (odbywane po kolei, nie równocześnie) plus dwa dodatkowe lata za nielegalne użycie broni palnej, co razem dało 32 lata więzienia – maksymalny wyrok, jaki mogła otrzymać. Ponadto mogła się ubiegać o przedterminowe zwolnienie najwcześniej po 15 latach od rozpoczęcia kary.

Kerry Wells nie zgadzała się z werdyktem, uważając, że czyn Betty nosił wszelkie znamiona morderstwa pierwszego stopnia, niemniej jednak uznała finalny wyrok za satysfakcjonujący.

Betty do dziś odbywa karę w kalifornijskim więzieniu stanowym dla kobiet w hrabstwie Riverside.

WNIOSKI O ZWOLNIENIE WARUNKOWE

W styczniu 2010 roku rozpatrzono jej pierwszy wniosek o zwolnienie warunkowe  – poniżej dostępne nagrania z jej rozmów z komisją:

CZĘŚĆ PIERWSZA
CZĘŚĆ DRUGA

Podczas tych rozmów Betty mówi o „głosach w głowie” i złych emocjach, które przejęły nad nią kontrolę oraz o tym, że nie wie, jak do tego doszło, bo chciała się zabić – na co przewodniczący pyta ją, czy w takim razie napisała list pożegnalny (na co odpowiedź jest przecząca) i mówi, że przecież udała się z bronią i kluczami do domu byłego męża i to niezaproszona o takiej porze, gdy większość ludzi po prostu śpi, po czym zabiła dwie osoby, więc wynika z tego konkretny zamiar w jej postępowaniu. Na pytania o wyrwanie telefonu ze ściany odparła, że tego nie pamięta, a była pewna że Dan żyje, bo mówił do niej bardzo świadomie i wyraźnie, więc wybiegła z pokoju myśląc, że ją goni.  

Powiedziała też, że czuje się bardzo źle z tym, że odebrała życie dwojgu wspaniałych ludzi, którzy byli kochani przez bliskich i że nigdy nie odpłaci za wyrządzoną im krzywdę – gdyby jej dłuższy pobyt w więzieniu mógł to jakoś naprawić to zostałaby w nim na pewno, ale tego naprawić się nie da, dlatego chce wyjść na wolność, by w spokoju i miłości zadośćuczynić choć trochę rodzinie, którą tak bardzo zraniła.

Na sali obrad tej komisji pojawiły się też wszystkie dzieci Betty i Dana. Syn Daniel powiedział, że jego zdaniem Betty po dziś dzień jest niestabilna psychicznie i nie przyjmuje do wiadomości tego, co uczyniła, nigdy też nie przeprosiła ich za swój czyn. Córka Kim wyraziła swoje zdanie w podobnych słowach – Betty uczyniła je sierotami, zabijając ojca i idąc do więzienia, mimo to nigdy nie powiedziała słowa „przepraszam”, nie wzięła odpowiedzialności za swoje czyny, a jej tłumaczenia są sprzeczne i nie znajdują odzwierciedlenia w faktach.

Z kolei córka Lee broniła matki, mówiąc że przez wszystkie te lata była wzorową osadzoną i wielokrotnie wyraziła żal i skruchę za popełnione czyny, a syn Rhett powiedział, że jego zdaniem mama na pewno nie będzie stanowić dla nikogo zagrożenia i im dłużej pozostanie w więzieniu, tym trudniej będzie jej pokazać, jak wartościowym członkiem społeczeństwa może się stać.
Głos zabrał też Larry Broderick ora Roger Kolkena, bracia Dana i Lindy. Larry powiedział o Betty, że nie ma wątpliwości, że kryminalistka siedząca przed nim jest skupioną na sobie psychopatką, która wyrządziła tyle krzywdy jego rodzicom. Roger powiedział z kolei, że nie wie, czy po wyjściu z więzienia Betty będzie zdolna popełnić taki czyn ponownie, nie wiedzą tego lekarze, nikt tego nie wie – ale dla dobra i bezpieczeństwa rodzin Broderick i Kolkena prosi, by Betty pozostała w więzieniu.

Wniosek Betty został odrzucony – komisja uznała, że nadal dystansuje się od dokonanego czynu, przedstawiając siebie jako ofiarę i nie okazała żadnej skruchy.

Po raz kolejny Betty ubiegała się o zwolnienie w 2017 roku – jej wniosek także został odrzucony (spotkanie z komisją trwało prawie 11 godzin). „Betty Broderick jest zatwardziałą kobietą” - powiedział zastępca prokuratora okręgowego Richard Sachs, który argumentował przeciwko przyznaniu jej zwolnienia warunkowego. „Nie ma wyrzutów sumienia i nie ma właściwego spojrzenia na zabójstwa – wprost powiedziała, że doprowadzili ją do tego” - powiedział Sachs w wywiadzie telefonicznym z dziennikarzem „San Diego Union-Tribune”.

O następne zwolnienie warunkowe będzie mogła ubiegać się po 15 latach od odrzucenia ostatniego wniosku, czyli w 2032 roku – będzie mieć wtedy 85 lat.


ECHA SPRAWY

Sprawa Betty do dziś budzi kontrowersje – zwłaszcza w ostatnich latach, gdy jej drugi wniosek został odrzucony. Zdaniem wielu ta dziś już 74-letnia kobieta nie stanowi dla nikogo zagrożenia i wystarczająco odkupiła swoje czyny.

Jej zwolennicy często używają terminu „gaslighting” - ten mniej znany termin określa rodzaj przemocy psychicznej, polegającej na takim manipulowaniu drugą osobą, by stopniowo przejmować kontrolę nad jej sposobem postrzegania rzeczywistości. Manipulant może udawać, że nie rozumie drugiej osoby („o co ci chodzi, coś sobie wymyśliłeś/aś”), podawać w wątpliwość jej wersję zdarzeń (przecież tak nie było, wymyśliłeś/aś sobie) lub odrzucać jej obawy („przesadzasz”, „masz urojenia”, „to szalone”). Termin ten nawiązuje do filmu „Gaslight” z 1944 roku, w którym mężczyzna próbował doprowadzić swoją żonę do szaleństwa, np. manipulując oświetleniem gazowym w domu twierdząc, że nic się nie zmieniło i są to tylko jej halucynacje. Dan przez niespełna 3 lata zarzucał Betty, że jest niespełna rozumu, że ma paranoję i urojenia, bo nic go z Lindą nie łączy. Choć każdego dnia spędzał z nią wiele czasu w i poza biurem, co nie umknęło uwadze pracowników i ich znajomych cały czas powtarzał Betty, że to bzdura ta musi się leczyć. Równocześnie kontynuował ich wspólne plany związane z kupnem nowego domu i możliwymi staraniami o kolejne dziecko, choć za jej plecami podejmował działania związane z podziałem majątku i kupnem domu dla siebie i Lindy.

Zeznania znajomych ukazywały także, że Betty usługiwała Danowi na każdym kroku, a ten szybko przyzwyczaił się, że zajmie się wszystkim za niego: dziećmi, domem, zakupami, rachunkami, sprzątaniem… Wspominali, że gdy zbliżała się pora powrotu Dana do domu ta stawała się nerwowa: sprzątała szybko zabawki dzieci, szykowała dla niego poczęstunek, a gdy wszedł do domu schodziła mu z drogi i uciszała dzieci, by „tata mógł odpocząć”. Dan za to po powrocie nie interesował się specjalnie tym, co działo się pod jego nieobecność. Paradoksalnie dopiero po rozstaniu, gdy przejął opiekę nad dziećmi nawiązał z nimi bliższą więź i faktycznie zaczął poświęcać im swój czas.
Przeciwnicy Betty podkreślają, że choć Dan obszedł się z nią okrutnie, to nic nie usprawiedliwia jej czynu. Dostała dom, auta i regularnie co miesiąc otrzymywała pieniądze, ale mimo to nie mogła odpuścić i nie chciała zacząć nowego życia, choć tak wiele osób ją wspierało. Nie zgadzają się z tym, że była ofiarą przemocy – tym samym osoby, które tak wspierały ją w listach wybrały niewłaściwy cel. Nierzadko były to kobiety maltretowane fizycznie i psychicznie, nawet zmuszane do prostytucji – a mimo to Betty sądziła, że została tak samo skrzywdzona, jak one, choć od czasu rozstania z Danem to ona była głównym agresorem i każdego dnia mściła się na nim i Lindzie, choć cierpiały przy tym jej własne dzieci. Jeszcze przed zabójstwami zaczęła pisać książkę pt. „Cóż miła dziewczyna może zrobić? Historia przemocy domowej białych kołnierzyków”, jednakże nigdy jej nie wydała.

Bliscy Lindy uważają, że moment zbrodni nie był przypadkowy: Betty chodziło już tylko o to, żeby walczyć dalej, bo tylko wtedy mogła widywać Dana i wywoływać w nim jakąkolwiek reakcję. Zatem gdy Dan odpuścił walkę o spotkania z dziećmi zrozumiała, że zniknął już ostatni pretekst do ich kontaktów.

Podczas jej procesów wywiązała się w mediach gorąca dyskusja o sytuacji kobiet, które wspierały swoich mężów, gdy ci robili karierę. Czy Dan bez jej pomocy mógłby ukończyć medycynę, potem prawo i rozwijałby prężnie swoją prawniczą karierę, gdyby nie to, że Betty utrzymywała ich rodzinę i zajmowała się domem, by on skupiał się tylko na swoich sprawach? Betty gorzko wspominała: „Gdy byliśmy biedni, to MY byliśmy biedni – ale gdy pojawiły się pieniądze to tylko ON był bogaty”. Faktem jest, że Dan wielokrotnie umniejszał prawdziwy udział Betty w tym wszystkim, choć bliscy świetnie wiedzieli, ile jej zawdzięczał. Zaś po wyprowadzce, gdy jeszcze Betty była pewna, że faktycznie potrzebuje czasu dla siebie i nie podejmowała żadnych agresywnych działań ten powoli załatwiał swoje sprawy majątkowe w ten sposób, by Betty nie mogła liczyć na żadną sumę – choć przez lata go utrzymywała i zrezygnowała z wszystkiego dla ich wspólnych dzieci.

Bliscy Lindy uważają, że w całej tej sprawie zapomina się o niej samej. Naprawdę kochała Dana i przez kilka lat aż nadto cierpliwie znosiła wyzwiska, groźby, niszczenie domu i inne zastraszające zachowania Betty. Zajmowała się jego dziećmi i nawiązała z nimi bardzo dobre (wręcz przyjacielskie) relacje, równocześnie pracując nadal w kancelarii i podnosząc swoje kwalifikacje. Jej przyjaciółki były przerażone wiadomościami, które zostawiała Betty - na co Linda odpowiadała, że oboje muszą jakoś z tym żyć i nigdy nie rozważała rozstania z Danem. Tym samym widząc jej podejście do Betty nie wierzą, by Linda wysyłała jej kiedykolwiek złośliwie anonimowe liściki: nie tylko nie chciała jej prowokować, ale źle czuła się z tym, że uczestniczy w tym wszystkim każdego dnia i nigdy nie odpowiadała na jej zaczepki.

W podsumowaniu warto zacytować otwarte pytanie, które zadała prokurator Kerry Wells podczas drugiego procesu Betty: czy gdyby Dan spełnił wszystkie jej żądania, czyli: dał jej przy rozwodzie milion dolarów, do tego 300 tysięcy dolarów alimentów rocznie, dał jej pełne prawo do spotkań z dziećmi i podarował dom na własność – czy wtedy Betty by odpuściła?


SPRAWA BETTY W KULTURZE MASOWEJ

Jednym z najgłośniejszych wywiadów, których udzieliła Betty jest wywiad z Oprah Winfrey – niestety dostępna jest tylko wersja anglojęzyczna (można ją obejrzeć TUTAJ w portalu YouTube).

 

Wywiad Betty z Oprah Winfrey (źródło)



Na temat tej sprawy powstały dwie fabularne produkcje, które gorąco polecam (bowiem obie bardzo wiernie opisują całą sprawę). Pierwszy to trzygodzinny film telewizyjny z 1992 roku, podzielony na dwie części: pierwsza pt. „Kobieta wzgardzona: historia Betty Broderick”, a druga nosi tytuł „Jej ostateczna furia: Betty Broderick, ostatni rozdział”. Meredith Baxter została nominowana do nagrody Emmy za rolę Betty – Dana zagrał Stephen Collins, znany polskiej publiczności z głównej roli pastora w serialu „Siódme niebo”. Film jest dostępny w wersji anglojęzycznej w portalu YouTube (CZĘŚĆ PIERWSZA oraz CZĘŚĆ DRUGA). Akcja filmu rozpoczyna się na krótko przed tym, jak Dan poznał Lindę.

 

Stephen Collins i Meredith Baxter w roli Dana i Betty (źródło)


Drugą pozycją jest drugi sezon serialu „Dirty John” pod tytułem „Betty Broderick” na Netflix, w którym rolę tego małżeństwa zagrali Amanda Peet oraz Christian Slater. Ten ośmiogodzinny serial ukazuje wiele retrospekcji z życia Betty przed poznaniem Dana oraz pokazuje przebieg ich wspólnego życia (narodziny dzieci, jego studia,, karierę...) aż do procesów Betty włącznie.

 

Amanda Peet jako Betty (źródło)



Z kolei świetnym źródłem dokumentalnym jest czterogodzinny podcast „It was simple: the Betty Broderick Story” („To było proste: sprawa Betty Broderick”), zrealizowany przez dziennikarzy Los Angeles Times - dostępny m.in. na platformach Spotify oraz Apple Podcasts. Ten materiał – podobnie jak serial Netflixa - opisuje kolejno aspekty z ich życia oraz oba procesy. Ponadto zawiera rozmowy np. z jej adwokatem, Jackiem Early czy najbliższą przyjaciółką Lindy.

Polskojęzyczną pozycją, z którą warto się zapoznać jest osobny program dokumentalny, zrealizowany przy udziale dziennikarki Aphrodite Jones - którą polscy widzowie mogą kojarzyć z różnych produkcji z gatunku true crime (zajmowała się m. in. zabójstwem Jonbenet Ramsey, małej miss). Program z polskim lektorem jest dostępny TUTAJ (platforma YouTube).

Z polskich autorów tę sprawę opisał m.in. Marcin Myszka prowadzący kanał „Kryminatorium” (TUTAJ link do odcinka na YouTube) oraz autorka kanału "Hulaj dusza" (link TUTAJ) - jej odcinka akurat nie znam.


Sprawa Betty "fascynuje" mnie (choć to trochę niefortunne określenie) z wielu powodów. Dlaczego Dan tak potraktował Betty, wręcz knując za jej plecami całą strategię majątkową, choć ta wcześniej oddała mu całe życie i każdego ciężko zarobionego centa przeznaczała na ich wspólny dom? Dlaczego Betty nie potrafiła odpuścić, choć miała naprawdę wiele, by zacząć nowe życie? Cy rację mieli znajomi małżeństwa, którzy są przekonani, że tych dwoje (niegdyś bardzo kochających się) ludzi chciało się się nawzajem zniszczyć, bez względu na konsekwencje?

 

Betty Broderick podczas odbywania kary (źródło)



Niektóre źródła:

https://en.wikipedia.org/wiki/Betty_Broderick

"It was simple: the Betty Broderick story" (podcast LA Times)

https://murderpedia.org/female.B/b/broderick-betty.htm

https://www.youtube.com/watch?v=ieR0CZpzNyQ

Reddit i pozostałe wywiady dostępne w portalu YouTube i na stronach LA Times i San Diego Union-Tribune
 
 

ZOBACZ TEŻ: https://nierozwiazane.blogspot.com/2020/07/23-derrick-robie-tragiczna-smierc.html



                                                                                                          blog „Nierozwiązane"

 

Wspólny grób Dana i Lindy Broderick

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#18 Historie zaginionych dzieci z utworu „Runaway Train” - 25 lat później